Biehler zagwizdał przeraźliwie na palcach, by zwrócić uwagę swojej gromady. - Słyszeliście go!? Jazda za resztą i pruć w zielonych! - ryknął. - Fuks, za mną! - wraz z drugim zwiadowcą wyrwał się z kawalkady i obaj pognali w stronę wzgórza. - Szefie! - krzyknął z tyłu Fuks - Z całym szacunkiem, ale czy szefa pojebało!?
- Hę? - Franz zwolnił, gdy wpadli między drzewa. - Na chuj się pchamy na tę górę?
- Widziałeś tych typów, co się tam zamelinowali? No, to jedziemy sprawdzić, co z nimi.
- Tego, a nie powinniśmy, no nie wiem, bić się z innymi?
- A co, życie ci się znudziło? Jak chcesz dać sobie rozłupać łeb bydlakowi dwa razy większemu od ciebie, to są z tyłu, możesz wracać.
- Niby tak, ale co jak się Wagner dowie?
- Tym to się będziemy, kurwa, martwić po bitwie. O ile oni przeżyją.
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |