Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 13-05-2011, 15:35   #101
 
Nathias's Avatar
 
Reputacja: 1 Nathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znanyNathias wkrótce będzie znany
Zdrowy rozsądek przeważył jednak w nieufnej kompanii i zgodzili się, aby Zak wyruszył z nimi w drogę. On sam był rad z tego. Wydawało się, że wszyscy mają podobne poglądy, jak mężczyzna - granicach tolerancji oczywiście.

Pierwszym punktem podróży było miasto Suzail. Pogoda zdawała nie mieć wpływu na Zaka. Brnął przez gęsty śnieg cały czas w tym samym tempie, bez cienia zmęczenia. Dzięki temu torował szlak reszcie ułatwiając im przemarsz. Po kilku godzinach pochodu Zak zatrzymał się gwałtownie. Po chwili reszta, gdy już złapali równowagę, dostrzegli co go zatrzymało.

Na wspaniałym rumaku siedziała elfka a dookoła grupy pokazał się niewielki oddział elfów. Jakby partyzancki. Tylko przed kim? Czyżby...? Elfia pani zamieniła słowo z mężczyzną obok i zaczęła zadawać pytania.
 
__________________
Drink up me hearties, yo ho...
Nathias jest offline  
Stary 14-05-2011, 00:53   #102
 
Gettor's Avatar
 
Reputacja: 1 Gettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputacjęGettor ma wspaniałą reputację
Dreszcz przebiegł Kaldorowi po plecach, kiedy Zak opisał im co takiego zrobiła rudowłosa kobieta ze swoim orczym oddziałem w tej wiosce.
Poczuł pustkę. Chłód, wewnętrzne, nieprzeniknione zimno. Nie słyszał już za bardzo dalszej części rozmowy. Chyba uznali tego nowego za godnego zaufania i pozwolili mu ze sobą podróżować.
To nieistotne.

Coś wewnątrz Kaldora właśnie pękło. Jakaś nić wiążąca go ze światem zewnętrznym uległa zerwaniu. W jego oczach znikł niedostrzegalny błysk. Błysk nadziei, że Cristin da się uratować.
Współpraca z zielonoskórymi to jedno, jednak mordowanie ludzi… niewinnych ludzi, to coś…
Jak to człowiek może się nisko stoczyć? Nie była lepsza od orków. Nie… była o wiele gorsza – była inteligentna, mądra. Kierowała nimi, dowodziła niczym doświadczony przywódca. Dzięki niej… mordowali. Grabili. Palili. Niszczyli.
Trzeba ją zabić. To nie jest ta sama osoba. Kaldor musiał odciąć się od przyszłości, by móc mieć przyszłość.

Nagle zorientował się, że bolą go dłonie od zbyt mocnego zaciskania ich. A także, że reszta drużyny już niemal opuściła to miejsce. Ruszył. Był jednak bardziej nieobecny myślami niż kiedykolwiek – szary, bezkształtny człowiek. Jego szmaragdowe, obojętne, oczy wydawały się teraz mroźniejsze niż kiedykolwiek. Nawet śnieg wydawał się przy nich jakoby ciepły.

Nie mógł po prostu przestać rozmyślać o tym co powiedział Zak. Przede wszystkim nie mógł siebie przekonać, że mężczyzna mógł kłamać. Czemu tak nagle zaczął wierzyć w ludzi? I to w tak ważnych dla niego sprawach? Może dlatego, że ta sprawa była aż tak ważna tylko dla niego… pozostali tego nie zrozumieją.
Jak szła ta ballada, którą kiedyś zasłyszał?

~W tym miejscu się rodzimy
W tym świecie żyć musimy
Zróbmy wreszcie coś dla niego
By tutaj wreszcie się chciało żyć


Tak, to było coś takiego. I tymi rękami, własnoręcznie, zrobię coś dla tego świata. By żyło nam się lepiej, zabiję Cristin.
Przeklął nagle. Odkrył bowiem, że znów boleśnie zaciska pięści.
Chwilę później zostali zatrzymani przez dostojną elfkę na wierzchowcu, która rościła sobie prawo do okolicznych terenów.

~Tak kobieto, podsycaj okoliczne stereotypy. To z pewnością wyjdzie twojemu ludowi na dobre. – westchnął w myślach.
Jakkolwiek znużony by tropiciel nie był zarówno zaistniałą sytuacją, jak i całością wrażeń tamtego dnia, doszedł prędko do wniosku że nie ma sensu robić sobie na świecie nowych wrogów bez potrzeby. Miał też wrażenie, że elfka jest podobnego zdania.
 
