Yildirim w duszy skrzywił się na gwałtowną reakcję oficera z insygniami rangi komandora. Zdawał sobie sprawę, że został rzucony w światek daleki od akademickiej kurtuazyjności, jednak uszanowanie pewnych norm dyskursu jawiło mu się jako elementarne, także dla oficerów Flotylli. Fakt, że miał służyć pod dowództwem kogoś takiego — tak przynajmniej rozumował, po niższych rangach pozostałej trójki — nie napawał optymizmem. Kiedy emocjonalność i pośpiech przeważają nad chłodnym oglądem sytuacji, łatwo o błąd, który będzie ciągnął się cieniem na długo.
— Przyśpieszenie startu o kilka minut nic nam nie da, komandorze — wyjaśnił spokojnie lekarz, uprzednio spojrzawszy na admirała z niemym pytaniem o przyzwolenie na zabranie głosu. — Natomiast zaopatrzenie się we wszystkie potrzebne nam na czas kilkudziesięciomiesięcznego lotu dane może okazać się kluczowe. Temu, jak rozumiem, służy ta odprawa. |