Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-06-2011, 21:16   #1
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
[GTA/Storytelling/+18] - Gdzie ta Ameryka?

Za brudnym od kurzu oknem, robiło się już szaro i większość mieszkańców tego nietuzinkowego garażu, już wróciła ze swoich eskapad. Z zbierania odpadków, z żebrania, z prac w których nawet najniższa krajowa była by spełnieniem marzeń. A wszyscy to biedni imigranci, nie mający tu, w Stanach żadnej bliskiej rodziny. Skupili się całkiem przypadkiem, w jednym miejscu i próbują egzystować. Europejczycy próbujący przeżyć, przetrwać, urwać własny kawałek Amerykańskiego Snu. Niestety nic za darmo tutaj nie ma, a i tu bezrobocie to problem.
Środkowy pokój, w którym rdzewiały stare podnośniki pamiętające czasy II Wojny Światowej, był prawie cały zasłonięty śpiworami, materacami oraz tym, co udało się zdobyć i można było na tym spać. Przynajmniej wszyscy znaliście jako taki język angielski, mieliście więc do kogo otworzyć mordę. Unoszący się tu specyficzny zapach, niestety sprawiał że najwięcej ludzi było tu tylko na noc. Inne pomieszczenia, jak np. biuro właściciela przystosowane teraz na spiżarnię już od dawna świeciło pustkami, a żarcie ze śmietnika, sprawiało u was straszną niestrawność, choć bezdomnym to nie przeszkadzało.
Jeszcze nie wiedzieliście że niebawem wszystko się zmieni.
Był wczesny ranek. Już z daleka udało się usłyszeć warkot silnika jakiegoś pojazdu. Nic nadzwyczajnego, często ludzie skracali sobie drogę tą boczną dróżką jadąc do portu, ale żaden nawet nie pomyślał o tym żeby się zatrzymywać. Prawdziwym zdziwieniem był odgłos wysłużonych hamulców. Z pojazdu wyszły cztery osoby, mówiące po angielsku, ze slangiem typowym dla Irlandczyków.
- To ten garaż. Jeden Czech mi go pokazał, sądzę że się nada na dziuplę. Pustostan jak się patrzy – odezwał się jeden.
- Zobaczmy wnętrze – wskazał wysoki w czapce z daszkiem. Czuć od niego było włoskie korzenie.
Dwóch pozostałych, stało przy samochodzie, rozmawiając ze sobą o ostatniej imprezie w pubie „Pod Zielonym Skrzatem”. Tutejszej melinie Irlandczyków po drugiej stronie miasta.
Duże drzwi z blachy falistej, uniosły się do góry z łoskotem. Oczom przybyszów ukazało się kilku, wynędzniałych imigrantów. Irlandczyk chwycił za coś za paskiem, ale nim zdążył to wyszarpnąć, Włoch uspokoił go gestem i zwrócił się do was:
- Witam lokatorów. Czy nie szukacie państwo czasem pracy? – Irlandczyk spojrzał ze zdziwieniem ma Włocha, ale ten tylko się do niego uśmiechnął i popatrzył na was – Nazywam się Dante Malaparte, a to jest Bob Flogg. Jeżeli ktoś ma jakieś plany na życie, niech opuści ten garaż – kilku wyszło, jeden wyszedł, ale wrócił, mimo wszystko wy zostaliście –A więc witajcie w branży motoryzacyjnej Empire Bay. Pierwsze zadanie, posprzątajcie tutaj. Potem udajcie się pod ten adres – rzucił na najbliższy materac kilka wizytówek.

 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline