Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-05-2011, 22:41   #49
Vantro
 
Vantro's Avatar
 
Reputacja: 1 Vantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie cośVantro ma w sobie coś
Victoria spojrzała w kierunku łóżka, na którym leżała jej służka chrapiąc i mamrocząc przez sen.-Tajna skrytka... Ja już wiem... listy....
Odwróciła się na pięcie z zamiarem wyjścia z pokoju, jednak potknęła się kiedy spódnica sukni owinęła się wokół jej nóg. “Muszę się przebrać!”, przeleciało jej przez głowę. Pospiesznie zrzuciła z siebie wieczorową suknię i zaczęła przeszukiwać szafę, w której Bella rozwiesiła jej ubrania... jej stare ubrania. Całkiem inne od tych z mamusinej szafy. Chwilę się zastanowiła i na bieliznę, którą miała pod suknią zaczęła wciągać skórzane spodnie, bluzkę a na nogi buty z długimi cholewkami. “Jest noc lepiej założyć czarne ubranie, aby mnie nikt nie widział”. Już miała wyjść z pokoju, gdy jeszcze zagarnęła tak “w razie czego” wybuchowe otwieracze do zamków. “Nigdy nie wiadomo kiedy mogą się przydać”. Wsunęła też za pasek spodni pistolet który jej Douglas dał. Pochyliła się nad Bellą i szturchnęła ją lekko w ramię pytając:
- Bella... Bella... potrzebuję znaleźć listy... - czekała na reakcję przewracającej się na łóżku pokojówki.
-Trzecia od... książka. Przygody barona...- zachichotała przez sen służka obracając się zadkiem do Vicky .-Wzwódhausena.
- Co za wzwód? - spytała ze zdziwieniem w głosie Vicky ponownie szturchając dziewczynę - I od czego ta trzecia książka?
-Jeszszszcze jeden... kielich...poproszę.- zachichotała Bella i zaczęła chrapać.
- Za chwilę,co z tą książką? Gadaj! - potrząsnęła Bellę za ramię.
-I jeszcze jeden i jeszzzcze raaaz.- potrząsana za ramię służka chichotała po pijaku. By w końcu się obudzić i zerknąć na Vicky.-Któóóra godzina?
- Twoja ostatnia jak mi zaraz nie powiesz tego co chcę! - zagroziła jej Vicky.
-O czyyyym... panienka mówi?-ziewnęła Bella rozglądając się półprzytomnie po pokoju.
- Co to jest wzwódhausena? I skąd go znasz? - spytała z niewinnym uśmiechem Vicky.
-O jakim wzwodzie mówimy?- przebudzona gwałtownie Bella powoli kojarzyła fakty.- Znowu się panienka poprztykała z... paniczem?
- Nic ci do tego. Mów o tym wzwodzie i gdzie jest ta skrytka, muszę do niej zajrzeć! - znów zaczęła się niecierpliwić Vicky.
-Jaka skrytka... Może panienka dokładniej... O czym panienka, mówi bo nic nie rozumiem.- rzekła Bella siadając w łóżku.
- O tej trzeciej książce o której mówiłaś, przygodach barona i chcę wiedzieć co wiesz o wzwodzie już wspomnianym. Tylko nie kręć! - syknęła przez zęby Vicky.
-O czyim wzwodzie?- dopytywała się Bella całkiem ogłupiała tłumaczeniami Victorii.
- Beeeeeeeeeeeeeeeeeellaaaaaaaaaaaa!!! Bo jak cię pacnę! To ty mówisz, a nie ja!!! wydarła się Vicky.
-Ale.. ja nie wiem. O co panience chodzi?- mruknęła.
Co robiłaś za trzecią książką? Co to za przygody i jakiego barona? I co to za wzwód o którym tak gadałaś i gadałaś? Możeś się dobrała do tego paniczyka co z nim z kolacji nawiałaś? -podejrzliwie zaczęła się przyglądać Belli Vicky marszcząc przy tym czoło.
-Ja tam o siusiakach nie rozpowiadam. A co do paniczyka owego, to nie moja wina, że mnie adorował. Wszak panienka wyraźnie dała mu do zrozumienia, że ma tylko panicza Mavericka pobudzić do zazdrości. A i nie dobierałam się do niego, tylko on do mnie.- zaperzyła się Bella.
- Co ci robił? -podchwyciła od razu Vicky unosząc brwi do góry.
-No. Obłapiał, całował, szeptał czułe słówka. Chciał pod spódnicę... łapę wsadzić, ale mu nie dałam. Aż tak ładniutki nie jest.- zachichotała Bella i zerknęła po stroju Victorii.-A gdzież to się panienka, wybiera po nocy?
- A ten Hausen od wzwodu ładniejszy? - spytała Vicky ignorując pytanie Belli.
-Nie wiem. Nie znam, żadnego Hausena.-odparła Bella po chwili namysłu.
- To dlaczego o jego wzwodzie przez sen gadasz? - dopytywała się panna von Strom.
-Gadam przez sen?!-Bella zakryła sobie usta dłonią. I z tak zakrytymi ustami rzekła.-Przez sen to człek głupoty plecie.
- Ale najpierw te głupoty musiał oglądać. Nie mam teraz czasu na wyjaśnianie, ale jeszcze ten wzwód poruszymy, nie myśl, że nie! Idź spać ja niedługo wrócę. - rzekła jej Vicky podnosząc się z łóżka i kierując się w stronę drzwi.
-Na wzwodzie panicza Douglasa, to już się panienka nieźle zna.- odburknęła Bella i położyła się spać.
Vicky nic nie rzekła na jej ostatnie stwierdzenia, wychyliła głowę za drzwi i spojrzała w jedną stronę korytarza, potem w drugą i po cichu wyszła z pokoju.


