Creap splunął odrobiną pyłu tytoniowego po czym wstał. Resztki żaru wrzucił do ognia i spojrzał niechętnie na Oktawiusa. Mężczyzna już zaczął szykować się do jednostronnych figli ze skrępowaną dziewuchą. Wiking splunął jeszcze raz, za równo z niesmaku jak i z powodu drobin popiołu między zębami.
-Nic tylko dupczenie ci we łbie.- mruknął, dłonią sadzając mężczyznę z powrotem na dupie. Podszedł także do Alera i już delikatniej opuścił jego dłoń. Ostrze miało już zatopić się w szyi jednej z więźniarek.-Zaprowadzę je do elfów. Poczekacie pół dnia, a potem ruszycie. Dogonię was nim który cokolwiek zauważy.
Spojrzał ponuro na kobiety.
-Może elfy okarzą miłosierdzie, może nie. Ale to chyba dla was lepsze niż dupczenie i śmierć z poderżniętym gardłem, hm?- rzucił okiem po reszcie, oczekując reakcji.-Wybaczcie, ale nie mogę pozwolić na samosąd. Suki czy nie, niech trafią w ręce tych którym najbardziej zawiniły.
__________________ Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die... |