Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-05-2011, 18:00   #123
Koening
 
Reputacja: 1 Koening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodzeKoening jest na bardzo dobrej drodze
Gdy Brego skończył rozmawiać wyszedł na przód Galen .

- Kim jesteście i co to był ten słup ognia który przed chwilą widzieliśmy - wtrącił się Galen .

-Dawno nie czułem takich podrygów mojego medalionu – dodał

-So cietogównoopchodzi? Lesmna takiego wała mówi-rzekł staruch.

- Jaki niemiły odezwał się kwaśno wiedźmin . A to nas obchodzi że nie wyglądało mi to na czystą magię . A słyszeliśmy że źle tu się dzieje od ludzi . Dlatego jesteśmy.

Tępimy potwory , zawodowo . W każdej postaci.

-Kto takie pierdoły posssiska?!

- Ludzie z wioski znajdującej się pół dnia drogi od Blaviken .

- I Byłbym w stanie może uwierzyć że to bujda gdyby nie fakt , że z taką nienawiścią odmawiacie nam udzielenia jakichkolwiek informacji.

-Dsifki-sapnął ze złością.

-Terasss sio, sio, sseby dsifek nie sssarssneli. Sio, sio! Lesmna tak mówi-pomachał rękami, jakby odganiał muchy.

Kim jest Lesmana ? -zapytał zainteresowany wiedźmin.

- Cały czas powtarzasz to imię

-To jakieś bóstwo ?

-Lesmna! Lesmna! Lesmna!-zaczął krzyczeć, charchając śliną ze złości, zaś ktoś z tyłu roześmiał się cicho.

Jedna z kobiet, do niedawna trzymająca jakiś patyk, obecnie schowany za pazuchę, przydreptała do starucha.

-Pani Lesmna-powiedział młody, dziewczęcy głos ze zbitej grupki.

- Zatem kim dla was jest Pani Lesmna ? - powtórzył pytanie poprawiając się wiedźmin.

-Sss więkssym ssacunkiem!-kolejny deszcz śliny wyprysnął z jego ust.

-Pani Lesmna to Główna Jaga-ponownie odezwała się dzewczyna.

-A ten ogień był na jej cześć ? - zapytał udając zainteresowanie z mieszanką zachwytu łowca potworów.

-A czy wy czcicie waszego mistrza cechowego?-odpowiedziała pytaniem tuż po niewyraźnym wymamrotaniu czegoś pod nosem, przez głównego mówcę.

- Traktujemy raczej jak hm... jak ojca , jak głowę rodziny.

- Czyli rozumiem , że to ona jest waszym , przywódcą , opiekunem i założycielem tego zgromadzenia.

-W pewnym sensie-skinęła głową, wychodząc kilka kroków do przodu.

- Z wcześniejszych wypowiedzi wnioskuję też , że wasze działania nie są skierowane przeciwko innym ludziom .

- Zapewne macie swoje powody skoro nie chcecie nic o sobie powiedzieć . Cóż zatem pozwólcie że odejdziemy .

-Won mje ssstąd!

-Ogień odpędza wodę, tak powiedziała Lesmna-młoda osóbka powiedziała wyjaśniającym tonem.

- A zapomniałem - odwrócił się wiedźmin ,- przepraszam za ten łańcuch i oriony . Po czym podszedł do splątanej osoby i zdjął z niej wijący się metal . Zebrał też metalowe gwiazdki i odszedł z towarzyszem

Po jakże udanej konwersacji wiedźmini zeszli na dół . Po burzy jaka szalała na kudłatej górze nie było już śladu . Na szczęście dla mutantów sprawę udało się rozwiązać pokojowo . Sytuacja nie wyglądała najweselej więc dobrze jest jak się skończyło . Galen nie mógł tylko trochę odżałować że dowiedzieli się tak mało od tych magów i , że jego starania zdobycia informacji poszły w błoto . Cóż nie wypadało najpierw uzgadniać zawieszenia broni po czym porwać jednego z towarzyszy tajemniczego spotkania na szczycie . Na szczęście odzyskał swój łańcuch i część Orionów . Łowcy potworów nie dowiedzieli się też niczego specjalnie o innym wiedźminie . Tak więc misja nadal nie została wykonana .Nie mówiąc już o zdobyciu zakładnika dla wójta wioski którą niedawno opuścili .


Szlak by to pomyślał Galen …. Tylko zmarnowałem niepotrzebnie energię . Dodatkowo wysiłek którym się wykazał w trakcie brawurowego szturmu na przeważających liczebnie magików znowu zmęczył osłabionego wiedźmina .

- Idę się przejść może znajdę jakieś coś do palenia – mruknął do towarzysza i poszedł w kierunku pobliskich krzewów widocznych z daleka . Gdy tylko wrócił z kilkoma patyczkami zastał już w pełni przygotowane dwa śpiwory oraz ładny okrąg z kamieni przygotowany pod ognisko .
Wiedźmin rozłożył starannie drewno wokół kręgu , po czym złożył palce w geście oznaczającym znak Ignii . Buchnął ogień dając miłe uczucie ciepła . drewna nie było zbyt wiele ale wystarczyło . Galen zasiadł koło towarzysza i zaczął się zastanawiać co zjeść . Skończyły się czasy dobrego jadła z karczmy . Czas był wrócić do rzeczywistości . Mutant wyciągnął swój zakrzywiony nóż i zaczął strugać jeden ze gałęzi by nadać mu ostrą końcówkę. Następnie wyciągnął ze swojego woreczka kawałki suszonego mięsa i nadział na ostrze kijka. Może nie było to danie idealne ale wiedźmin nie mógł się powstrzymać by nie zjeść czegoś na ciepło . Wyciągnął też chleb który zakupił i wykroił kilka kromek .



Gdy Galen się posilił odwrócił się do kompana i rzekł .

- Nie poddam się tak łatwo . Mam wrażenie że magia która była tu odprawiana nie była dla dobrych intencji . Poza tym masz rację ,mam przeczucie że był tutaj wspominany wiedźmin . Z rana wstaję by dokładnie przeszukać kudłatą górę . Może po śladach poznam czy przechodził ktoś inny z naszego cechu tędy czy nie .


- Jeżeli nie masz nic przeciwko ja pójdę spać pierwszy . Zbudzisz mnie za cztery godziny . Wtedy cię zmienię .



Po czym położył się , przekręcił na bok i zasnął .
 
Koening jest offline