Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-06-2011, 11:52   #15
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Gorące piekło robiło się jeszcze gorętsze, co wcześniej wydawało się całkowicie niemożliwe. Oddychać nie było już prawie zupełnie czym, lawa pochłaniała praktycznie wszystko, co spotkała na swojej drodze, wliczając w to powietrze. Całe szczęście, że nie musiał poświęcać zbyt wiele czasu na myślenie, przynajmniej to dotyczące wszystkiego, co działo się wokół. Zwyczajnie nie miał na to czasu i możliwości, wykręcając się i wijąc niczym węgorz w próbie ominięcia chędożonych jaszczurek. W pewnym momencie nie wystarczyło już tylko unikać tych choler. Jedną włócznię stracił wbijając ją w brzuch łuskowatego brzydala, ale już chwilę później miał drugą. Ilość stojaków bardzo pomagała, inna sprawa, że działała w obie strony.
Uznał to za mało ważne, z trudem przemykając pod kolejnym wymierzonym w niego ciosem. Te cholery wyraźnie lubiły broń drzewcową, co było akurat dla Josepha bardzo korzystne. Zanim wyprowadzały kolejne uderzenie, on już był znacznie dalej, wreszcie dopadając schodów.

Nie żeby miał czas odetchnąć z ulgą, bo co to była za ulga? O tyle tylko, że z tyłu zajmowali się jaszczurkami, a na schodach już byli ci o lepkich paluszkach. W jaki sposób przeleźli tam przed nim, jeśli nie mieli lepkich palców? Przecież ta skalna ściana nie wyglądała na szybki, sprawny i wygodny sposób poruszania się. Klause dla pewności wolał nie oglądać się za siebie zbyt często, upewniając się tylko, czy nie podąża za nim któryś z wrogów. Był trochę samolubny. A w zasadzie to bardzo samolubny, bowiem nawet przez myśl mu nie przeszło, by w jakiś sposób pomóc tym, którzy byli jeszcze na samym dole. Cieszył się, że tam są. Zwalniali pościg. I cieszył się, że ktoś jest także przed nim. Oczyszczali przejście. zawsze najprzyjemniej było w środku, jakkolwiek by to nie brzmiało.
Co z tego, jak nie dane im było dostać się na szczyt tych cholernych schodów!

I wcale powodem nie okazały się jaszczurki, a fakt zdecydowanie bardziej globalny. Joseph wrzasnął, tracąc równowagę i upadając na stopień, na którym aktualnie stał. Zaparł się włócznią o ścianę, za nic w świecie nie chcąc się spotkać z tym, co się przez nią przedostawało. Drzewce broni zapłonęły, ale zaparty o nie mężczyzna nie zwracał na to uwagi. Zamiast tego uniknął kilku niespodziewanych pocisków, z których tylko jeden zrobił ślad na jego skórze. Przynajmniej w unikaniu był dobry. Za to jak miał teraz uniknąć nieuniknionego? Cała jaskinia zdawała się wcześniej być w niebycie, a teraz spadać prosto w magmę. Nie miał pojęcia, co mógł w tym przypadku zrobić. Zaczął piąć się w górę, jakby tam upatrywał jeszcze jakiejkolwiek swojej szansy. Stopień po stopniu. Logiczne wydawało się, że spalać zacznie od podłogi. Stopień po stopniu.
Jedyną nadzieją, jaką widział dla swojego uporu w pozostaniu żywym, były, paradoksalnie, same olbrzymy. Wydawały się odporne na gorąco, ale czy odporne było to, co im ukradli? A co ważniejsze, czy była szansa, by potem odnaleźli to cholerstwo, gdy utopi się w tym bulgoczącym, cholernie gorącym czymś? Oby wpadły na to, by ich uratować. Potem się wymyśli jak uratować się przed nimi samymi. Stopień po stopniu.
 
Sekal jest offline