Gettor jest offline  
Stary 17-05-2011, 22:50   #103
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
Śnieg skrzypiał pod pokrwawionymi stopami niziołka tak, iż ten z początku zostawiał za sobą krwawy trop. Po pewnym czasie jednak krew zamarzła mu na stopach do reszty sklejając ze sobą bujne u niziołków w tym miejscu włosy. Tim dzielnie brnął przez zaspy w miarę możliwości starając się stąpać po śladach towarzyszy przecierających szlak. Droga była tutaj łatwiejsza niźli przez las jednak dla krótkich nóg zalegająca ilość śniegu mimo wszystko stanowiła pewne wyzwanie. Tim nie narzekał - uznał to za kolejny element życia poszukiwacza przygód, którym zawsze chciał być. Cóż to by było za życie awanturnika, gdyby wkoło był sam luksus i wiatr nie wiał w twarz? Szczęściem natura obdarzyła jego rasę w grubą skórę na podeszwie to też nawet panująca temperatura nie była w stanie odmrozić jego palców. Czego nie można było powiedzieć o reszcie kompanii przez co niziołek zastanawiał się czy nie przyjdzie im jeszcze w czasie tej podróży leczyć odmrożeń, jeśli któryś z nich poskąpił kiesy na porządne zimowe buty. Początkowo Tim milczał, studiując po drodze zwój dany mu przez kapłana. Był on fascynujący choć niziołka zastanawiało czy w razie potrzeby będzie potrafił poradzić sobie z tak skomplikowanym zaklęciem. Był pewny, że nigdy nie potrafiłby takiego czaru rzucić z głowy - póki co było to dla niego zbyt skomplikowane. Nauczenie się zaklęcia to było pół biedy... za to nagięcie Splotu do swojej woli by zadziałał w ten sposób to już nie były przelewki. Nie chciał się z tym przyznawać nikomu, w razie gdyby miało okazać się, że dla Gerarda takie zaklęcie to pikuś. Od ich ostatniej dyskusji na temat magii, Tim chciał pokazać mężczyźnie, że to właśnie on miał rację w kwestii przydatności magii i swoich umiejętności.

