Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-05-2011, 13:21   #30
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Sytuacja przy ambulansie szybko zaczynała przypominać groteskę. Długi, rozbudowany skecz w stylu Monty Pythona... z masą dialogów, postaci, nawiązań i konotacji oraz sensem ukrytym gdzieś głęboko pod tym wszystkim. Nim - poszkodowanym, w końcu - jakoś nikt nie zamierzał się zająć. Mundurowy i pielęgniarze, czy też lekarze z ambulansu mieli własny świat i najwyraźniej własne problemy. Kłócili się coraz bardziej zawzięcie, w opinii Sessera, o trasę przejazdu, albo ilość zakrętów na trasie. Ponieważ zdecydowanie najczęściej padającym słowem było “kurve” - intonowane co prawda inaczej niż w angielskim, czy w niemieckim, ale zapewne również oznaczające “zakręt”. Kurt zupełnie nie potrafił wyłapać kulturowego kontekstu tej sytuacji - zaczynał podejrzewać, że być może wrocławscy Przebudzeni zainscenizowali jakąś scenkę i za chwilę ktoś wyskoczy zza samochodu z transparentem: “Ha, ha, jesteś w ukrytej kamerze.”, czy coś takiego. Zza ambulansu, przynalmniej z perspektywy Kurta faktycznie coś wyskoczyło. Nie był to jednak transparent, ani króliczek Playboy'a (który byłby tutaj odpowiednio groteskowym elementem), tylko kilku nacjonalistów, którzy właśnie wyszli z siłowni i nie zdążyli się jeszcze przebrać...


Groteska przybrała cechy krotochwili i wydawało się, że wszyscy zgodni są co do jednego - że jest co najmniej jeden zakręt. Młodzieńcy wracajacy z siłowni musieli najwidocziej skręcić nie na tym zakręcie co trzeba, co spowodowało, że jadąca po innym zakręcie niż najwidoczniej planowała karetka stojąc znalazła się na kursie kolizyjnym z oldschool'owym BMW, dla którego zakręt był zbyt zakręcony... Z kolejnymi wyjaśnieniami dotyczącymi zakrętów pojawili się kolejni mundurowi, a tłumek zainteresowanych tym ulicznym przedstawieniem rósł z każdą chwilą. Kurt, zaintrygowany, chętnie pozostałby dłużej, aby zobaczyć jaki jest finał tego skeczu, jednak magini zaczęła go stanowczo odciągać w tył.


*****


Kurt nie był pewny, czy to jej dotyk, czy jego własna percepcja, czy jeszcze coś innego spowodowało, że lokalna panorama czasu przewinęła się w tył ukazując to miejsce w okresie... - jak przynajmniej wydawało się muzykowi - pruskim. Rozważanie w tej chwili w jakim czasie się znaleźli i jakie wydarzenia ukazały się ich oczom było niecelowe. Sesser skoncentrował się na zapamiętaniu maksymalnie wielu szczegółów - ubrań, dodatków, budynków, zdarzeń... Miał nadzieję, że to wszystko uda się potem poukładać w jakąś logiczną całość i poszukać okresu historycznego i miejsc, do których należały.




*****


Kiedy już w końcu udało się dotrzeć do właściwego szpitala, choć Kurt nie zamierzał nawet pytać dlaczego poprzednie były nieodpowiednie... Tu, w Polsce najwidoczniej pewne rzeczy działały inaczej i nie należało wnikać w cała tą sytuację. W każdym razie Kurtowi przyszło zmierzyć się z polską służbą zdrowia, która ze służbą miała niewiele wspólnego, a ze zdrowiem jeszcze mniej. Nieocenione rozmówki pozwoliły mu na zorientowanie się, że trzeba pobrać krew do badań. Niestety nie obejmowały już zakresu czynności szpitalnych, a nikt z personelu medycznego nie władał jakimkolwiek językiem rozumianym przez Sessera.

