Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2011, 16:34   #77
Erissa
 
Erissa's Avatar
 
Reputacja: 1 Erissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputacjęErissa ma wspaniałą reputację
Podróż jak podróż, ciągnęła się, była niewygodna i męcząca, ale wreszcie dotarli do celu. Wszystko wydawało się jednak jakieś dziwne, jakby… nieodpowiednie. Dzieci i ich zabawy w czasie trwającej wojny? Zachowanie ludzi? Vivien patrzyła na wszystko z rosnącym podziwem, a w jej głowie najpierw pojawiła się alarmująca myśl, która później rozsiadła się w umyśle jak na najwygodniejszym tronie i nie zamierzała odpuścić: coś tu jest nie tak. Czyżby spędzili w tamtym świecie aż tyle czasu? Wiedziała, że nie musi dzielić się swoimi przemyśleniami z towarzyszami, po ich minach widziała, że myśleli identycznie. No cóż, trzeba było dowiedzieć się o co tu do cholery chodzi, a gdzie najlepiej zaciągnąć języka? Ich oczom ukazała się karczma
- Proponuję wsłuchać się trochę w miejscowe ploteczki – zaproponowała z nieco przesadnym entuzjazmem. No tak, nie było się co dziwić, oni również mieli na twarzach raczej wymuszone uśmiechy

Gospoda była schludna i ładna, spodobała się dziewczynie już w pierwszej chwili, także atmosfera była miła, a sam karczmarz okazał się niezwykle przyjazny. Dogadali się z nim bez problemu, jednak, szczerze zdziwiła się, gdy mężczyzna powiedział im o tym, ze druidka jeszcze druidzką wcale nie jest… Wiec jednak faktycznie minęło dużo czasu, ale nie w przód jak podejrzewała, ale…jakkolwiek to stwierdzenie śmiałym nie było… wstecz… Czyli znaleźli się w czasie, gdy Gabriel nie został jeszcze wybrany, a ona sama… Ona była jeszcze dzieckiem. Uśmiechnęła się do siebie. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero głos karczmarza. Para? Jaka para? To do… O bogowie… Oblała się szczerym, płomienistym rumieńcem, niepewnie popatrzyła na Hansa
- Ja…ale my… - dukała - My nie… - pokręciła głową

Karczmarz chyba zrozumiał, bo uśmiechnął się tylko pobłażliwie, jej to jednak nie pomogło, wciąż czuła palące zakłopotanie. Ona i Hans... No cóż, niestety nie...

Kilka chwil później siedzieli już przy stoliku popijając piwo i dyskutując. Cóż, były dwa zasadnicze wyjścia z tej sytuacji, ale pewne mimo wszystko było, że trzeba coś zrobić, bo jeśli już dostali szansę, by zmienić bieg historii to ich obowiązkiem było to uczynić. Podjęli więc decyzję…
 
__________________
"Wczoraj wieczór myślałem o ratowaniu świata. Dziś rano o ratowaniu ludzkości. Ale cóż, trzeba mierzyć siły na zamiary. I ratować to, co można."
A. Sapkowski
Erissa jest offline