Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2011, 16:37   #12
Kizuna
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Cóż, w życiu przychodzą momenty gdy trzeba podejmować decyzje. Nie wiedziała co to miało wspólnego z nią, skoro decyzję już podjęła. Najpierw planowała zakupy, potem prysznic. Oczywiście trzeba było jakoś się doprowadzić do porządku nim ruszy do tej restauracji. Na pewno nie kupi sobie sukienki, to nie jej styl. Odpadał też jakiś nazbyt wyzywający ciuch. I tutaj pojawiało się rozwiązanie, w postaci jej aktualnego ubioru. W pierwszym lepszym lumpeksie kupiła sobie jeansy i bluzkę, do tego nowa, choć z przeceny, bielizna. Łącznie 12$.

Budynek basenu może nie powalał na kolana, ale przynajmniej oferował podstawowe usługi czyli sam basen oraz dostęp do pryszniców. I to one właśnie były celem jej wizyty. Opłata wynosiła 3$, ale skoro była to inwestycja w przyszłość, to mogła się legalnie umyć. Przypominało jej to trochę czasy gdy mieszkała ze swoją rodziną. Tam brak ciepłej wody był prawdziwą rzadkością. Dała się skusić, jak wielu, amerykańskim snem. Ale nie miała zamiaru usiąść z tyłkiem, płakać i czekać na coś co będzie gorsze od biedy. I wątpiła by w burdelu zarobiła nawet tyle, ile teraz za dorywcze prace.

Aktualnie była ubrana w jeansy, trapery z historią, bluzę i jakiś podkoszulek, noszący ślady smaru sprzed prawie roku. Miała do niego sentyment, bo to był jej pierwszy "firmowy" podkoszulek, który założyła gdy naprawiała wysłużonego, ale wciąż działającego Fiata 126p. To był jakiś polak, ale płacił więc paprała się w tym zabytku.

Sokół Maltański. Restauracja i pizzernia o całkiem wysokiej renomie. Widać ją było już z następnego kwartału budynków, ale największe wrażenie robiła reklama coli po przeciwnej stronie ulicy. Ile to już czasu minęło od kiedy piła ten idealnie schłodzony napój.

Szła tuż koło jakiegoś mężczyzny, w eleganckim garniturze choć nie wyglądał on na najnowsze trendy mody od jakiegoś projektanta-geja z Włoszech czy Francji. Skinęła mu głową, rozpoznając w nim znajomego z garażu. Dwornian... Donrian... Dorian, albo jakoś tak. Nie miała pamięci do imion. A razem tworzyli całkiem ciekawy kontrast. Dojrzały i elegancki mężczyzna oraz typowa dziewczyna jakiejś alternatywnej subkultury z goglami na łbie. I oboje kierowali się w tą samą stronę, do Sokoła Maltańskiego. Głupia nazwa swoją drogą.
 
Kizuna jest offline