- A wiec... Zak tak? - zagaił niziołek, gdy zrównał się z 'nowym'. Trzeba było się poznać lepiej - wszak ruszyli wspólnie w drogę, ku wypełnieniu powierzonej im misji, w drogę na końcu której miały ich czekać kolejne ekscytujące, mogące przedwcześnie zakończyć ich krótkie żywota, w drogę, która być może będzie kiedyś opiewana w pieśniach pomniejszych bardów - Co cię w te strony sprowadza? W ogóle to skąd to się tu podziewasz hmm? Ja to z Dolin jestem.... chociaż rodzina z daaaaaleeeka pochodzi. No aleśmy się tutaj sprowadzili i ojciec browar prowadzi. Mówię ci - wyśmienity. A z tymi tutaj... to sumie dopiero ledwie się poznaliśmy. Chciałem się wyrwać z domu i świat zobaczyć, a jedyne co na razie widuję to ścielące się trupy. Takie widać życie poszukiaczy przygód, co począć... - Zak był kolejną upatrzoną sobie przez niziołka ofiarą, którą można było zalać potokiem słów, a w tym to Tim był zaiście mistrzem.
- Ja pochodzę z Tethyru, z niewielkiej wioski na północ od Darromar. Za ciasno tam było dla mnie, więc ruszyłem przed siebie. A tutaj sprowadza mnie zatarg z naszą rudowłosą pięknością. - Zak zaskoczony wylewnością niziołka nie wzbraniał się od odpowiedzi. W sumie od dłuższego czasu nie miał okazji, żeby z kimś dłużej porozmawiać.
- A więc to tak. To znaliście się wcześniej? Fajniusia powiedzieć trzeba... ale charakter to ma najwyraźniej paskudny... Tethyr, Tethyr... hmm a gdzie to w ogóle jest? Nigdy tam nie byłem. Właściwie to niewiele byłem. Jedynie Doliny i trochę Cormyru... nie za wiele, ale może się to zmieni. W końcu właśnie jedziemy w nieznane! Warto jechać?
- Tethyr... Leży na południe od Amn. Dla mnie nic szczególnego, jednak jeśli ciekawyś świata, to nikt cię nie zatrzyma. A krain przyjdzie nam sporo zwiedzić, bo droga daleka. - nigdy w ten sposób nie myślał o rodzinnych stronach. Miewał raczej o nich same koszmary, jednak wrażenia te były wybitnie subiektywne. Nie było powodu zniechęcać małego gaduły.
- Południe od Amn... - powtórzył z powagą niziołek próbując w głowie przywołać widok map, które kiedyś oglądał - To chyba tam gdzie te pustynie są tak? Zawsze byłem ciekaw jak tam wygląda... może kiedyś. A ty? Gdzieś się do tej pory po świecie włóczył? - zapytał Tim.
-Pustynie to raczej obszar Calimshan. Thethyr leży pomiędzy rzekami Ith i Sulduskoon. Ot pola i łąki. I kilka miast-państw. A ja wędruję bez konkretnego celu.
- Hmmm a może to był właśnie Calimshan... hmm - no nie jest to ważne - Thethyr też kiedyś chętnie odwiedzę. Ten twój Tethyr to całkiem podobny do Dolin musi być. U nas też pola i łądki, ale jeszcze lasy... mnóstwo lasów. Fajnie tam jest. Zresztą to całkiem blisko. To mówisz, że bez celu wędrujesz tak? Każdy jakiś cel ma przecież. Ja to się po prostu wyrwać z domu chciałem i świat zobaczyć. A ty tak po prostu? Bez powodu? - kanonadzie z ust niziołka nie było końca. Być może lepsze było do Zaka to niż grobowe milczenie pozostałych. A być może ‘nowy’ wolał kontemplować w ciszy? Bądź co bądź, jeśli był zniecierpliwiony to nie dawał tego po sobie poznać.
-Tak bez celu. Nie miałem zamiaru siedzieć całe życie w wiosce i skwapliwie uprawiać kartofle. To nie dla mnie. - odpowiedział spokojnie Zak. Jeszcze chwila i pobije rekord w czasie rozmowy w ostatnich kilku dekadniach. Szli dalej przedzierając się przez śniegi i widac było, że Tim dzielnie radzi sobie z zaspami, które były dla niego kilka razy większe. Widać rządza mówienia była silniejsza.
- A reszta skąd pochodzi? Dość oryginalna z was kompanija. - zapytał niespodziewanie Zak.
- A nie wiem nawet skąd jest reszta. Szczerze mówiąc to my się dopiero ledwo co poznaliśmy. Tyle, że zdążyliśmy już razem wylądować pod kluczem i w kajdanach. Ale znam ich ledwo od... przedwczoraj. No to nie wiem o nich za wiele. Jedynie, że Gerard - niziołek wskazał na maga, któremu Zak prawie gwizdnął osła - to jest mag, reszta to raczej woli mieczem machać lub z łuku strzelać. A no i jeszcze jest z nami kapłan, więc będzie nam miał kto kości składać - wyszczerzył się Tim.
“Kapłani... Znają się nie tylko na składaniu kości” - pomyślał Zak pocierając ręką pierś.
-Od przedwczoraj mówisz? - zamyślił się
- A no krótko, krótko - odparł Tim
“A pewnie, że krótko. Czyli na nim też nie moge polegać, jeśli chodzi o resztę. Przynajmniej narazie” - powiedział sobie w duchu Zak
-Wcześniej też byliście tacy skorzy do mordu? - uśmiechną się - nie żywię urazy. Na taki widok każdy by był podejrzliwy.
- Skorzy do mordu? Eee tam od razu skorzy do mordu. Nikt nie jest skory. Przynajmniej nie u nas. Za to wszyscy, których do tej pory spotkaliśmy razem byli skorzy zamordować nas. Także jak widzisz odkąd razem jedziemy to na nas same kłopoty spadają, a jeszcze na taki widok w wiosce to lepiej się na najgorsze szykować. Jak to mawiał mój ojceczulek ‘przezorny zawsze ubezpieczony’.Nikomu tu u nas się nie spieszy na inny plan egzystencji - no... może kapłan nie miałby nic przeciwko, ale ja to jeszcze muszę wpierw wielkim magiem zostać i kawał świata zobaczyć dlatego lepiej najpierw strzelać a później zadawać pytania. Na szczęście wszyscy są cali - zaśmiał się Tim.

Wnet Zak się gwałtownie zatrzymał i niziołek mało nie wpadł twarzą w zaspę. Przed nimi dosłownie znikąd wyrosła dosiadająca wierzchowca elfka, a w około nich z zarośli zaczęli wyłaniać się kolejni.

- Oooo nie... nie znowu... Za dobrze by nam chyba było bez kłopotów... - powiedział cicho Tim.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 17-05-2011, 23:22   #104
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Gerard o stracie swego pozostawionego w wiosce ekwipunku stał się z lekka markotny, niektóre z tych rzeczy zabrał prosto z domu rodzinnego i miał doń sentyment. No ale przynajmniej Gustaw miał się dobrze!

Mag siedział na grzbiecie swego zwierzęcia które dzielnie parło do przodu, był to pewien luksus, zważywszy na pogodę jaka panowała dookoła. Czarodziej owinięty szczelnie swym kocem trzymał w dłoni swoją księgę czarów. Zawzięcie coś kreślił, po chwili widać było że zapisuje jakieś słowa, zaś sekundę potem skreślał z wyrazem lekkiej irytacji na twarzy.

- Wciąż brakuje mi ostatnich wersów... -mruczał pod nosem przy tym zajęciu niezbyt skupiając uwagę na drodze. Gustaw był mądrym mułem umiał podążać za grupa, więc kierować nim specjalnie nie było trzeba.

