Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2011, 00:07   #6
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Rozpoczął się nowy dzień. Całkowicie nowy. Konkretnie to pierwszy w tym miejscu. Shiro był podniecony zmianą mieszkania. I tym co go czekało. Tego dnia jeszcze nie szedł do przedszkola. Ale to tym lepiej, będzie miał więcej czasu na sprawy naprawdę ważne. Z resztą, dopóki opiekował się nim dziadek Kazuki, była szansa, że w ogóle uniknie farsy związanej z tą placówką wychowawczą.

Wstał z łóżka i szybko się ubrał. Grzecznie przywitał się z dziadkiem i siadł do posiłku. Na śniadanie też nie poświęcił zbyt dużo czasu, a gdy tylko dziadek przeszedł do swojego pokoju, porzucił wszelkie pozory, odłożył pałeczki i posilał się najzwyczajniej w świecie palcami. Gdy skonczył, umył zęby i założył buty.
- Shiro, włosy uczesz! - krzyknął za nim dziadek.
- Hai, Ojii-san - odpowiedział i niechętnie wziął się za poprawianie fryzury. Od tej nielubianej przez niego czynności wybawiło go pukanie do drzwi. Odłożył grzebień i pobiegł otworzyć. Pieszczoty kobiety, która przyszła odwiedzić jego dziadka, były najwidoczniej karą, jaką wszechświat wymierzał wszystkim nieposłusznym dzieciom. Shiro zrobił dobrą minę do złej gry i uśmiechnął się radośnie do gościa. Pozwolił jej wejść do środka, a sam czym prędzej czmychnął.

Biegł ulicą przed siebie. Nie był jeszcze pewien, gdzie go nogi niosą, ale piękny słoneczny dzień i wiatr we włosach sprawiały, że spokojny chód zdawał się nie na miejscu. Po prostu obowiązkowo należało biegać, tańczyć i podskakiwać. W zasięgu wzroku Shiro nikt z dorosłych tego nie robił, więc tym bardziej czuł się zobowiązany nadrobić braki radości w społeczeństwie. Rozglądał się przy tym uważnie pamiętając, że ma zadanie.

Sytuacja nie była komfortowa. Brakowało mu informacji. Nie wiedział ani gdzie szukać wojowników, ani kogo się obawiać. Wiedział tylko, że cokolwiek będzie się działo, Tokio będzie teatrem. Ale chęć przesłuchania wszystkich mieszkańców miasta oznaczała, że będzie miał zajęcie przez najbliższe stulecie. Najlepsze rozwiązanie, jakie przyszło mu do głowy, polegało na przeczesywaniu mocno uczęszczanych miejsc z nadzieją, że albo wyczuje energię wojowników, albo trafi na atak wrogów. Skierował zatem swe kroki w stronę najbliższego parku. O tej porze jeszcze większość ludzi pracowała, ale i tak park był niemal pełen. Zwyczaj podziwiania kwitnących wiśni ściągnął tam wszystkich, którzy akurat nie mieli pilnych zajęć.

Nagle poczuł coś. Moc. Gdzieś zamanifestowała się czyjaś potęga. Nie było to blisko i zdecydowanie nie była to dobra energia. Ile sił w nogach pobiegł w stronę najbliższego bloku mieszkalnego. Wsiadł do windy i wcisnął przycisk najwyższego piętra. Korzystając z okazji, że nikt go nie może zobaczyć, sięgnął po kapelusz. Ten zmaterializował się znikąd na żądanie swego pana. Włożył go na głowę, a z jego ronda sypnęły się iskry, przesłaniające na moment sylwetkę Shiro. Gdy opadły, jego ubiór był już całkowicie odmieniony. Zamiast swobodnego dziecięcego ubrania miał teraz na sobie kompletny garnitur: czarną koszulę, białe spodnie zaprasowane w kant, białą marynarkę, takież lakierki, muchę pod szyją i elegancki kapelusz. Oczy zasłaniała mu maska rodem z balu przebierańców. Gdy drzwi windy się otwarły był już całkowicie gotów. Spojrzenie z góry na miasto pozwoliło mu rozpoznać, że kłopoty miały miejsce w hali sportowej pobliskiego zespołu szkół. Nie zwlekając udał się na miejsce.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline