Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-05-2011, 16:06   #23
Rock
 
Rock's Avatar
 
Reputacja: 1 Rock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znanyRock nie jest za bardzo znany
Backley przyglądał się dokładnie całej sytuacji. Był bardzo wprawiony w skradaniu się nie mniej spojrzał tylko na Foxa po czym zapytał:
- Powiedź jak będę już mógł przejść muszę coś obejrzeć tutaj a skoro zostajemy to okazja idealna. - odparł trochę tajemniczo jednak na koniec bóg raczy wiedziec czemu wybuchnął śmiechem.
- A właź, jak sobie chcesz. Ja nie wiem, jeszcze, co tam jest. Może się dowiemy. Ślady są zatarte przez robale. Ale coś je stamtąd wypłoszyło to pewne.
Backley ruszył delikatnie stąpając po piasku. Już z daleka było widać kunszt skradania się. Przemknął kawałek po czym dorwał około sześciu kawałków skóry z czerwi. Złapal je za pazuchę i schował gdzieś w swoim płaszczu. Potem wrócił i doszedł do Vova. Spojrzał na niego krzyknął do Ruki:
- Mogę wygrzebać krew czerwi z pod jego paznokci? - zapytał wprost. Potem zwrócił się w stronę Vovy i powtórzył pytanie tyle, że ciszej no i zwracając się do Vovy. (jeśli się zgodzi to zeskrobie zaschniętą krew czerwi i właduje do pojemniczka.)
- Hahaha. Amator kwaśnych jabłek z ciebie Backley. Myślałem, że wleziesz do jaskini, a ty tu jakieś próbki pobierasz. Po jaką cholerę ci to gówno?
- Hm... Dobry sztukmistrz nie pokazuje swoich kart tak od razu Węgorz. - odparł - każdy z nas jest dobry w czymś nie ma tu beztalenci a ja jestem nożownikiem. Lubię grzebać wiesz takie zboczenie zawodowe. - odparł chaotycznie i bez składu całkowicie jak to on.
- Nie widzę związku wysoki sądzie. Poza tym jak chcesz mnie wyzywać to rób to zrozumiale, tak abym wiedział za co ci w łeb przywalę. Piję do tego jebionego węgorza czy coś.
- Węgorzaś na oczęta nie widzał? Czekaj no Ty się Fox na pustyni urodziłeś czy co? - odparł zdziwiony Backley teraz znowu inaczej bo poważnie.
- Tak. Zawsze tu żyłem, odkąd pamiętam. I nie wiem co to ten węgorz. Taaak nabijaj się.
- Węgorz to takie zwierze, które jest takim hm... no jakby Ci tu to opisać. - zrobił przerwę - są miejsca gdzie wody jest dużo to, to jest taki pływający wąż tyle że zamiast jadu to wydziela prąd elektryczny. Niczym Ty nie sądzisz?
- Możliwe. To wygląda na to, że się wytłumaczyłeś. Wąż powiadasz... Ciekawe. Oj ciekawe. A skąd ty wiesz o tych stworach i gdzieś ty widział tyle wody. Co? Może powiesz, że jesteś z północy.
- Byłem tam choć krótko to byłem. I byłem też w kilku innych miejscach, nie jestem taki nie poradny jakby CI sę wydawało - odparł. - Ciebie za to nigdy nie ciągnęło żeby pozwiedzać trochę? Zarobić? Zabawić się jeśli wiesz co mam na myśli. Na pustyni to piach i czerwie są tylko.
- Pfff nie tylko piach. Świetna, słoneczna pogoda, miła atmosfera, dużo piachu, żyć nie umierać po co mi chcieć coś innego.
- Z jednej strony na słońcu i piasku łatwiej się zrelaksować, choć nie da się powiedzieć aby człowiek nie był choć trochę ciekawy co jest za górami - odparł Sona przetaczając pojazd obok dwójki, wszedł do środka jaskini, aby stać w cieniu, i usiadł na pojeździe, opierając zarazem jego jak i swoje plecy o ścianę. - Zamieszkała czy nie, im bardziej patrzę na tą burzę tym mniej mnie to obchodzi. Robaka można zabić, wiatru nawet nie złapiesz do słoika. To nie tak abyśmy faktycznie mieli jakiś wybór. - ocenił.
-Jak chcesz to sobie zdrapuj, on też nie ma nic przeciwko, choć podobnie nie wie po kiego ci to grzyba.- Borya wrócił do tematu krwi czerwi- Dobra. A tak poważnie to ide przeszukać z Vovą jaskinię czy aby na pewno pusta.
Odczekał aż Backley zbierze co chciał po czy cmokna na Vovę i ruszył wgłąb z bronią gotową do strzału, choć na razie opuszczoną.
Vova wraz ze swym panem weszli do jaskini, nie było trzeba długo czekać, na reakcję zwierzaka. Warknął on głośno, informując swego pana że coś znajduje się w głębi jaskini, w zasięgu zdolności echolokacji mutanta.
-Dobry Vova.- Podrapał go czule po karku po czym obaj wyszli. Gdy tylko wynurzyli się z cienia odezwał się do reszty
-Mamy współlokatora. Ne wiem co ale coś tam jest. Ktoś idzie ze mną to ubić?
- Nie jest to najlepszy pomysł aby tam włazić. - Fox pogmerał przez chwilę w plecaku, a następnie rozejrzał się dookoła. W końcu wypatrzył to czego szukał, a na pustyni było tego sporo. - Zaczekajcie. - Zebrał ile się dało suchych krzewów, traw, zawinął to wszystko w kawałek szmaty, polał smarem z silnika tak aby dym był silniejszy i bardziej duszący. Podpalił sporej wielkości stosik, który ułożył nieco we wnętrzu jaskini. Ściągną ponczo, które posłużyło za wielki dywan, lecz nie dawał znaków dymnych, a wtłaczał śmierdzącą i duszącą chmurę dymu do jaskini. Gdy dym złapał ciąg odstąpił kilka kroków i czekał z revolverem w dłoni. - Albo jest inne wyjście, albo będziemy mieli zaraz gości. Panowie raczą się przygotować aby odpowiednio ich powitać.
- nieźle - mruknął z gwizdem na widok zachowania Foxa. Facet znał się na rzeczy, i nie dało się temu zaprzeczyć. - Lepiej załatwić to szybko, póki co można się na wszelki wypadek wycofać, ale gdy znajdziemy się wewnątrz burzy piaskowej, zostajemy zamknięci tutaj.
Sona zeskoczył z pojazdu, wykonał podstawowe ruchy na rozciągnięcie nóg i rąk, sprawdził czy ma granaty u pasa ukrytego pod bluzą, i przyjął nietypową pozycję.
Ustał przy ścianie aby uniknąć dymu, zostając wciąż wewnątrz jaskini. Jedną nogę ustawił z przodu, ciało wygiął w tył, lewą rękę zabierając za siebie a drugą ustawiając przed twarzą.Uśmiechnął się szeroko, wypatrując ruchu z ciemności.
Sprytna sztuczka. Trzeba zapamiętać. Borya poklepał Vovę po plecach i sam też się przygotował stając po drugiej stronie jaskini jak Sona, tylko trochę za nim. Vovę miał tuż przed sobą
Backley stał po czym podrapał się po głowie i w myślach stwierdził “chujowy plan” - przynajmniej dla niego taki on właśnie był. Wolałby ciemne zakamarki i mordowanie ale co tam było trzeba się dostosować. Gdy wszyscy się przygotowywali on skoczył szybko pod wejście jaskini wbił przy jednym końcu sztylet (z zaczepioną raczej niewidoczną żyłka, która się rozciągała po całej długości) przeszedł na drugi koniec otworu jaskini po czym złapał drugi sztylet w łapę i odparł do pozostałych.:
- Jak ktoś mnie trafi to zabiję! - z całą tą swoją popieprzoną powagą tz. z jej brakiem.
 
Rock jest offline