Corvus siedział na ramieniu swego pana czyszcząc pióra oraz co jakiś czas strząsając z siebie płatki śniegu. Gerard westchnął i zatrzasnął księgę, po czym mimowolnie począł przysłuchiwać się rozmowie prowadzonej przez niziołka jak i Zaka. Cóż przynajmniej mógł chociaż trochę dowiedzieć się o ich nowym towarzyszu. Gdy padło imię ognistego maga, ten kiwnął nowo poznanemu głową i wtrącił swe trzy grosze do rozmowy.

- Tak jak powiedział Tim, jestem magiem. Jednak moje i jego zainteresowania w tej kwestii są zgoła odmienne. Ale uważam... -Gerard zrobił krótką przerwę jak by walczył z czymś w duchu po czym dokończył. - Że obie są równe przydatne w drużynie. - po czym uśmiechnął się i już nie wtrącał się w rozmowę.

Pojawienie się elfki było dlań zaskoczeniem, jak jak i dla innych. Nic nie mówił, bowiem wszystko zostało wypowiedziane. Gdy "Pani tych ziem" zniknęła zwrócił się do reszty.

-[i] Uważam że zajęcie się tymi goblinami to dobry pomysł, dwudziestu maluchów...-[i] mag spojrzał na niziołka.-Bez urazy. - po czym kontynuował- .. nie powinno nam sprawić problemów, a jaskinia to dobre miejsce na odpoczynek w taką pogodę. Nie wiem jak wy, ale ja nie chciałbym umrzeć w ciemny lesie z powodu wydzieliny którą będę co chwila wypluwał, nie lubię chorować. -stwierdził mało profesjonalnie, gdyż o medycynie nie miał bladego pojęcia. Po czym ruszył za towarzyszami w stronę jaskini.
 
__________________
It's so easy when you are evil.
Ajas jest offline  
Stary 19-05-2011, 11:56   #105
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Elfka popatrzyła na Xandera z wyższością. Wysłuchała krótkiej i zwięzłej odpowiedzi mężczyzny, po czym zmieniła temat.
- To wy spaliliście wioskę na północy?-
Naiwne pytanie. Nawet gdyby, to i tak by się nie przyznali...
- To grupa orków, pod wodzą rudowłosej wojowniczki - odparł. - Nie łączą nas z nimi przyjazne stosunki.
Jeśli wiedzieli o wiosce, to z pewnością mogli zobaczyć ślady... Po co więc pytali?
- Co wiecie o rudowłosej i jej podwładnych? - spytała tym samym beznamiętnym tonem.
- Mordują kogo popadnie, za co dosięgnie ich sprawiedliwość - w jednej chwili odpalił Zak i zmrużył oczy. Był pewny, że nic im nie grozi ze strony elfów, którym jak widać nie podobały się poczynania komanda orków.
- Nie wyczuwam w waszych słowach kłamstwa. - odparła kobieta nie zmieniając nadal tonu.
- Nie mogę was jednak uznać za przyjaciół. Możecie iść dalej, jednak nie będziecie mieli wstępu na nasz teren. Jeśli jednak chcecie stać się przyjaciółmi mojego rodu, będziecie musieli to udowodnić. - kontynuowała, nie poruszając się nawet raz. Przenosiła wzrok z jednego towarzysza na drugiego, niemalże badając każdego oczami. Jej włosy nadal tańczyły na wietrze. Dopiero po chwili podróżnicy zorientowali się, że zakapturzone postacie stojące w około zniknęły bez śladu. Wydawało się, że nie pozostawili nawet śladów na śniegu.
- Tylko, że to nie są wasze tereny tylko tereny Cormyru! - wypalił niziołek od razu zdając sobie sprawę z popełnionego faux pas oraz, że nie jest to najlepsza chwila na licytowanie się z elfką na temat aktów własności ziemi przez co Tim zrobił krok za plecy Zaka, żeby najlepiej zejść elfce z oczu. Lepiej dla nich chyba było, żeby Tim trzymał w czasie tego spotkania gębę na kłódkę...
- Zawiązywanie nowych przyjaźni jest zawsze korzystne, o pani. - odparł nagle Kaldor, uznawszy że okazując odrobinę szacunku kobiecie niczego nie straci. - Jednak zanim zgodzimy się na cokolwiek, powiedz proszę, na czym polegałoby to udowodnienie przyjaźni?
~Żeby nie powiedzieć 'lojalności', dodał tropiciel w myślach.
- Zwróć też pani uwagę na to, że jeśli mamy zrobić cokolwiek, to na pewno po tej nawałnicy. Jesteśmy nie tylko zmęczeni po drodze, ale też od jakiegoś czasu w niej jesteśmy- dodał kapłan wiercąc się co jakiś czas, strzepując śnieg z płaszcza
- Jeśli powiesz nam, czego od nas oczekujesz - Xander niejako podsumował wypowiedzi poprzedników - będziemy mogli powiedzieć, czy jesteśmy w stanie podjąć się zadania. Tylko głupiec składa obietnice w ciemno. Lub ten, co już myśli o tym, że można ich nie dotrzymać.
Spoglądał wyczekująco na elfkę i miał nadzieję, że kobieta powie, o co jej chodzi, zanim on i jego kompani zmienią się w bałwanki.
Elfka pokiwała delikatnie głową na słowa wypowiedziane przez towarzyszy.
- Mądrze prawicie. Jeśli zechcecie podjąć próby, jaką dla was mam, zyskacie naszą przychylność. Na wschód stąd znajduje się jaskinia. Jest to ważne dla nas miejsce, jednak zajęły je gobliny w sile około dwudziestu. Jeśli uda się wam ich pozbyć, zyskacie miejsce na nocleg oraz moją pomoc. Możecie jednak udać się dalej waszą drogą. Wybór należy do was. - po tych słowach zawróciła swojego rumaka i odjechała, zanurzając się w morze śniegu, znikając z oczu towarzyszom. Zostali w lesie sami.

