Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2011, 20:44   #125
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
Dalsza część dialogu w poście Koeninga.

-Nazywam się Brego, a to jest Galen. Wybacz, że przeszkodziliśmy wam wczoraj.

-Przybyliśmy tu z zamiarem sprawdzenia naszych przypuszczeń co do pobytu pewnego wiedźmina. Dodatkowo usłyszeliśmy niepokojące informacje o tym miejscu i chcieliśmy to sprawdzić.

-Nasz poszukiwany przedstawiał się jako Zefir i podróżował w towarzystwie kobiety, podobno czarodziejki i mężczyzny, o którym nic nie wiemy.

-Naszym zamiarem w żadnym wypadku nie było atakowanie was. Chcieliśmy zdobyć tylko trochę informacji.

Spojrzała na mężczyzn lekko spode łba, zmęczonym wzrokiem.
-Nie było dobrym pomysłem, żeby stać nad nami jak katy jakie z wyciągnięta stalą. Cieszcie się, że Lesmna stała zbyt blisko, by was zaatakować-nie szczędziła wypominania, po czym wpatrzyła sie w twarze przybyszy.

-Nie będziemy się kłócić kto miał ile szczęścia. Popełniliśmy błąd, trudno. Słyszałaś o kompanii, która nas interesuje?

-Po co wam to? I tak w ogóle, to kim wy jesteście?-ofuknęła, dalej nieprzychylnie wpatrując się w lica wiedźminów.

-Jesteśmy wiedźminami, mutantami czasem też określani jako parszywi odmieńcy- wyszczerzył przyjaźnie zęby Galen.- A interesuje nas to bo być może wiedźmin o którego pytamy należy do naszego cechu.

-Może też mieć informacje na temat innego wiedźmina. Jeden z naszych, Kurt zaginął jakiś czas temu. Szukamy śladów, które pomogą nam go odnaleźć, więc uznaliśmy, że inny wiedźmin w okolicy tak nietypowej, jak ta może być dobrym początkiem.- dodał Brego.

Nagle dziewczyna zerwała się na nogi i cofnęła o kilka kroków. Zmęczenie zniknęło, jakby tak na prawdę nigdy go nie było.
-Nie zblizac sie!

-Spokojnie- Brego uniósł dłonie- Rozumiem, że to właśnie wzmanka o Kurcie cie tak przestraszyła? Zapewniam cie, że nie mamy złych zamiarów. Potrzebne nam są tylko wskazówki lub informacje.

Splunęła szybko pod nogi, nie spuszczając wzroku z rozmówców.
-Wiedziałam, że skądś znam takie oczy. Wiedziałam! Chędożcie się!

-Nie wiem co wam zrobiono i czy zrobił to inny wiedźmin, ale my szukamy tylko zaginionego towarzysza. Jeżeli był tu, powiedz nam.

-Tylko proste tak lub nie oraz kierunek i więcej nas tu nie zobaczysz. Jeżeli tak nie mili twym oczom są wiedźmini.

-Pozdrówcie swojego pasiastego kolegę- skurwysyna

-Gwarantuję ci, że im szybciej opowiesz nam o wszystkim, tym szybciej się pożegnamy.

-Niby czemu miałabym wam cokolwiek mówić? -prychnęła.

-Pasiastego? kogo masz na myśli?

-Niewyraźnie mówię? Wasz “braciszek” w paski.


-A dlatego, że ludzie skarżą się na was i prędzej czy później ktoś zdecyduje się naprawdę was zaatakować. Jeżeli potwierdzimy, że nie zagrażacie ludziom będziecie mieli spokój. To jak? Wystarczy?

-W dodatku będziecie mięli nas z głowy. Nie odejdziemy, póki się czegoś nie dowiemy.

-Niech tylko spróbują zaatakować! Lesmna nie splunie nawet na Kudłatą Górę nawet za tysiąc koron! Jak Wielki Pan będzie sobie chciał chronić, to niech wystawia wojsko!-wydarła się, wyładowując frustracje na najbliższych osobach.


-Nie uważasz, mimo wszystko taka walka jest niepotrzebna. Możemy uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi. Założę się że Lesmna też by tego nie chciała. A taka informacja to nie wielka cena. - dodał spokojnym głosem wiedźmin .

-Poza tym interesuje mnie jeszcze jedno- powiedział Brego- Po co przyszłaś, lub po co cię przysłano, skoro nie chcesz z nami rozmawiać.

-Dlatego, że Lesmna nie chce zabijania, tu co noc jesteśmy!-zwrociła się do Galena, po czym spojrzała na Brega.
-Bo nie wiedziałam, żeście odmieńcy. Krewniacy Vattgarahianina-ostatni wyraz niemalże wypluła.

-Mówisz, że dlatego spotykacie się co noc. Ale to właśnie przez wasze rytuały ludzie się boją. A to czego człowiek nie rozumie i się tego boi uznaje za zagrożenie. Przemyśl to.

-Postawmy sprawę jasno. Można się łatwo domyśleć, że nerwowo reagujesz na wiedźminów. Dzisiaj to powszechne, trudno. Jednak nie każdy elf należy do wieiórek. Nie wiem kto i co wam zrobił, ale jeżeli chodzi o jednego z dwóch wiedźminów, których szukamy, możemy wszystko wyjaśnić, gdy ich znajdziemy. Powiedz nam tylko co wiesz.

-Jak dla mnie, to ci wszyscy mogą być nawet martwi-warknela z czymś na kształt pogardy pomieszanej z irytacja, machając ręką w kierunku wioski, z ktorej przybyli.
-Ano podobno nie wszystkie. Tyle, że mutantów takich jak wy, jest mało. Logiczne, że trzymacie się razem i kryjecie nawzajem.

-Powiedz chociaż czemu masz taki dystans do wiedźminów. Co ci zrobili?

Galen w tym momęcie milczał zastanawiając się czy kontynuowanie tej rozmowy ma jakikolwiek sens.

-Możecie się pieprzyć. Jak będziecie się widzieć z Vattgarahianinem, podziękujcie mu od Lyvii za wpieprzenie się w nieswoje sprawy i wepchnięcie do jakichś podrzędnych wiedźm!

-W takim razie będziesz musiała się przyzwyczaić do naszego towarzystwa, bo bez informacji nie odejdziemy. Ciekawi mnie jeszcze kim jest ten Vattgara... coś tam. Mówisz jakbyśmy go znali.

-A nie znacie się?-zapytała ze zdziwieniem, lecz prawdziwe zaskoczenie zdawała się nie wywoływać sama informacja, ale coś... Coś.
-Sądziłam, ze wszystkie szuje tego świata się znają-przytknęła palce do ust, jakby popełniła ogromny nietakt.
 
Zak jest offline