Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2011, 15:50   #11
Makotto
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Zibi skrzywił się lekko, w zaułku siłując się ze swoim wyjściowym garniturem. Czerwony materiał pomarszczył się niemiłosiernie, ale cały zestaw, włącznie z butami zachował jeszcze ten elegancki styl. Mężczyzna w odpowiedni sposób poluzował krawat i przekrzywił na głowie kapelusz.

-Czas na przedstawienie...- mruknął, chwytając swoją walizkę. Idąc, wyciągnął z pobliskiego kosza na śmieci pustą butelkę po tanim wiskaczu. Sam wcześniej wklepał w policzki trochę księżycówki.

Motel "Sunday Night" prezentował się niezbyt okazale, ale o to mężczyźnie chodziło. Spokojnym i lekko niepewnym krokiem wszedł do małego holu i zbliżył się do recepcjonistki. Dziewczyna niemrawo wpatrująca się w telewizor obcięła mężczyznę znudzonym spojrzeniem.

-Taaa... ?- mruknęła, unosząc brew ponad oprawką okularów.

Zibi czknął lekko, dłonią opierając się o blat/

-Przepraszam panenke barso...- wydukał po angielsku, wywołując tym samym uśmiech politowania na twarzy rozmówczyni.-Wczoraj pszyjechaem tu z kolegami z Berlina i chyba troszku za bardzo się przywitalimy... Wie pani, te sałe bankiety to nic, tylko picie.

Recepcjonistka po raz kolejny obejrzała szulera, zawieszając wzrok na dość eleganckim stroju. Powoli pokiwała głową.

-Rozumiem. Chce pan wynająć pokój?

Zibi uśmiechnął się szeroko.

-O to to!

-A pieniądze pan ma?- zapytała, starając się zachować chociaż ślady szacunku. Uśmiechnęła się uprzejmnie, dopiero gdy w dłoni polaka pojawił się rulonik pieniędzy. Nie wiedziała że było to po prostu sześć dziesięcidolarówek zapakowanych w ładny pęczek.

Z haczyka zdjęła klucz.

-Pokój numer trzy.- powiedziała, podając je mężczyźnie i wskazując właściwy korytarz.

***

Zibi uśmiechnął się pod nosem, stojąc przed lustrem i zmywając z twarzy resztki pianki do golenia. Motel może nie był najwyższej klasy, ale znaleziony w środku szampon, mydło, maszynka do golenia oraz jakaś pseudopianka w zupełności wystarczyły. Zaraz po wjeściu, szuler zrzucił z siebie wyjściowy garnitur i popryskał go znalezionym dezodorantem. Z ulgą odkrył że przez te pięć minut, ubranie nie zdążyło przesiąknąć smrodem niemytego ciała. Kupiona w szmateksie bielizna oraz dresowy komplet kosztowały go 12 dolarów. Dresy od razu wylądowały na dnie walizki.

Z zadowolonym uśmiechem ubrał się z powrotem, brudne rzeczy pakując do foliówki a potem do walizki, w ślad za zestawem sportowym. Szybko podszedł do okna i zerknął na dół. Zaułek za motelem był nieuczęszczany i w miarę czysty. Dorian rzucił swój bagaż na stos papierów, po czym sam przełożył nogę przez okno. Po chwili namysłu cisnął na stolik cztery dolce w drobniakach.

Dorian Zibowski nie uważał się za złodzieja ani jakiegoś szczególnego gnojka. Zwyczajnie dostosowywał tryb życia do zaistniałych realiów. A w jego obecnych realiach płacenie za hotel byłoby czymś wysoce nierozsądnym. Idąc ulicą w stronę restauracji uśmiechał się lekko. Czysty, umyty i z wystylizowanym zarostem, ubrany w swój najlepszy a za razem jedyny strój. Czuł się dobrze. Prawie jak za dawnych czasów.

Raźnym krokiem ruszył w stronę Sokoła Maltańskiego.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...

Ostatnio edytowane przez Makotto : 05-06-2011 o 18:10.
Makotto jest offline