Dwadzieścia goblinów... Zbyt wielkie wyzwanie to chyba nie było, a dach nad głową podczas śnieżycy było miłą rzeczą. Pozostawało pytanie, czemu elfia drużyna nie rozprawiła się z intruzami na własną rękę. “Ważne miejsce” mogło oznaczać różne zakazy, na przykład związane z przelewaniem krwi. Ale mogło się za tym kryć coś więcej.
Mimo wszystko lepsze były gobliny niż marznięcie i noc spędzona pod gołym niebem, w śniegu.
Xander pogłaskał Jokera po zdecydowanie przemokniętym grzbiecie.
- Zobaczymy zatem, czy jaskinia jest dosyć wygodna - powiedział, skręcając we wskazanym przez elfkę kierunku.
- Ja tam bym jechał dalej... nie ma czasu na pierdoły pamiętacie? Zadanie dla kapłanów halooo! - powiedział cicho niziołek tak aby nie zwracać na siebie zbyt wielkiej uwagii elfki, ale na tyle głośno by słuszyli go najbliżej stojący kompani
- Te kilka chwil nas nie zbawi, a przenocować i tak gdzieś musimy - powiedział Zak do Tima, ciągle przyglądając się elfce. Faktycznie dziwna to była sprawa, by takie komando nie mogło poradzić sobie z dwoma tuzinami goblinów. Z drugiej jednak strony, może wcale nie o to chodziło, że nie mogą sobie z nimi poradzić. W każdym razie decyzja już chyba zapadła, ku uciesze jednych i niezadowoleniu innych.
- Ruszajmy więc, aby noc nas nie zastała.
 
Kerm jest offline  
Stary 19-05-2011, 14:18   #106
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Droga do jaskini nie była daleka. Nawet śnieg nie utrudniał zbytnio marszu. Już po kilku minutach w oddali zamajaczyło strome wzgórze, w środku którego znajdowała się jama prowadząca do wnętrza jaskini. Puste drzewa nadawały całemu miejscu nieco diaboliczny charakter. Wiatr zawodził, omiatając każdy konar i poruszając nimi delikatnie.
Z wnętrza jaskini wydobywała się delikatna poświata, wskazująca na płonące wewnątrz ognisko. Po chwili dokładnej obserwacji z wnętrza wyłoniła się charakterystyczną sylwetkę goblina. Srebrna poświata, jaką zapewniał księżyc, pozwalała na dokładne przyjrzenie się zielonoskóremu. Grupa mężczyzn była dobrze schowana za grubymi pniami drzew, dzięki czemu pozostawali niewidoczni.


Wyszedł pokracznym krokiem na zewnątrz, rozglądając się po okolicy. Przez chwilę wąchał powietrze, starając się wyczuć ewentualnych wrogów. Stał tak dobre kilka minut, po czym odwrócił się i wszedł ponownie do jaskini.

Towarzysze zaczęli skradać się w stronę wejścia. Kiedy z niemałym trudem znaleźli się tuż przy skraju jaskini, wszyscy byli przygotowani do walki. Obietnica suchego i ciepłego schronienia była silniejsza niż strach. Z wnętrza dochodził niemiły zapach palonego futra.


Po ostrożnym zbadaniu wejścia, okazało się że jest ono puste. Jak widać gobliny nie trudziły się wystawianiem stałych wart. Z wnętrza dobiegały z każdym przebytym metrem intensywniejsze odgłosy kłócących się ze sobą goblinów.

