Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2011, 10:48   #24
one_worm
 
one_worm's Avatar
 
Reputacja: 1 one_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputacjęone_worm ma wspaniałą reputację
Dalej sytuacja potoczyła się błyskawicznie. Najpierw szlachcic poleciał w tył, posłany przez kobietę, wprost na Cedrika, później zaś, nagle błysnął sztylet, delikatnie, migotliwie, niemalże świszcząco, gdy był dobywany. Wszyscy spojrzeli się na całe zamieszanie z rozwartymi ustami, Suir dobył miecza i stanął niepewnie, jakby czekając na rozwój sytuacji. Rozglądał się, wzrok miał wyostrzony, skupiony. Nie był szermierzem, był magiem, jednak lata spędzone w Wiedźmińskim Siedliszczu sprawiały, że nie było dla niego niczym dziwnym w tym co robi.

Ole patrzyła się an swych niedawnych oprawców, była wystraszona, chyba...ale posiadała zaciętą minę, kimkolwiek nie była ta kobieta, potrafiła o siebie zadbać, choć widać była, że nie zwykła do przemocy. Stała tak, gotowa do uderzenia sztyletem, posłania prosto w bark, serce...gdzieś w tors, sztylet zaś był zdobiony i długi. Szybkie uderzenie i nastąpi cisza, później krzyk, póki co wszyscy wstawali od stołów, wszyscy poza

Wiedźminką, która jadła i spoglądała się na całość, jakby to było przedstawienie jakieś teatralne, być może nie do końca pojmując reguły rządzące światem... na przykład "szlachetnie rodzonemu" wolno wszystko, dosłownie. Kodeks zabraniał atakowania ludzi, potwory tak, ale ludzie sami musieli sprowokować wiedźmina, bronić się może, atakować zaś- nigdy. Nagle Medalion zawirował, zatańczył nieznacznie....wyczulony wiedźmiński słuch... tak...coś się tutaj czaiło, potwór, ale jaki? Gdzieś w tej karczmie...przed Tobą? Może ci dwaj to były potwory?

Cedrik spojrzał się na sale pełną ludzi, wystraszonych , bardzo. On jedyny tutaj był wyżej...no kiedyś przynajmniej, niż ci tutaj. Skinął głową, nieznacznie, albo dając sygnął albo po prostu czyszcząc umysł, koncentrując się. Są piani... widziałeś już takie osoby Cedrik, one pozbawiły Ciebie władzy... jakiś głos... Ale jaki? Jaki głos? Skąd?

-A teraz moje wieprze zginiecie! Ty tam w białych włosach...-spojrzał się na Mideave-Tak ty, dziwadło, zapłacę ci sto orenów za wybicie tego ścierwa...-wskazał głową na kobietę i dwoje magów. Nie wiedział, że właśnie teraz stoi przed osobami, które bez problemu mogły zadźgać go, spalić karczmę, a na koniec wysłać ją gdzieś daleko, bardzo, bardzo daleko...

A pod karczmą była żyła energetyczna, żyła wodna...
 
one_worm jest offline