Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-05-2011, 20:48   #143
kymil
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Obozowisko drużyny

Virana, Terez, Oktawius, Draugdin


Oktawius kuśtykając poszperał trochę po trupach porozrzucanych pomiędzy brzózkami i ku swemu zdziwieniu znalazł pełne dwadzieścia sztuk złota. Zerwał również z szyi martwego kościeja srebrny wisior, w kształcie nagiej kurtyzany, który skrzętnie schował za pazuchę. Poprzedniemu właścicielowi nie był potrzebny, nie miał już przecież do tego głowy.


*


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=aan3z5rY8yM&feature=related[/MEDIA]


Po jednoznacznych słowach Virany poparzona rozbójniczka drgnęła zauważalnie. Chwycił ją nagły spazm. Jej spalona twarz wyglądała zaprawdę żałośnie. Teraz, w świetle słabych płomieni, przybrała z kolei bordową barwę. Magiczny atak czarodziejki uszkodził jej widocznie również struny głosowe, gdyż nie potrafiła nic odpowiedzieć na propozycję, a jedynie zachrypiała przeraźliwie:

- Gyhn…. yygfrrryy, kuffffo…

Wyglądało na to, że ultimatum trzeba będzie poprzeć czynami. Zatem Oktawius i Draugdin podnieśli poranioną kobietę i przyparli do pnia brzozy. Draug, unikając jak mógł wdychania smrodu poparzonego mięsa, skrępował jej dłonie. Mocno. Choć niepotrzebnie, nie byłaby w stanie im nigdzie uciec. Ot, rutyna.

Terez dorzucił drew do przygasających ognisk, poprawił kubeł z wodą. Osadził go z powrotem na swoim miejscu. Od rzeki ciągnęło nieziemskim chłodem. Nie mieli gorzałki a trzeba się było jakoś rozgrzać.

Fungi w milczeniu rozcierał w tym czasie poranione od sieci dłonie. Na słowa czarodziejki zasępił się wyraźnie. Podszedł do niej, pociągnął za ramię, z dala od jeńca i zakwękał:

Pani Virano, ja rozumiem honorowo w walce ludzi kaleczyć, ale żeby tortury. I to magiczne? Na to się, kurwa nie godzę. I wiem – pociągnął wzrokiem po reszcie kompanii, aż spoczął wreszcie na kołyszących się w rytm podmuchów wiatru brzozach unikając starannie spojrzenia czarodziejki - że nie będę w tym oporze osamotniony…


Pod Kamiennym Mostem

Borack

- Kurwa! – zaklął półelf.

Wyrzucił właśnie dobry nóż do rzeki. Dobry nóż! Bowiem nie sposób nazwać było rzutem jego kalekiego zamachu.

No, cóż mówi się trudno.

Wcześniej dostrzeżony Cień po drugiej stronie mostu nie zniknął, lecz przeciwnie zbliżył się znacznie. Uwagę Boracka przykuły również okrzyki z oddali, nieco stłumione przez wodospad. Dobiegające z miejsca po drugiej stronie brzegu. Wytężył wzrok i pojął całą sytuację. Zobaczył…


Wolf, Creap

… jak Wolf i Creap tratując co mniejsze drzewka i krzaki gonią, pokrzykując, jakąś postać. Choć z niewiadomych Borackowi powodów. Na dodatek Larson strzelał z bata!

- Cip, cip kurko! – rozdarł się jeden z goniących. – Poczekaj!

„Kurka” jednak na nich nie poczekała. Tylko przyspieszyła wydatnie, gdy tylko dotknęła stopami żółtawego piasku rzecznej plaży.
Borack widział już dokładnie smukłą, sprężystą sylwetkę, gdyż w tym samym momencie księżyc wyjrzał szerzej z zza chmur. A tuż za nią ścigających ją dwóch olbrzymów.

Nieznajoma osoba przecięła szybko kamienny podest pod masywnym filarem mostu i dopadła niskich krzaków rosnących tuż przy brzegu. Uderzenie serca później już w małej łódeczce wypływała na szerokie wody rzeki Białej. Wolf spóźnił się dosłownie o mgnienie oka.

- Głupia, utoniesz nam, zawracaj! Ty, nie masz przecież wiooseł! – zawołał za nią Creap. Echo pod mostem zaraz zwielokrotniło ten okrzyk barbarusa.

Jasnym dla wszystkich było, że mocny nurt rzeki ściągnie łódkę prosto na Wielki Wodospad. A potem, w mroczny wodny tunel i wreszcie pienistą kipiel. To oznaczało śmierć.

- Nie, ja na to nie pozwolę! Aauuuu! – zawył z prawdziwej rozpaczy Larson.

Łódka była już jakieś trzy metry od ich brzegu, ale… nie odpływała porywana silnym nurtem rzeki w kierunku wodospadu tylko… przecinała rzekę w poprzek.
Creap nagle olśniony wskazał zrozpaczonemu Larsonowi coś na ich stronie brzegu przytwierdzonego do podestu. Pokazywał mu zardzewiałe łańcuchy?


Wolf, Creap i Borack

Jednocześnie wszystko zrozumieli. W mig odgadli pokrętny koncept. Z każdej strony brzegu, do jednego z łańcuchów przywiązana była gruba, mocna lina. Dokładnie taka jak kawałki, które półelf znalazł w zamkniętej skrzyni…


*


Ścigana postać zwinnie przeciągała się w łódce na drugą stronę rzeki.



===


Wszyscy BG: wykonajcie 3 rzuty k6. Chyba, że coś szalonego planujecie to 4 rzuty.
 
kymil jest offline