Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2011, 11:34   #108
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zatrzymali się na moment przed wejściem do jaskini. Xander skorzystał z okazji i uprosił swego boga o błogosławieństwo dla wszystkich członków drużyny. Dopiero potem ruszył w stronę wejścia.
Gerard zaś spojrzał na ich nowego towarzysza i uniósł lekko kostur.
- Potraktuj to jako prezent na drodze nowej znajomości. - rzekł mag i wymamrotał pod nosem kilka słów w niezrozumiałym dla obecnych tu osób języku. Stuknął kosturem o ziemię co wskrzesiło kilka iskier, końcem lagi wskazują Zaka. W tym też momencie ciało wojownika otoczyły zielone płomienie. Ogień nie palił jednak jego ubrań, czy też skóry, rozszedł się po jego ciele formując kształt płomiennego pancerza.
- Taka druga zbroja - wytłumaczył mag.
Gdy tylko znaleźli się w skalnym korytarzu Joker zeskoczył z ramienia Xandera i jak czarno biała, nieco zmoknięta błyskawica, zanurkował pod najbliższą ścianę, najwyraźniej nie zamierzając brać udziału w jakiejkolwiek walce. Sam Xander miał na ten temat nieco inne zdanie. Skoro trzeba było gobliny stąd usunąć, to walka była jedynym sposobem na osiągnięcie tego celu.
Rzucił okiem na towarzyszy, a gdy się przekonał, że wszyscy są gotowi do walki strzelił do goblina strojem i postawą wyróżniającego się spośród reszty.
Bełt trafił celnie, wbijając się w ciało wroga.
Gerard starał poruszać się jak najciszej z tyłu szeregu. Gustaw i Corvus zostali na zewnątrz by nie zawadzać w walce. Mag spojrzał pytająco na towarzyszy lecz szybko wydało się jasnym, że brutalne metody będą tym razem najskuteczniejsze. Kiedy to Xander oddał strzał, mag uniósł kostur wskazując pobliskiego goblina. Mruknął coś szybko pod nosem, a płomienie zatańczyły na końcu lagi, formując pocisk. Magia wystrzeliła z cichym sykiem, zaś w stronę stwora popędziła smuga płomienia.
Kaldorowi plan niebardzo się podobał, jednak... to tylko gobliny, prawda? Jak dużo finezji potrzeba, by zabić kilku zielonoskórych gnojków? No dobra, było ich dwa tuziny. Jednak to wciąż były tylko małe pokraki. W dodatku niezbyt przygotowane. Kiedy tylko Xander, stojący na przedzie, dał znak do ataku, tropiciel wypuścił prędko dwie strzały w dwóch różnych przeciwników, z czego jedną w goblina do którego mierzył również Xander.
Zak wraz z resztą towarzyszy podkradli sie do jaskini. Nie było to zbyt trudne, wszak gobliny nie wystawiły żadnych wart. Korytarz prowadzący do głównej jamy był czysty. Teraz należało zaatakować. Drużynowy mag rzucił zaklęcie na Zaka. Ten jednak nie przejął się tym zbytnio skoncentrowany na goblinach. Cicho wyciągnął swój miecz i ruszył do boju wraz z Asgardem. Gdy tylko wychylił się zza jego pleców śmignęły strzały. Gobliny były wyraźnie zaskoczone, jednak trzech bardziej przytomnych chwyciło broń i ruszyli na Zaka. W pełnym biegu, niewprawione gobliny były jeszcze bardziej nieporadne. Pierwszy dostał sztych w brzuch, który przewiercił go na wylot. Zak bez namysłu zrobił obrót wyrywając ostrze z martwego ciała i zadał cios oburącz drugiemu. Zastawa nie była wystarczająca. Miecz ciął bez litości i śmiertelnie. Trzeci, który został trochę w tyle, widząc co się święci przygotował się i odskoczył w ostatniej chwili przed ostrzem. Zak nie myślał. Działał. Już był gotowy do odparcia ataków.
Tim widząc jak wszyscy towarzysze pomimo obiekcji Gerarda postanowili rzucić się w wir walki, sam również nie zamierzał próżnować. Wpierw jednak poszedł w ślad swojego kolegi po fachu i ustawił się w bezpiecznym miejscu za mającymi stanowić jego żywe tarcze ‘fizycznymi’. Niziołek podrapał się po swoim blond czerepie zastanawiając się nad możliwym działaniem po czym sięgnął do jednej z przywieszonych przy pasku samozaciskających się sakiewek wyciągając z niej szczyptę barwnego, miałkiego piasku. Podrzucił zawartość dłoni do góry. Drugą dłonią naprędce kreśląc w powietrzu jakieś wzory spowodował, że opadający powoli pył zalśnił własnym światłem, a wtedy Tim wypowiedział głośno kilka niezrozumiałych dla większości ludzi i nieludzi sylab. Czar momentalnie zaczął działać. Barwny pył zbił się w zwartą wielokolorową kulę i pomknął we wskazywane przez Tima miejsce, wprost w sam środek goblinów roztrzaskując się w ogniu i wybuchając burzą barw od których nawet z tej odległości można było dostać oczopląsu.
 
Kerm jest offline