Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-06-2011, 23:16   #9
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Współpraca Blaithinn i Radagast

Sumire szła powoli w kierunku herbarium zastanawiając się co nią właściwie kieruje. Gdy była wypytywana o okoliczności zdarzenia pominęła większość istotnych jak jej się wydawało elementów, ale prawda była tak dziwna, iż nie sądziła, by dyrektorka jej uwierzyła, nawet gdyby powiedziała wszystko. Całe zamieszanie miało jednak jeden plus - zyskała wolną godzinę przed powrotem do domu. Tylko czemu zdecydowała się jednak pójść na spotkanie z tym niziutkim mężczyzną?
- Halo, jest tu kto? - rozejrzała się niepewnie wchodząc do ogrodu.

Wnętrze ogrodu zdawało się puste, ale gdy krzyknęła podbiegł do niej mały chłopiec. Uśmiechnął się szeroko.
- Szukasz kogoś, Onee-san? - zapytał.

- Nie.. - odparła lekko zmieszana. - Tylko chciałam wiedzieć czy będę tu sama. - uśmiechnęła się lekko. Po czym jakby nigdy nic zaczęła spacerować.
- Jeśli chcesz wiedzieć co się działo na hali gimnastycznej, to chodź ze mną. - powiedział doganiając ją.
Sumire zamrugała lekko jakby upewniając się, że dobrze widzi.
- Gdzie chcesz iść?
- Gdzieś, gdzie nikt nie będzie mógł nas podsłuchiwać. - Z twarzy chłopca nie znikał niewinny uśmiech.
- To znam takie miejsce... - powiedziała po chwili milczenia. - Chodź...
Chłopiec wyraźnie się zdziwił, ale wzruszył ramionami.
- Dobrze, prowadź.
Sumire poprowadziła ich pomiędzy przeróżne, kolorowe rośliny, które pod troskliwą opieką uczniów rozrosły się niemal w dżunglę. W końcu przystanęła przed jednym szczególnie wysokim murem powstałym z krzewów i rozejrzała uważnie. Upewniwszy się, że nikogo poza nimi tu nie ma zaczęła wchodzić pomiędzy rośliny. Wyszli na niewielką polankę szczelnie otoczoną przez rośliny i chronioną od wścibskich oczu.
Chłopiec rozejrzał się. Nie wyglądał na zachwyconego wyborem miejsca, ale zwrócił się w stronę Sumire.
- Och. Zupełnie zapomniałem. Nazywam się Kettei Shiro. Miło mi Cię poznać. Wybacz, że wcześniej się nie przedstawiłem. - powiedział rumieniąc się na twarzy i kłaniając się zgodnie z zasadami etykiety.
Zaskoczona dziewczyna odpowiedziała automatycznie grzecznym ukłonem.
- Kanagawa Sumire.
- Co chcesz, żebym Ci powiedział, Sumire-onee-san?
- Co tam się wydarzyło? Czemu tamte dziewczyny były tak wystraszone?
- Ponieważ zaatakowali je wrogowie ludzi. Najwidoczniej chcieli wyssać z nich energię. Ta dziwna dziewczyna, to była Youma - potwór sprowadzony przez naszych wrogów - powiedział ze śmiertelną powagą.
Spojrzenie Sumire złagodniało, gdyż uznała, że chłopiec ma poważne problemy ze zdrowiem psychicznym.
- A co ja mam z tym wszystkim wspólnego? Nikomu nie powiedziałam, że działy się tam dziwne rzeczy. - jej ton był spokojny, łagodny.
- Ale się działy. Księżycowe Królestwo jest bardzo oddane obronie Ziemian. A tak się składa, że Ty jesteś jedną z wojowniczek tego królestwa. Tak samo jak ten wspaniały, odważny mężczyzna, który zniszczył tego potwora.
- Wojowniczką, tak? Ojej... ale ja nie umiem walczyć... - na twarzy Sumire zagościł smutek.
- To nic. Twoja opiekuńcza planeta - Isis - udzieli Ci swojej mocy. Dzięki niej będziesz w stanie robić rzeczy, które do tej pory uważałaś za niemożliwe.
- Taak... opiekuńcza planeta... A jak ona ma mi pomóc? - poziom niewiary w jej głosie był ogromny.
- Nie wierzysz mi? On powiedział, że nie uwierzysz. W takim razie dam Ci coś, ale chcę, żeby to pozostało tajemnicą, dobrze?
Sumire pokiwała niepewnie głową.
Shiro sięgnął do kieszeni spodni i wyjął z niej nietypowo wyglądający długopis, który podał Sumire.
- Proszę. Dzięki niemu będziesz mogła się transformować w wojowniczkę.
Spojrzała podejrzliwie na długopis, ale przyjęła go kłaniając się lekko.
- Dziękuję, ładny. - uśmiechnęła się spokojnie i zaczęła mu przyglądać z coraz bardziej rosnącym zainteresowaniem.
- Jeśli chcesz się przemienić w wojowniczkę, musisz powiedzieć
Shiro odchrząknął.
- Potęgo Isis, wzywam Cię. Tylko nie wiem, czy tutaj jest to bezpieczne.
Sumire pokiwała głową nader skwapliwie.
- Z pewnością przemiana tutaj nie byłaby dobrym pomysłem.
- Czyli jednak mi wierzysz? - zapytał rozradowany.
- Tak, tak, oczywiście. - pokiwała szybko głową, troszkę zbyt szybko.
- To może wolisz, żebym Cię zabrał w bezpieczniejsze miejsce? - zaproponował, mrużąc oczy i przyglądając jej się podejrzliwie.
- Czy nie lepiej by było jakbym zrobiła to w domu?
Shiro zrobił smutną minę, jakby miał się rozpłakać.
- A więc mi nie ufasz. Zabierzesz ten długopis do domu i schowasz głęboko, a to co powiedziałem wyrzucisz z pamięci, myśląc że jestem chory psychicznie. - powiedział. Wargi mu drżały.

ciąg dalszy w poście Radagasta
 

Ostatnio edytowane przez Blaithinn : 03-06-2011 o 22:37.
Blaithinn jest offline