Zupełnie nie rozumiała co właściwie zaszło. Ocknęła się stając chwiejnie. Słowa Magnusa cokolwiek mówił spłynęły po jej zdolności poznawczej jak woda po rzecznym kamieniu. Z trudem dotarła do pobliskiego drzewa opierając dłoń o pień. Drugą potarła pulsującą skroń. Osunęła się powoli w dół siadając na trawie. Kaptur spadł z jej głowy odsłaniając nieco potargane jasne włosy. Rozejrzała się przypominając sobie ostatnie wydarzenia. Kupa ścięgien, kości, krwii i czegoś nieokreślonego z prawej. Z lewej uszkodzony powóz i magowie wymieniający jakieś uwagi. Odchyliła głowę opierając ją o konar i spojrzała w niebo. Uśmiechnęła się powoli dostrzegając kątem oka zwłoki martwej szlachcianki. |