Obudziła się z dziwnym uczuciem zrezygnowania. No tak, znowu musiała opuszczać wszystko, co kochała, wszystko, co było dla niej drogie i wyruszać z tymi szemranymi ludźmi w drogę. O ile z Bertym była jeszcze skłonna się zaprzyjaźnić to ten cały Wielki Inkwizytor Od Siedmiu Boleści, czy też Pan Zadrzyjnos… No cóż, z zaciętą wzajemnością za sobą nie przepadali. Wzięła szybką kąpiel, spakowała rzeczy sprawdzając z trzy razy czy wszystko ma i przebierając się w podróżne ubranie wyszła na dziedziniec, gdzie mieli się spotkać. Mijając pręgierz uśmiechnęła się pod nosem. No tak, wspomnienia nie były zbyt miłe, ale całą chłostę przeszłaby jeszcze z dziesięć razy byleby znowu spotkać dawnego przyjaciela. Westchnęła cicho, sięgnęła do kieszeni wyciągając kamień i obróciła go w palcach. „Do zobaczenia niebawem…”
Jej rozmyślania przerwał jednak dowódca, który przekazał jej zwierzchnictwo i szybko odszedł. Patrzyła za nim chwilę, zdecydowanie jego intencji nawet gdyby się przyjaźnili nie mogłaby uznać za szczere, zbyt dobrze poznała jego metody walki z wrogami. No tak, w ten oto sposób znalazła się na muszce inkwizytora. Skinęła tylko głową, bo cóż było czynić? Najgorsze w tej sytuacji byłoby okazanie słabości.
***
Na początku szli w milczeniu. Zaczęła wreszcie zazdrościć Borisowi czy Varianowi, że w porę podjęli właściwą decyzję, to będzie baaaaaardzo długa podróż… Po chwili nawiązała jednak konwersację z Bertym, nigdy wcześniej jakoś nie było okazji, ale teraz przekonała się, że to nawet miły i błyskotliwy kompan oraz dobry rozmówca. Elyn zaczynała go lubić. No cóż, trzeba w tych mrocznych czasach mieć choć jedną przyjazną osobę blisko siebie. Eisburg nie był w sumie aż tak daleko, ale gdyby była potrzebna odleglejsza wędrówka… Zawsze można było skądś wykombinować wóz, dziewczyna potrafiła przecież powozić, a lepsze to niż tupanie na piechtę. Mgła lekko otulała podróżników, ale Elyn szła dziarsko do przodu, od kiedy przekroczyli granicę jej rodzinnej miejscowości miała w sercu tlącą się nadzieję, że każdy krok zbliża ją teraz do końca misji i ponownego spotkania z Kayem. Uśmiechnęła się znowu ciepło i popatrzyła na trzymany w ręku kamień. Westchnęła.
***
Kilka ładnych godzin marszu mieli już za sobą, gdy zbliżyli się do małego mostka, wtedy też dziewczyna wychwyciła nieznaczny ruch gdzieś w zaroślach, jej oczom ukazał się mały kształt zręcznie poruszający się między krzakami
- Berty, dziecko – szepnęła do towarzysza – Tak daleko od jakiejkolwiek cywilizacji? – zdziwiła się – Nie sądzisz, że jednak to trochę dziwne?
Dziecko było na przeciwległym końcu i najprawdopodobniej widziało ich. Elyn przyglądała się kształtowi bardzo uważnie. W sumie to nie jej sprawa co ten szkrab robi w takiej okolicy, ale obiecała sobie, że jeśli w ciągu najbliższych kilku chwil coś się wydarzy to zajmie się tą sprawa bliżej. Ruszyła powoli przez most udając, że nie widzi malucha, jednak ciągle dyskretnie obserwowała ruch.
__________________ "Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski |