Czarnoskóry spędził długie chwile na kontemplacji pustego kielicha i (wstyd przyznać) przysypianiu po trudach drogi. Wreszcie przytomniejąc, wyszeptał kilka uwag na temat zniknięcia Grogana z nowopoznaną towarzyszką. Bo któż to widział – baba z krasnoludem! Ajabu był otwarty na wiele nowości w dziedzinie uciech cielesnych, lecz wierzył, że są granice, których przekraczać nie wolno. Zaczynały się mniej więcej na chadzaniu do alkowy z toporem.
Przemyślenia przerwała elfka pytaniem, czy zamierzają już wyruszać. Czarownik postarał się w grzeczny sposób udzielić odpowiedzi wymijającej, argumentując, że nocna pora nie sprzyja podróżom, zaś w okolicy kryć się mogą poszlaki i wskazówki przydatne w śledztwie. A poza tym chciał się wyspać.
Gdy tak gawędzili, powrócił Grogan, raz jeszcze wykazując talent do pakowania się w tarapaty i wychodzenia z nich w sposób tyleż skuteczny, co kontrastujący z powagą starożytnej rasy Khazadów. Krasnolud przyprowadził ze sobą – najwyraźniej pojmaną – rudowłosą niewiastę. Golusieńką, jedynie owiniętą prześcieradłem. Sam zaś był zapomniał o przyodziewku, stanowiąc widok niezbyt przyjemny dla wyczulonych zmysłów estetycznych czarownika. - Słońce i księżycu! – Szepnął Ajabu. – Dobrze, że przynajmniej ta długa broda trochę mu zakry… Ale co Ty wyprawiasz z tą panią drogi towarzyszu?!
__________________ Jestem Polakiem, mam na to papier i cały system zachowań. |