Ruszyła w kierunku schodów, po których zeszła i parę minut później stałą już przed hotelem rozglądając się za automobilem.
Było już późno. W zasadzie bardzo późno. Ulice były wyludnione, latarnie przygaszone. Deus ex machiny budynków w trybach nocnego czuwania. A automobil Douglasa stał, zamknięty i cichy.
Vicky podeszłą do automobilu i zaczęła wiercić w zamku jednym, z zabranych Belli wytrychem. Mamrocząc przy tym pod nosem:
- Otwórz się... no otwórz... przecież nic ci nie zrobię! Prooooooooszę... nie bądź taki! - i z zacięciem kręciła wytrychem nasłuchując czy rozlegnie się klik świadczący o tym iż zamek puścił.
Ku jej oburzeniu.. nie usłyszała owego “klik”. Zabawa wytrychem nie dała żadnym rezultatów i wywołała jedynie gniew na obliczu Vicky. Oraz kopniecie w drzwi... które się otworzyły. Chyba nie były zamknięte.
- Jasny gwint! To po co ja się tak gimnastykuję, jak on nawet drzwi nie zamknął? - wymamrotała oburzona wślizgując się do środka i kierując od razu do biblioteki. Podeszła do półek z książkami i zaczęła odliczać co trzecią książkę na każdej półce i zaglądając za nią.
Takie poszukiwania zajęły trochę czasu, aż w końcu trafiła na to co szukała.
“Przygody Barona Wzwódhausena.” i listy... jak się okazało, listy pisane w jakimś języku obcym.
I schematy...


...czegoś.
Bardzo skomplikowanego czegoś.


Dokumentacja jakiejś maszynerii i listy w obcym języku. Ale chyba nie miłosne.
Vicky pogrzebała jeszcze aby sprawdzić czy to już wszystko. Schowała swoje znalezisko i pospiesznie zaczęła układać książki na miejsce. “Przyjrzę się temu w pokoju”, postanowiła i ostatni raz spojrzała na biblioteczkę. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Uśmiechając się sama do siebie ruszyła w stronę wyjścia. Wystawiła głowę przez drzwi automobilu i spojrzała w lewo potem w prawo. Już miała wyjść na zewnątrz jak przypomniała sobie że powinna sprawdzić czy Bella zabrała pozytywkę do ich pokoju w hotelu. Ruszyła więc spowrotem w kierunku sypialni.

