Tak. Na pewno radził sobie radziej niż w przeszłości. Łucznik na wysokim poziomie. Strzały posyłał szybko i pewnie. Trafiał za każdym razem. Duma go przepełniała. Adrenalina zdecydowanie pomagała. Walka, żar, pot, hormony. Był cały nabuzowany, a w żadnym innym stanie nie walczyło mu się lepiej. Niestety chyba nie wszyscy jego towarzysze byli tak odporni na stres.
A niektórzy to już w ogóle. Jeden z gnomów nie dość, że nie potrafiał mówić normalnie to jeszcze orzekał rzeczy oczywiste. Elletar nie bardzo lubił zbędnego gadania. Był elfem akcji i spontanu. Chociaż w tej chwili w pewnym miejscu pojawiło się za dużo akcji. Lawa była niezwykle spontaniczna i niebezpieczna. Szybkie rozeznanie się w akcji nie napawało optymizmem.
Zastanawiał się czy nie został ranny. Emocje robiły swoje i mógł na przykład zdać sobie sprawę z poważnej rany za parę godzin, podczas radości z ucieczki z wulkanu. Pomyślał nad testamentem. Nie teraz, już parę dni temu nad tym myślał. Zaoszczędził parę groszy. Tylko nikogo nie miał. Rodziny elfickiej nie pamiętał. W zasadzie mógł to przekazać Kerin, albo szamance. Tak, blondyna zapewne bardzo by się ucieszyła, że elf nie żyje, a ona dostała przypływ gotówki.
W zasadzie sam nie był lepszy. To dla kasy poszedł na tą misję. Poprzednią wielką przygodę odbył raczej nie z własnej woli. No walczył o życie i dobro świata jaki znał. Co prawda już teraz nie było w nim za dużo dobra, a sam elf był bandytą przez długi okres czasu i miał słusznie zostać skazanym na śmierć. Jednak uratował wielu, a potem myślał, że utonął. Jednak przeżył. Udało mu się. I czegoś się nauczył? Nie. Dalej ryzykował życie. A co jeśli znowu go aresztują? Znów będzie musiał odnieść ciężkie rany, zostać zamienionym w psa, walczyć z pokracznymi demonami, czarnoksiężnikiem? Cóż, uzależnił się. Nie od życia, ale od życia awanturniczego. Tak więc musiał się skupić na jego podtrzymaniu.
W zasadzie decyzja została już podjęta bez elfa. Felix najwyraźniej liczył nie tylko na to, że jego towarzysze są postaciami pozytywnymi (co było ryzykownym stwierdzeniem), ale i na to, że mają takie same plany jak on. Czyli plany samobójcze.
- Pomóżmy mu! I tak wiele więcej opcji nie mamy! - Próbował przekrzyczeć hałas napływający z różnych źródeł.
Oddał parę strzałów. Jednak bojąc się nie tylko o zapas drogich strzał, ale i o to by nie zostać w tyle (sprawa z lawą), wyjął miecz i zaszarżował. Miał nadzieję, że robota będzie naprawde dobrze opłacalna, po niej rozstanie się z niechcianymi towarzyszami, a Hassan dostanie mocne lanie. Był też pewien, że nic z tego się nie stanie. Albo chociaż nie za szybko, bo z towarzyszami to różnie bywało.
__________________ Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies
^(`(oo)`)^
Ostatnio edytowane przez Fearqin : 06-06-2011 o 19:25.
|