Siedząc na łóżku przypominającym bardziej więzienną pryczę pomyślał o tym, że po raz kolejny jego... obsesja poszukiwacza doprowadziła do groźnych i nieprzewidzianych okoliczności. Oczywiście, że wyjazd do Polski - sam z siebie - był ryzykiem, ale nie należało bezsensownie go zwiększać i narażać siebie, a właściwie rodzinki na... Z zamyślenia wyrwała go dziecięca wyliczanka. W zasadzie nawet nie sama wylicznaka tylko dzwięk niemieckiej mowy. Ktoś w tym pieprzonym miejscu mówił po niemiecku! Kurt podniósł głowę i zauważył dziewczynki przebiegające prze pokój; po chwili zniknęły w ścianie. Gdy zamierzał już coś powiedzieć, a przynajmniej się ruszyć w sali pojawiła się stateczna matrona i zupełnie nic sobie nie robiąc z oszołomienia Sessera zwróciła się do niego. Zanim jednak sformuowała swój pogląd w pełni jej uwagę pochłonęły znów dzieci i podążyła za nimi. Wkrótce obrazu “z czasem dalej coś nie tak jest” dopełniły dwie panie rozmawajające o... niczym szczególnym. Jednak język wskazywał na to, że ponownie jego jaźń, a raczej jakiś jej fragment postrzega nie ten wycinek czasu co powinien. Zjawy były niematerialne w przeciwieństwie do miejsca; to oznaczało, że postrzegał duchy lub nieświadomie korzysta z jakiejś astralnej projekcji własnej świadomości w inny czas... Ponownie bowiem tylko linia czasu uległa zakłóceniu. I Kurt był przekonany, że ponownie w ten sam lub bardzo zbliżony okres czasu.

Posiedział jeszcze chwilę na pryczy, potem położył się na jakieś pół godziny zamierając w lekko nienaturalnej pozie i gapiąc się na brudny sufit. Nikt jednak się nie pojawił i Kurt był prawie pewny, że wszystko jest wyreżyserowanym przedstawieniem. Poprawił ubiór i przybierajac beztroską minę wyszedł na korytarz, zszedł po schodach i przeszedł przez portiernię zupełnie nie zatrzymywany przez drzemiącego stróża w wieku zdecydowanie emerytalnym. Z pewnym wahaniem przechodził przez drzwi szpitala jednak nic niespodziewanego się nie stało. Na zewnątrz starał się wypatrzeć jakąś tablicę z nazwą i adresem, ale jedyne co udało mu się przepisać z rdzewiejącej tablicy to “Szpitak Kolejow”. Rozejrzał się wokół starając się ustalić gdzie jest. W odległości kilkuset metrów zauważył postój taxi i zadowolony podążył w tym kierunku. Na taksówkę musiał jednak chwilę poczekać, gdyż pod smętnym, przekrzywionym napisem nie było samochodów.

Ponad godzinę później - kilka minut po dziewiętnastej - zadowolony zanurzył się w ciepłej kąpieli w pełnej wody hotelowej wannie. Z przyjemnością notując, że czasoprzestrzeń jest w porządku, a gwiazdy nie poprzesuwane.


*****


Ubrany w hotelowy szlafrok z mokrymi jeszcze włosami Kurt usiadł do hotelowego stołu i zaczął pisać. Kartki szybko, niemal automatycznie, zapełniały się odwzorowaniem jego pamięci, detalami, wyglądem postaci, architekturą, opisem zdarzeń. Po raz kolejny powrócił do zjawiskowej damy, której widok wyrył się w jego pamięci tego południa. Kim była? Z trudem powrócił do innych wspomnień z przesunięcia czasu. Kiedy do chaotycznych notatek mapy pamięciowej nie potrafił już niczego dodać wstał nam kilkanaście minut i stanął przy oknie.

Wrócił do stolika i podniósł słuchawkę aparatu telefonicznego:

- Cześć Młody, daj mi mamę i nie, nie możesz wziąć samochodu... - powiedział gdy w końcu uzyskał połączenie
Rozmawiali długo i o niczym - Kurt po prostu chciał słyszeć ten głos, nawet zniekształcony i trzeszczący w telefonicznej słuchawce. Znów podświadomie przeslizglęli się po swoich lękach po tym wszystkim co jeszcze przed wyjazdem zepchnęli głęboko do podświadomosci. Niby lekka rozmowa o szpitalu dostarczyła jednak Heldze informacji o tym, że z jakiegoś powodu znalazł się w szpitalu i muzyk musiał szybko pokryć to foux pas informacją o wpadnięciu pod auto (ale oczywiście nic się nie stało). Nagle w ich rozmowę włączył się jakiś męski głos:
- Proszę zwolnić linię! Gada już pan półtorej godziny!!!
- Hallo? Bitte? What? Cosa? -
Kurt przeleciał przez kilka znanych sobie jezyków totalnie zaskoczony zanim zebrał się do bardziej składnego wyjaśnienia - Ich nicht spreche Polnisch. I don’t speak Polish. Non parla polacco.
- Yyyyy - trzask w słuchawce. Przyglądając się swojej idiotycznej minie w lustrze Kurt wymamrotał pożegnanie, obiecał zadzwonić i przedyktował adres i numer telefonu do hotelu w którym mieszkał.

Był głodny. Tak, zdecydowanie był głodny. Ubrał się w jakieś luźne ciuchy i powędrował do hotelowej restauracji. Gdy czekał na windę przypomniał sobie o Erichu i wrócił do drzwi jego pokoju. Zapukał z werwą.
 
Aschaar jest offline