Znowu w podróży! Jednak tułactwo ma swoje uroki. Dopiero w połowie drogi, może trochę później pęcherze na stopach dały o sobie znać irytującym pobolewaniem, ale była to drobnostka.
Do swoich towarzyszy odzywał się z rzadka, bo o czym mieli by niby rozmawiać? Nastroje były... niewesołe.
Siegfried z całą pewnością był szurnięty, lecz Berty sądził, że jeśli go nie będzie prowokował będzie mógł zamknąć jedno oko w czasie snu.
Elyn zaś...
Coś tu śmierdziało, ale Berty wolał nie wnikać w to co miało miejsca podczas ichniej misji.
Załapał się na palenie demona! Widok nie był wcale przerażający, wręcz przeciwnie, poczuł dziwny spokój gdy jedna z niezrozumiałych dlań manifestacji po prostu zniknęła w płomieniach.
I bardzo kurwa dobrze.
Elyn zaś... ile z tą dziewczyną kłopotu! Latać po gościńcach jej się zachciało, ot!
Nie było powodu by się jej wystrzegać, więc Berty uznał, że przynajmniej niechaj podróż będzie im przyjemna – nie stronił od pogawędki. - Berty, dziecko... Czemu do mnie teraz „dzieckiem”? Może ona też ma kiełbie we łbie? -...tak daleko od jakiejkolwiek cywilizacji? Nie sądzisz, że jednak to trochę dziwne?
Również dostrzegł „coś” w krzakach, ale nie wziąłby owego „cosia” za dziecko, jakieś takie za małe i cherlawe...
- Trochę – przytaknął i przyspieszył kroku.
Nie podobało mu się ani trochę. A bo to gnojek jest czujką bandytów czy innych zbójców?
Ta wizja wydała się Berty'emu bardzo prawdopodobna. Niech go tylko dorwie!
__________________ moja postać =/= ja // Tak, jestem kobietą. |