Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-06-2011, 21:58   #15
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Po zakończeniu rozmowy telefonicznej, spojrzał na zegarek. 12:33, więc do 14:00 miał jeszcze z jakieś dwie godziny i kilka minut. Zdąży zrobić kilka ćwiczeń, zjeść śniadanie i odwiedzić sklep.

Pierwsze zadanie, jakie sobie wyznaczył poszło mu bardzo sprawnie, mimo ran. Zapewne ta lekkość spowodowana była zastrzykiem morfiny, który sobie przed chwilą zaaplikował. Dwadzieścia podciągnięć na drążku zamontowanym nad wejściem do salonu oraz piętnaście pompek. Lubił być w dobrej formie i prawie codziennie starał się coś robić. Nie po to żeby szpanować, czy być tak szerokim żeby nie mieścić się w drzwiach. Po prostu. Dla kondycji i zdrowia, gdzie to drugie było mu bardzo potrzebne.

Salon miał urządzony bardzo schludnie i połączony z sypialnią. Praktycznie przeznaczył na mieszkanie połowę odszkodowania wojennego, które mimo wszystko mu wypłacają, reszta poszła na samochód z komisu. Używany, ale za to jaki! Cadillac Fletwood koloru kruczo czarnego. Był z niego dumny i zadowolony. Był w dość zadbanym stanie i za dość rozsądne pieniądze. Praktycznie prosił się o kupno.

A mieszkanie? Telewizor, przed nim kanapa i stolik. W kącie lampa, łóżko, półka z książkami i bibelotami po lewej, biurko z komputerem koło okna. Po prawej droga na przedsionek, a z niego tylko do toalety i łazienki w jednym, lub na klatkę schodową. Kuchnia połączona z salonem oraz drzwiami do łazienki, tak żeby nie było trzeba biec dookoła z nagłą potrzebą. Gdy skończył rozmyślania o otrzymanej niedawno ofercie, wskoczył pod prysznic. Tam jego rozmyślania, pod nurtem bieżącej i gorącej wody, przybrały na sile.

”Dwatysiące za samo wsparcie, to dużo, ale jak coś się spieprzy? Wtedy zawołam więcej, a że zawsze się coś pieprzy, zawołam już na samym początku. Tak, 4,000 $ by mi odpowiadały. I pytanie, czy sam muszę sobie załatwić sprzęt. O ile pamiętam, gdzieś mam numer do Lewisa, starego drania poznanego w Afganistanie. Z pewnością załatwił by mi AK-74 z kilkoma magazynkami, ale na razie niech się dowiem na czym ta ochrona ma polegać. Jak będą chcieli dyskrecje i każą latać mi tylko z nożem albo z pałką, niech się wypchają…” – woda leciała, szampon się pienił, a pamiątka z Iraku rwała swędzącym bólem, ale znośnym. Brał już morfinę, więc po wyjściu spod prysznica otworzył szafkę zawieszoną nad umywalką i wyciągnął opakowanie proszków przeciwbólowych. Robił tak niejednokrotnie, więc nie martwił się o skutki. Tak właściwie od momentu kiedy go poskładali w szpitalu wojskowym, stał się lekomanem. Gościem uzależnionym od środków przeciwbólowych. Przeklinał to, ale gdy zrobił sobie kiedyś przerwę od leków, nie mógł wstać z łóżka. Przy jego profesji, to niedopuszczalne. Popite wodą z kranu pigułki, szybko zniknęły w przełyku Slevina.

Ubrał się na szybko i lekko. Na dworze panowała dość wysoka temperatura, a on nie lubił wysokich temperatur. A z pewnością nie lubiła ich jego rana. Zarzucił na siebie koszulkę z jakimś nadrukiem, jeansowe rybaczki i wojskowe, wysokie obuwie. Jedyne jakie miał, niestety wyglądał dość komicznie. Zresztą nie przywiązywał wagi do ubioru. Może gdyby nie wyglądał jak dwie twarze z „Batmana” i miał szansę u jakiejkolwiek dziewczyny innej niż płatna dziwka, zadbał by może też o siebie, wygląd i ubiór. Chowając do kieszeni portfel, kluczyki do samochodu i gnata za pasek, wyszedł z domu. Sklep miał niedaleko, więc nie brał na razie samochodu. Postanowił się przejść, kolejne ćwiczenie ku chwale kondycji i zdrowia. W osiedlowym sklepie był dość dobrze znaną postacią. Charakterystyczną. Matka i córka przejęły go od zabitego w napadzie ojca. Takie czasy. Kupił świeże pieczywo, kilka puszek piwa, herbatę i dwie konserwy. Zawsze gdy płacił, obsługiwała go córka, ale cały czas bała się na niego spojrzeć. Irytowało go to, ale nic z tego sobie nie robił. Nie inaczej było i tym razem.

Po powrocie do domu, na szybko przyrządził sobie jakieś kanapki i gorącą herbatę, wcześniej kupując od młodzik dwa gramy konopi indyjskiej, która również uśnieżała ból. Zapali sobie w samochodzie, w drodze o „rozmowę kwalifikacyjną”. Zerknął na radiobudzik. 13:10. Nie tracąc czasu dokończył duszkiem herbatę, zgasił światła i wyszedł z mieszkania. Potem zapalił sobie, jak obiecywał i pojechał sobie tylko znanymi drogami na umówione miejsce spotkania. Gdy dotarł na miejsce, był 12 minut za wcześnie. Usiadł na ławce i czekał.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.

Ostatnio edytowane przez SWAT : 04-06-2011 o 22:01. Powód: Pochylenie nie weszło ;)
SWAT jest offline