Za kolejnym zakrętem, kilkanaście metrów od wejścia korytarz rozszerzał się, tworząc pokaźnych rozmiarów jamę. Na jej środku płonęło ognisko, nad którym piekło się jakieś podłe mięso. W około widać było liczne sylwetki goblinów. Jedni siedzieli, inni spali, jeszcze inni grali w kości na starej skrzyni. Widać było, że nie są przygotowani na jakiekolwiek zagrożenie.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 22-05-2011, 15:44   #107
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
- Jaki mamy plan? -zapytał Gerard, podpierając się swym kosturem oraz poprawiając kusze przy pasku.- Strategiem najlepszym nie jestem, więc zdaję się w tej kwestii bardziej na wojowników. -dodał w kwestii wytłumaczenia.
- Chyba tak, jak zawsze bywa w takich przypadkach - odparł Xander. - Wojacy w pierwszej linii, a magowie na szarym końcu. Za to zastanawiam się, czy nie warto by było zatrzymać się tuż przy wyjściu. Gonienie goblinów po całej jaskini mogłoby nie wyjść nam na zdrowie. Szkoda że nie wiemy, czy ta jaskinia nie ma drugiego wejścia. Mam nadzieję, że nie.
- Tak po prawdzie, to naszym głównym zadaniem jest chyba odbicie jaskini z rąk tych pokrak. - wtrącił Kaldor. - Elfka mówiła, że to dla nich ważne miejsce i takie tam, pamiętacie?
- To dajcie mi spróbować może nie będziemy musieli ich gonić po całej jaskini. Mam w zanadrzu coś co może podziałać i ułatwić sprawę. Tak jak wtedy z tamtymi orkusami. To ostatnio. Pamiętacie? Abrakadabra i paskudy poszły spać, a później rachu ciachu i po spraw - zaproponował uradowany Tim - [i]Te kurduple na pewno nie są wiele twardsze niż tamci. Zaraz będzie po sprawie. Tatuś zawsze mawiał “nie ma się co pieścić z gównem”.
- Nie wiem czy nie lepiej zachować takie sztuczki na nagłe wypadki. -wtrącił się Gerard.- Ach... zapomniałbym moglibyśmy pojmać jednego czy dwóch, w czasie swej nauki uczyłem się ich języka, więc można by z nich coś wyciągnąć. -zaproponował.
- A to tutaj to co niby jest jak nie nagły wypadek? Idziemy sobie spokojnie przez las a ta ostroucha baba nam tu z jakimiś piedołami znienacka wyskakuje. Nagły wypadek jak w mordę strzelił - odpowiedział niziołek - No i co byś z nich chciał wyciągać? Oprócz flaków...
- Na przykład co robi tu tyle goblinów... Wiesz to raczej koczownicze ludy, jeżeli już się przemieszczają to całymi plemionami. Takie oddziały to często zwiadowcy, a gdy w około panoszą się oddziały orków lepiej wiedzieć kto dla kogo pracuje. -rzekł mag wzruszając ramionami.
- Nocują w tej zapyziałej norze tak jak i my chcemy. Ot i tyle. Sądzę, że szukasz dziury w całości drogi kompanie. Bum i nie ma goblinów, a elfy już nam pewnie wtedy powiedzą to co trzeba wiedzieć.
- Mam po postu jakieś złe przeczucia związane z tą sprawą.- odparł Gerard niziołkowi. - Zresztą od kiedy tyś taki do zabijania skory?- zapytał mag z lekka dozą dociekliwości w głosie.
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.
Cosm0 jest offline  
Stary 25-05-2011, 11:34   #108
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zatrzymali się na moment przed wejściem do jaskini. Xander skorzystał z okazji i uprosił swego boga o błogosławieństwo dla wszystkich członków drużyny. Dopiero potem ruszył w stronę wejścia.
Gerard zaś spojrzał na ich nowego towarzysza i uniósł lekko kostur.
- Potraktuj to jako prezent na drodze nowej znajomości. - rzekł mag i wymamrotał pod nosem kilka słów w niezrozumiałym dla obecnych tu osób języku. Stuknął kosturem o ziemię co wskrzesiło kilka iskier, końcem lagi wskazują Zaka. W tym też momencie ciało wojownika otoczyły zielone płomienie. Ogień nie palił jednak jego ubrań, czy też skóry, rozszedł się po jego ciele formując kształt płomiennego pancerza.
- Taka druga zbroja - wytłumaczył mag.
Gdy tylko znaleźli się w skalnym korytarzu Joker zeskoczył z ramienia Xandera i jak czarno biała, nieco zmoknięta błyskawica, zanurkował pod najbliższą ścianę, najwyraźniej nie zamierzając brać udziału w jakiejkolwiek walce. Sam Xander miał na ten temat nieco inne zdanie. Skoro trzeba było gobliny stąd usunąć, to walka była jedynym sposobem na osiągnięcie tego celu.
Rzucił okiem na towarzyszy, a gdy się przekonał, że wszyscy są gotowi do walki strzelił do goblina strojem i postawą wyróżniającego się spośród reszty.
Bełt trafił celnie, wbijając się w ciało wroga.
Gerard starał poruszać się jak najciszej z tyłu szeregu. Gustaw i Corvus zostali na zewnątrz by nie zawadzać w walce. Mag spojrzał pytająco na towarzyszy lecz szybko wydało się jasnym, że brutalne metody będą tym razem najskuteczniejsze. Kiedy to Xander oddał strzał, mag uniósł kostur wskazując pobliskiego goblina. Mruknął coś szybko pod nosem, a płomienie zatańczyły na końcu lagi, formując pocisk. Magia wystrzeliła z cichym sykiem, zaś w stronę stwora popędziła smuga płomienia.
Kaldorowi plan niebardzo się podobał, jednak... to tylko gobliny, prawda? Jak dużo finezji potrzeba, by zabić kilku zielonoskórych gnojków? No dobra, było ich dwa tuziny. Jednak to wciąż były tylko małe pokraki. W dodatku niezbyt przygotowane. Kiedy tylko Xander, stojący na przedzie, dał znak do ataku, tropiciel wypuścił prędko dwie strzały w dwóch różnych przeciwników, z czego jedną w goblina do którego mierzył również Xander.
Zak wraz z resztą towarzyszy podkradli sie do jaskini. Nie było to zbyt trudne, wszak gobliny nie wystawiły żadnych wart. Korytarz prowadzący do głównej jamy był czysty. Teraz należało zaatakować. Drużynowy mag rzucił zaklęcie na Zaka. Ten jednak nie przejął się tym zbytnio skoncentrowany na goblinach. Cicho wyciągnął swój miecz i ruszył do boju wraz z Asgardem. Gdy tylko wychylił się zza jego pleców śmignęły strzały. Gobliny były wyraźnie zaskoczone, jednak trzech bardziej przytomnych chwyciło broń i ruszyli na Zaka. W pełnym biegu, niewprawione gobliny były jeszcze bardziej nieporadne. Pierwszy dostał sztych w brzuch, który przewiercił go na wylot. Zak bez namysłu zrobił obrót wyrywając ostrze z martwego ciała i zadał cios oburącz drugiemu. Zastawa nie była wystarczająca. Miecz ciął bez litości i śmiertelnie. Trzeci, który został trochę w tyle, widząc co się święci przygotował się i odskoczył w ostatniej chwili przed ostrzem. Zak nie myślał. Działał. Już był gotowy do odparcia ataków.
Tim widząc jak wszyscy towarzysze pomimo obiekcji Gerarda postanowili rzucić się w wir walki, sam również nie zamierzał próżnować. Wpierw jednak poszedł w ślad swojego kolegi po fachu i ustawił się w bezpiecznym miejscu za mającymi stanowić jego żywe tarcze ‘fizycznymi’. Niziołek podrapał się po swoim blond czerepie zastanawiając się nad możliwym działaniem po czym sięgnął do jednej z przywieszonych przy pasku samozaciskających się sakiewek wyciągając z niej szczyptę barwnego, miałkiego piasku. Podrzucił zawartość dłoni do góry. Drugą dłonią naprędce kreśląc w powietrzu jakieś wzory spowodował, że opadający powoli pył zalśnił własnym światłem, a wtedy Tim wypowiedział głośno kilka niezrozumiałych dla większości ludzi i nieludzi sylab. Czar momentalnie zaczął działać. Barwny pył zbił się w zwartą wielokolorową kulę i pomknął we wskazywane przez Tima miejsce, wprost w sam środek goblinów roztrzaskując się w ogniu i wybuchając burzą barw od których nawet z tej odległości można było dostać oczopląsu.
 
Kerm jest offline  
Stary 25-05-2011, 12:12   #109
 
daamian87's Avatar
 
Reputacja: 1 daamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znanydaamian87 wkrótce będzie znany
Wśród goblinów znajdujących się w jaskini zapanował chaos. Dwa zielonoskóre pokurcze padły pod ciosami Zaka. Kolejne dwa zostały dość poważnie ranne dzięki udanym atakom Gerarda i Kaldora. Xander wybrał na swój cel wyglądającego na szamana goblina.




Rana, jaką mu wyrządzono, nie wydawała się poważna, jednak rozwścieczyła zielonego szamana. Mały Tim kolejny raz okazał się niezastąpiony dla grupy. Jego czar powalił na ziemię czterech zielonoskórych, a dwa kolejne zostały oślepione.

Początkowy chaos szybko przeminął. Przywódca zakrzyknął coś do swoich podwładnych, a zza rogu z części jaskini, której wcześniej towarzysze nie widzieli, wybiegły kolejne gobliny. Pierwsze dwa dopadły Zaka, najbardziej wysuniętego z korytarza. Pierwszy z atakujących pchnął prymitywną, drewnianą włócznią, jednak mężczyzna bez najmniejszego trudu zrobił unik, dzięki czemu ostrze przecięło powietrze. Drugi z przeciwników też nie miał większego szczęścia, jego krótki miecz trafił na gardę wyszkolonego Zaka.
Kaldor również został zaatakowany. Jeden z zielonoskórych zamachnął się na niego prymitywną pałką, która nie była nawet prawdziwym orężem. Broń przy zamachu wyślizgnęła się z ręki goblina i poleciała do tyłu, trafiając nieszczęśliwie jednego z jego kompanów. Ten, kiedy otrząsnął się po niespodziewanym ciosie, zaatakował swojego pobratymca, rzucając się na niego z gołymi rękami. Dwa zielone ciała splotły się ze sobą na ziemi, okładając się pięściami i piszcząc głośno.

Jeden z gobasów stojących niedaleko szamana napiął mały, bardzo kiepskiej jakości łuk i wypuścił strzałę, celując w Gerarda. Strzała jednak nie pomknęła ku celowi, spadła bowiem dwa metry dalej. Goblin zapiszczał coś w swoim języku i popędził po leżącą niedaleko broń.


Szaman skoncentrował się i zaczął inkantację. Jego dłonie spowiła czarna aura. Oczy goblińskiego przywódcy zamknęły się na moment, by po chwili otworzyć się niespodziewanie. W tym samym momencie w stronę Zaka pomknął promień czarnej energii, trafiając go w pierś. Mężczyzna poczuł, jak opuszczają go gwałtownie siły.

Pozostałe gobliny zbliżały sie coraz bardziej do grupy. Na arenie walki pozostało dziewięciu przeciwników w pełni sił, dwóch rannych i dwóch niewidomych oraz szaman. Walka była w dalszym ciągu nierozstrzygnięta.
 
__________________
"Marzę o cofnięciu czasu. Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku". - Janusz Leon Wiśniewski
daamian87 jest offline  
Stary 25-05-2011, 13:31   #110
 
Hermit's Avatar
 
Reputacja: 1 Hermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodzeHermit jest na bardzo dobrej drodze
Początek wyprawy nie zamierzał być taki, jaki sobie wyobrażał kapłan. Wręcz przeciwnie. Co rusz, to nowe przeszkody i zagadki, które spowija mgła tajemnicy. Tym razem wysłano ich do jaskini, gdzie podobno zagnieździły się gobliny. Chcąc odpocząć, trzeba było sobie zdobyć miejsce na owy luksus. Trzeba było sobie go wyrąbać mieczami.

Sama jaskinia po dotarciu do niej nie zdawała się być konkretnie strzeżona. Podczas obserwacji co prawda tylko jeden goblin wysunął swoje wątłe ciało z groty tylko po to, by wciągnąć łapczywie powietrze do nozdrzy i schować się z powrotem. Wtem drużyna ruszyła do jej wnętrza.

Walka rozgorzała tam na dobre. W powietrzu świstały miecze, włócznie, strzały oraz dało się czuć zapach magii, pomijając gobliński fetor. Asgard bierny z początku, nie wiedząc czy pozostawić pierwszą fazę walki drużynie, a samemu zabezpieczać wejście, by ktoś niepożądany nie wkradł się na ich plecy, odwrócił się chyba w sam czas.

Wysuwając się na przód kompanów zasłonił się tarczą, jak przystało na tarczownika. Z sykiem wydobył z jaszczura miecz, dając tym samym znać że dołącza się do starcia. Nie pozostało mu teraz nic innego, jak tylko wyczekiwać który z przeciwników postąpi pierwszy, nierozważne ruch. A wtedy droga dla niego będzie tylko w jedną stronę.

Poczynając od prawej strony jeden z zmierzających ku niemu goblinów najwidoczniej nie wytrzymał presji sytuacji, i postanowił wziąć sprawy w własne łapki. Postąpiwszy dwa szybkie kroki nie na czas zdążył podnieść włócznie, by jakkolwiek móc się zasłonić przed tym atakiem. Wyczekujące ramie Asgarda tylko czekało na taką okazje. W powietrzy świsnął miecz, trafiając malca w lewe ramie, napotykając przy tym opór na kości. Dźwięk nie należał do najprzyjemniejszych uchu, dokładając do tego dziki wizg rannego.
Szybki sprawdzian umiejętności zakończył się równie szybkim wycofaniem wojaka.
 
__________________
"Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła"
Chan

Ostatnio edytowane przez Hermit : 26-05-2011 o 19:47.
Hermit jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 15:30.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172