Gdy zbliżała się do pokoju w którym sypiała ze służką...cóż...w zasadzie to tylko Bella sypiała. Bowiem Vikcy ostatnio częściej budziła się w biblioteczce z Dougiem, niż w łóżku.
A więc, gdy zbliżała się tam... usłyszała odgłosy przesuwanych przedmiotów i ciche przekleństwa.
Podeszła po cichu do drzwi i uchyliła je lekko zaglądając do środka aby zobaczyć kto w nim jest.
Trudno jednak było stwierdzić, kto... bo w tej chwili spod łóżka wystawał tyłek owego kogoś. Dość zgrabny kobiecy tyłeczek, w obcisłym czarnym stroju. Osóbka ta zapewne czegoś szukała, a nie mogąc znaleźć klęła, na czym świat stoi.
Vicky po cichu pobiegła do biblioteki, chwyciła najgrubsze tomisko i wróciła spowrotem do sypialni. Uchyliła drzwi,weszła na palcach i z całej siły biorąc zamach nogą kopnęła w wypięty tyłek swoją szpilką. Rozległ się wrzask, łomot kiedy głowa znajdującej się pod łóżkiem osóbki walnęła w łóżko i...
Tajemnicza włamywaczka błyskawicznie wpełzła pod łóżko. Nadnaturalnie błyskawicznie. Zbyt szybko jak na zwykłego śmiertelnika.
Vicky ujęła jeden z leżących na łóżku szali i obwinęła sobie nim buzie. Wyjęła jedną ze swoich zabaweczek, wyciągnęła zawleczkę i poturlała w ślad za znikającym tyłeczkiem. Słychać było syk wydostającej się ze środka substancji.
To wypłoszyło kobietkę, poruszającą się szybko niewątpliwie dzięki alchemicznym dopalaczom opartym na jakichś neurostymulatorach.


Ubrana w czarny strój kobietkach z goglami na twarzy zaatakowała Victorię pazurkami, jednym uderzeniem rozrywając gruby szal którym Vicky owinęła twarz. I rzucając się na nią.
Obie dziewczyny wypadły na korytarz. Przy czym panna von Strom, niezbyt komfortowo na podłodze, a panna koteczek, wygodnie na niej.
Vicky z całej siły przywaliła leżącej na niej kobiecie w nos pięścią. Nie po to koniuszy uczył jej jak się niechcianych amantów pozbywać by teraz zmarnowała taką okazję aby sprawdzić czy rzeczywiście to zadziała.
Bestyjka oberwała, nawet pociekła jej krew z rozciętej wargi. Ale była bardziej wytrzymała od niechcianych amantów, przesunęła gwałtownie dłońmi po skórzanej kurcie Victorii, rozszarpując ją i odsłaniając biust.
-Jeśli nie chceszsz, bym porysowała twoje ciało w następnej kolejności toooo... powiesz mi co chcę wiedzieć.- syknęła.
-Co chcesz wiedzieć?-odsyknęła jej Vicky.
-Pudełko muzyczne... gdzie je masz?- spytała kocica wędrując ostrymi pazurami po biuście panny von Strom w niemej groźbie.
- Jakie pudełko? - spytała Vicky lustrując spojrzeniem dziwaczną kobietę i przesuwając dłonią po swoim biodrze.
-Pudełko z muzyką... nie zgrywaj idiotki, bo się zrobię niemiła.- syknęła kobietka, lekko wbijając pazur w pierś Victorii. Mała igiełka, nieprzyjemny ból. I przypomnienie, że może być gorzej. Nie zauważyła jednakże ruchu dłoni Victorii, zbyt skupiona na przesłuchiwaniu.
- Aaa o pozytywkę się pytasz? - zaczęła udawać że rozumie Vicki, dłoń zaś namacała to czego dziewczyna szukała. Zacisnęła palce na znalezisku i wysunęła ja z kieszeni.


Po czym szybkim ruchem wbiła w udo kociej kobiety i nacisnęła tłok wstrzykując jej cały środek nasenny, jaki znajdował się w strzykawce. Wujcio co prawda powtarzał że to dawka na niedźwiedzia, lecz czy to co na niej siedziało nie było zwierzęciem?
Kobieta poczuła ukłucie odskakując ze strzykawką w ciele. Syknęła z wściekłością, zastanawiając się nad atakiem. Ale chwiejąc się na nogach rzuciła do ucieczki. Nawet ta końska dawka nie zdołała powalić jej... przynajmniej od razu.
Vicky poderwała się na nogi i popędziła za uciekającą zygzakiem kocicą.
Kobieta chwiejnie pomykała w kierunku najbliższego budynku, po czym zaczęła wskakiwać na ścianę , czepiając się występów i gragulców. Ożywiło to na moment deus ex machinę budynku, ale... Kocica doczepiła coś do jednego z gargulców paraliżując zewnętrzne systemy obronne budowli. Vicky zatrzymała się pod ścianą budynku i z uwagą przyglądała zastanawiając się kiedy zadziała środek i czy kobieta zwali się na ziemię.Taki ładny prezent bym Douglasowi przytachała. No... nie bądź taka... spadaj”, myślała przy tym.
Jednakże los był złośliwy, albo Kocica odporna... bowiem udało jej się wdrapać na dach i... zasnąć na nim. Wdrapanie się, było ostatnim wysiłkiem jej woli.
- Heh! Co za pech! -mruknęła Vicky pod nosem i zaczęła powoli wspinać się po budynku, czepiając się wszystkiego co możliwe. Jednak buty nie sprzyjały wspinaczce i po kolejnym osunięciu się w dół dziewczyna dała sobie spokój. Podniosła głowę do góry i wykrzyknęła: - Mam nadzieję że porządnie na tym dachu zmarzniesz przez noc! - i odwróciła się na pięcie. Poszła spowrotem do automobilu,huknęła drzwiami aż zagrzmiało w ciszy nocnej i zadowolona ze swojego znaleziska zaczęła iść w stronę hotelu. Weszła do środka i udała się na górę. Pod drzwiami pokoju zawróciła i podeszła do drzwi Douglasa. Chwilę pomajstrowała przy zamku i wsunęła się do środka. Podeszła na palcach do łóżka i pochylając się nad nim wyszeptała:
- Doooooooug śpisz? Pomożesz mi ściągnąć wściekłą kotkę z dachu?
-Co znowu.- westchnął Douglas przez sen, po czym otworzył oczy i zerknął na Victorię, po czym na dekolt Victorii. Po czym spytał.-Czy wiesz, że paradujesz z biustem na wierzchu?
- Kotka, która buszowała po twoim automobilu mnie tak załatwiła. Próbowałam ją złapać ale zwiała na dach. Jak chcesz odzyskać to co ci ukradła to lepiej mi pomóż. - odrzekła mu na to Vicky.
-Nic ci się nie stało?- zerknął Douglas wstając i podchodząc goły do szafy. Wyszukał jakąś bawełnianą koszulę i rzucił jej.-Nie możesz tak łazić.
- A wyglądam jakby mi się coś stało? -burknęła mu Vicky i ściągnęła z siebie zniszczoną koszulę wsuwając się w podaną jej przez Douglasa.
-Wyglądasz jak ktoś kto się lubi pakować w kłopoty.-odparł Douglas zaczynając się ubierać.-O co chodzi z tą kotką?
- Przecież ci mówię! Łaziła sobie po twym automobilu szperając po nim. Nie wiem czy coś gwizdnęła bo zwiała i nie mogłam sprawdzić -rzekła mu Vicky specjalnie nie mówiąc gdzie szperała kobieta -kot, jak mężczyzna odkryje brak listów to zawsze będzie można zwalić na złodziejkę.
-No to chodźmy.- odparł Douglas, ubrawszy się i uzbroiwszy.
Vicky nie trzeba było dwa razy tego powtarzać ruszyła za Douglasem pospiesznie,aby wskazać mu na którym dachu kotka zażywa sennego odpoczynku.
 
__________________
W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.
Vantro jest offline