Widzieli już bazę - tuż przed nimi. Mogli szturmować, ale nie warto było. Przykucnięcie, dwa strzały, jednego mniej. Jeszcze raz. I znowu, teraz seria.
- Do ataku! - krzyk zerwał Michała z miejsca.
Dwóch padło w czasie biegu, włączając dowódcę. - Jako element, przygotować się na wejście. Granaty, ładunek i do przodu. - chwila na przygotowania... - Teraz! JAZDA! - dwa granaty, dwa wybuchy, po czym cała drużyna władowała się do korytarza prując z karabinów. Nie było czasu na zastanawianie się, trucht, następne serie cięły powietrze, z truchtu w marsz z ugiętymi kolanami, krótka, trzynabojowa seria, znowu trucht.
- Do przodu, do PRZODU! ZA POLSKĘ! - Michał czuł to podniecenie. Piotr był tuż za nim.
Jeszcze dwa następne trupy i byli przy drzwiach do kwatery głównej. - To tutaj. Co robimy? - Michał postanowił przekazać inicjatywę Piotrowi. -Jak otwarte to hukowym i wbiegamy... myślę, że nie ma co kombinować.
- Dobra, trzy, dwa, jeden, WRZUCAJ! - drzwi z głowy, rzut, błysk i krzyk. Najpierw Piotrek, zaraz po nim Michał i dawaj serie po całym pomieszczeniu. Teraz to oni byli panami sytuacji, a wrogowie w pomieszczeniu zaledwie zwierzyną łowną.
---
Sześć sekund. Tyle wystarczyło, żeby wystrzelić paręset naboi pomiędzy nimi, zabić każdego wroga i zdemolować pół pomieszczenia. - Dobra nasza. Co dalej? - Michał czuł się dobrze. -Ej... zobacz tam tam jest zdecydowanie coś dziwnego...
---------------------------
Teraz było inaczej. Było już parę dni po szturmie. Michał zdążył się wreszcie umyć, wyprać ubrania i - nareszcie - odpocząć. Najwyraźniej ktoś docenił ich siłę woli, bo teraz byli już żołnierzami. Michał spojrzał na swojego FAMAS-a - był dumny. Nie wiedział, co stało się z Damianem. Wypoczęty i w sumie tęskniący do akcji, Michał przygotowywał się do "wycieczki do Niemiec". |