Stara, pomarszczona kobieta z wielkim trudem przycupnęła na śliskim tronie do złudzenia przypominającym wielką orchideę. Spiczaste uszy wystawały z nieułożonego kołtuna na głowie, który kiedyś odgrywał rolę fryzury. Ciężko sapnęła ze zmęczenia i wzięła kilka głębokich oddechów. Przy oddychaniu towarzyszyło jej głośne charczenie w gardle. Ostatkami sił spróbowała przybrać dawną postać... z pozytywnym skutkiem. Lecz trwało to zaledwie kilka chwil.
Zrezygnowana rozejrzała się powoli dookoła. Wszędzie było ciemno, pusto i zimno... to co lubiła najbardziej. Nabrała w płuca powietrza jak tylko najwięcej mogła i krzyknęła:
-Junko! Veratrum! Gdzie jesteście?!
Przed nią natychmiast pojawiły się dwie postacie spowite nieprzeniknionym mrokiem. Natychmiast padły przed nią na kolana i krzyknęły jednocześnie:
-Do usług, Królowo Orchis! -Już czas najwyższy działać. Jak wiecie potrzebuję kolejnego naczynia, ale nie może to być zwykłe... pierwsze lepsze. Musi to być naczynie potężnej istoty! Jednak nie będziemy w stanie go odnaleźć dopóki istnieją wojownicy. Na całe szczęście nie są jeszcze przebudzeni. Veratrum! Ty zajmiesz się ich odszukaniem i likwidacją. Junko! Ty w tym czasie będziesz zbierał dla mnie energię, muszę jakoś funkcjonować do czasu kiedy zdobędziemy naczynie.- po ostatnim wypowiedzianym słowie złapał ją atak kaszlu, każdy kto znajdowałby się niedaleko niej, z całą pewnością usłyszałby odrywającą się flegmę.
Anna Salvadore jak każdego dnia o tej godzinie ciężko trenowała w swojej sali, która była specjalnie do tego wyposażona. Początkowo dzień nie zanosił się na nadzwyczaj ciekawy. Jednak w pewnym momencie szósty zmysł Anny doznał czegoś, czego nie miał okazji doznać chyba nigdy. Anna Salvadore przerwała trening i postanowiła się skupić na ciekawym obiekcie, który teraz zwrócił jej uwagę. Skąd pochodzi tak intensywna nadprzyrodzona aura? Północna część Tokio... tak... chyba dzielnica...Taitoku... taak.. z całą pewnością to w tej dzielnicy znajduje się źródło tajemniczej energii.
Sumire Kanagawa zatrzymała się przy tablicy ogłoszeń. Widniał na niej wielki plakat. "Uwaga! Już dziś, w parku Ueno rozpocznie się coroczny wiosenny Festiwal Kwiatów Wiśni!". Podbiegła do niej jakaś roztrzepana dziewczyna.
-Hinata! Spójrz! Jak mogłyśmy wcześniej tego nie zauważyć?!
Lecz Hinata była zainteresowana zupełnie czymś innym.
-Lepiej spójrz kto idzie... panicz! -Daj spokój! On jest słodki! -Oszalałaś? Słodki? W którym miejscu? Graham Reser jest taki samolubny, podobno nie chce mu się z nikim rozmawiać, bo myśli, że jest lepszy. -To pewnie tylko plotki...- dziewczyny przekomarzając się minęły Sumire.
Zza rogu wyszedł jakiś młody, przystojny chłopak.
Ukłonił się uprzejmie.
-Witaj, jesteś Sumire, mam rację? Ja jestem Takashi, miło mi cię poznać.- uśmiechnął się serdecznie.
-Widziałem, że przyglądałaś się plakatowi, nie chciałabyś się ze mną wybrać? Wyglądasz na miłą dziewczynę, moglibyśmy się lepiej poznać.
Jerycho Czarnecki wraz z Sarą stał w sklepie i zastanawiał się co dziś mogliby zjeść na obiad.
-Saro, na co masz ochotę? -Skoro już pytasz...- wskazała palcem na plakat informujący o festiwalu.
- Ja wiem, że może to nie najlepszy pomysł! Ale spójrz... jeśli chcemy tu jakoś się zadomowić to powinniśmy uczestniczyć w takich wydarzeniach. Tu jest taki zwyczaj, że ludzie siadają na trawie, przyrządzają piknik i obserwują te wszystkie kwitnące kwiaty wiśni. Chyba moglibyśmy raz sobie na takie coś pozwolić, hm? Wzięlibyśmy ze sobą też Cyrusa.
Pan Tenshi usłyszał pukanie do drzwi.
-Shiro! Otworzysz? Ja zaraz przyjdę!-
Chłopiec podbiegł szybko do drzwi, kiedy je otworzył zobaczył pulchną panią, z krótkimi brązowymi włosami i różowym zachodnim strojem.
-Cóż za śliczny chłopczyk!- uszczypnęła go w policzek rozczulając się nad jego urokiem. Na jego twarzy pojawił się grymas, który po chwili został zastąpiony serdecznym uśmiechem.
-Miło mi panią poznać, dziadek zaraz przyjdzie. Do widzenia!- czmychnął obok niej i wybiegł na podwórko. Najwyższy czas aby skupić się na poszukiwaniu nieprzebudzonych wojowników, ale... od czego zacząć?