Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-06-2011, 17:40   #3
Kizuna
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
-West.-

Cywil z bronią białą? Cóż... pozostawało mieć nadzieję, że umiał się nią posługiwać. W końcu dostanie od siepacza miłym nie było.

-Robin West, 101 Dywizja Spadachroniarska, kapral z przeszkoleniem medycznym. Może mi pan wytłumaczyć co rozumie przez "chodzące trupy"?-

Cóż... jeśli to było nawiązanie do szybkiej śmierci Niemców to raczej dosyć dziwne. Lub ekscentryczne, zależy od grubości portfela tego, kto to powiedział. Ale przyznała mu rację, trzeba znaleźć kryjówkę. Ten sklep nadawał się, ale tylko tymczasowo.

Max spojrzał na nią pytająco, ruszając brzegiem uliczki. Powoli zaczął dobierać słowa.

-Wiesz... Ciała chodzące po śmierci... Szara skóra, zakrwawiona twarz, chęć pożarcia jeszcze żywego kolegi. Jesteś tu sama czy masz jakiś kolegów?- rozejrzał się dookoła, mając wrażenie że wychodzi na wariata. Dłonią przeczesał włosy, określając swoje położenie na tle miasta.- Wiesz, bo jeśli spotkali już te ścierwa...

Rzucił jej ponure spojrzenie.

-Znajdźmy jakąś kryjówkę a potem twoich kolegów.- płynnym ruchem dłoni wykonał rapierem szeroki młyniec i wsunął broń do pochwy.- Znam to miasteczko. Mieszkam tu.

Uniosła brwi. Żywe trupy... takie martwe? To raczej brzmiało jak jakaś powieść typu horror czy fikcji naukowej. Martwi nie mogli chodzić po śmierci. No fakt, mózg niby dalej działał, ale potrzebna była krew do zasilenia organizmu. Do tego samo mięso mogłoby powodować niedobory w diecie.

-Niewielki oddział. I nawet jeśli spotkali te.... "trupy"... to wątpię by coś im się stało. Nie są pierwszym lepszym oddziałem niemiaszek.-

Ruszyła tuż u jego boku, z bronią trzymaną pewnym chwytem obu rąk. Dla własnej pewności poprawiła plecak, sprawdzając wszystkie paski. Tylko tego brakowało by jej saperka spadła.

-W takim razie zdam się na pana znajomość.-

Cóż, lepiej zaufać miejscowemu w rozkładzie miasta. Tym bardziej, że mapy miasteczka nie miała.

De Lisle uśmiechnął się pod nosem. Czuł że będzie to dość długa noc, a po niej dzień.
 
Kizuna jest offline