Gdy Brego skończył rozmawiać wyszedł na przód Galen .
- Kim jesteście i co to był ten słup ognia który przed chwilą widzieliśmy - wtrącił się Galen . -Dawno nie czułem takich podrygów mojego medalionu – dodał -So cietogównoopchodzi? Lesmna takiego wała mówi-rzekł staruch.
- Jaki niemiły odezwał się kwaśno wiedźmin . A to nas obchodzi że nie wyglądało mi to na czystą magię . A słyszeliśmy że źle tu się dzieje od ludzi . Dlatego jesteśmy. Tępimy potwory , zawodowo . W każdej postaci. -Kto takie pierdoły posssiska?! - Ludzie z wioski znajdującej się pół dnia drogi od Blaviken . - I Byłbym w stanie może uwierzyć że to bujda gdyby nie fakt , że z taką nienawiścią odmawiacie nam udzielenia jakichkolwiek informacji. -Dsifki-sapnął ze złością. -Terasss sio, sio, sseby dsifek nie sssarssneli. Sio, sio! Lesmna tak mówi-pomachał rękami, jakby odganiał muchy. Kim jest Lesmana ? -zapytał zainteresowany wiedźmin. - Cały czas powtarzasz to imię
-To jakieś bóstwo ? -Lesmna! Lesmna! Lesmna!-zaczął krzyczeć, charchając śliną ze złości, zaś ktoś z tyłu roześmiał się cicho.
Jedna z kobiet, do niedawna trzymająca jakiś patyk, obecnie schowany za pazuchę, przydreptała do starucha. -Pani Lesmna-powiedział młody, dziewczęcy głos ze zbitej grupki.
- Zatem kim dla was jest Pani Lesmna ? - powtórzył pytanie poprawiając się wiedźmin. -Sss więkssym ssacunkiem!-kolejny deszcz śliny wyprysnął z jego ust.
-Pani Lesmna to Główna Jaga-ponownie odezwała się dzewczyna.
-A ten ogień był na jej cześć ? - zapytał udając zainteresowanie z mieszanką zachwytu łowca potworów.
-A czy wy czcicie waszego mistrza cechowego?-odpowiedziała pytaniem tuż po niewyraźnym wymamrotaniu czegoś pod nosem, przez głównego mówcę. - Traktujemy raczej jak hm... jak ojca , jak głowę rodziny.
- Czyli rozumiem , że to ona jest waszym , przywódcą , opiekunem i założycielem tego zgromadzenia. -W pewnym sensie-skinęła głową, wychodząc kilka kroków do przodu. - Z wcześniejszych wypowiedzi wnioskuję też , że wasze działania nie są skierowane przeciwko innym ludziom . - Zapewne macie swoje powody skoro nie chcecie nic o sobie powiedzieć . Cóż zatem pozwólcie że odejdziemy . -Won mje ssstąd! -Ogień odpędza wodę, tak powiedziała Lesmna-młoda osóbka powiedziała wyjaśniającym tonem.
- A zapomniałem - odwrócił się wiedźmin ,- przepraszam za ten łańcuch i oriony . Po czym podszedł do splątanej osoby i zdjął z niej wijący się metal . Zebrał też metalowe gwiazdki i odszedł z towarzyszem
Po jakże udanej konwersacji wiedźmini zeszli na dół . Po burzy jaka szalała na kudłatej górze nie było już śladu . Na szczęście dla mutantów sprawę udało się rozwiązać pokojowo . Sytuacja nie wyglądała najweselej więc dobrze jest jak się skończyło . Galen nie mógł tylko trochę odżałować że dowiedzieli się tak mało od tych magów i , że jego starania zdobycia informacji poszły w błoto . Cóż nie wypadało najpierw uzgadniać zawieszenia broni po czym porwać jednego z towarzyszy tajemniczego spotkania na szczycie . Na szczęście odzyskał swój łańcuch i część Orionów . Łowcy potworów nie dowiedzieli się też niczego specjalnie o innym wiedźminie . Tak więc misja nadal nie została wykonana .Nie mówiąc już o zdobyciu zakładnika dla wójta wioski którą niedawno opuścili . Szlak by to pomyślał Galen …. Tylko zmarnowałem niepotrzebnie energię . Dodatkowo wysiłek którym się wykazał w trakcie brawurowego szturmu na przeważających liczebnie magików znowu zmęczył osłabionego wiedźmina .
- Idę się przejść może znajdę jakieś coś do palenia – mruknął do towarzysza i poszedł w kierunku pobliskich krzewów widocznych z daleka . Gdy tylko wrócił z kilkoma patyczkami zastał już w pełni przygotowane dwa śpiwory oraz ładny okrąg z kamieni przygotowany pod ognisko .
Wiedźmin rozłożył starannie drewno wokół kręgu , po czym złożył palce w geście oznaczającym znak Ignii . Buchnął ogień dając miłe uczucie ciepła . drewna nie było zbyt wiele ale wystarczyło . Galen zasiadł koło towarzysza i zaczął się zastanawiać co zjeść . Skończyły się czasy dobrego jadła z karczmy . Czas był wrócić do rzeczywistości . Mutant wyciągnął swój zakrzywiony nóż i zaczął strugać jeden ze gałęzi by nadać mu ostrą końcówkę. Następnie wyciągnął ze swojego woreczka kawałki suszonego mięsa i nadział na ostrze kijka. Może nie było to danie idealne ale wiedźmin nie mógł się powstrzymać by nie zjeść czegoś na ciepło . Wyciągnął też chleb który zakupił i wykroił kilka kromek .
Gdy Galen się posilił odwrócił się do kompana i rzekł .
- Nie poddam się tak łatwo . Mam wrażenie że magia która była tu odprawiana nie była dla dobrych intencji . Poza tym masz rację ,mam przeczucie że był tutaj wspominany wiedźmin . Z rana wstaję by dokładnie przeszukać kudłatą górę . Może po śladach poznam czy przechodził ktoś inny z naszego cechu tędy czy nie .
- Jeżeli nie masz nic przeciwko ja pójdę spać pierwszy . Zbudzisz mnie za cztery godziny . Wtedy cię zmienię .
Po czym położył się , przekręcił na bok i zasnął . |