River Park, 14:00
Pracodawca Slevina był niezwykle punktualny. Zadzwonił punktualnie, choć Slevin myślał, że wyśle kogoś na spotkanie. Odebrał połączenie: -Witam pana Najemnika, widzę, że się zdecydowałeś. Zadanie jest proste. Dzisiaj z Małej Italii w kierunku Vice City wyjeżdza furgonetka. Wyjeżdza mniej więcej o 22:00. Trzeba będzie przejąc furgonetkę i dostarczyć ją w inne miejsce. Pana zadaniem będzie unieszkodliwienie pierwotnej obsady furgonetki i umożliwienie przejęcia. Prowadzeniem zajmie się wytypowany przeze mnie kierowca, ty odwalasz brudną robotę. Oczywiście możesz ich nie zabijac, byle ciebie nie rozpoznali.
-A co z moją forsą?
-Zaraz spotkasz się z kierowcą, on przekaże panu częśc sumy a także przedyskutujecie plan akcji. Kierowca udzieli panu także innych dodatkowych informacji. Zgadzasz się?
Slevin mimowolnie rozejrzał isę po parku, oprócz biegnącej dziewczyny nie miał nikogo innego w zasięgu wzroku. Był jednak pewien, że ktoś go obserwuje. Przeczucie.
-Zgadzasz się? - pracodawca powtórzył pytanie. Klub Patiomkin
-Idź na górę - bramkarz wskazał palcem kierunek. Dorian odnalazł spiralne, stalowe schody. Rosjan też odnalazł, stali na górze, na korytarzu, paląc paierosy. Było ich dwóch?
-Ty jesteś tym krupierem, jankesie? - Ten "Jankes" w głosie Rosjanina nie spodobał mu się.
-Zgadza się - Dorian do przesady postarał się nadać przerysowany, "hamerykański" akcent swojej odpowiedzi.
-Za mną - Rosjanin poprowadził szulera do pokoiku, którego okna wychodziły na wyasfaltowany plac za budynkiem. Okna, podobnie jak inne w klubie, były przyciemnione.
-Witam krupiera - Michaił powitał go już w progu. Humor miał taki sam jak u Hendersona - przygotowany do gry? A tak w ogóle jestem Michaił Aleksiejewicz.
-Dorian Zibowski - przedstawił się Zibi.
-Polak? -Zgadza się.
-Jak się cieszę, w koncu się porządnie napijemy. Władymir, polej wszystkim, jedną kolejkę.
-Nie dziękuję, ja stanowczo nie powinienen pić w pracy - Zibi był pewien, że dadzą mu jakieś mocne świństwo, pewnie nawet i czysty spirytus.
-Nu, na dobry początek znajomości - Odezwał się Władymir swoim tubalnym głosem - spokojnie, damy coś słabszego. 30%, na początek - i wcisnął Zibiemu szklankę z grubego szkła.
Wypił. Faktycznie, nie było to aż tak mocne. Władymir nalał znowu. -No dobra, teraz do stołu, Dorian, tu masz karty, etonów nie mamy, gramy na dolce.
Przy stole siedziało łącznie trzech Rosjan, Michaił, Władymir (obok którego stało kilka butelek z przeroczystym płynem), oraz Borys. Runda się zaczęła. Na prośbę Borysa zaczęli od Pokera dobieranego. -Dorian, mam osobiste pytanie. Skąd Henderson wytrzasnął takiego dobrego krupiera. Przydałby mi się taki. - odezwał się Michaił. -Krupier w klubie? -No tak. Great City żyje głównie finansami, a Poker w mieście to ulubiona rozrywka od końca lat trzydziestych. Wcześniej podobno ciekawsze było szmuglowanie wódy z Kanady. - zaśmiał się.
__________________ Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
Ostatnio edytowane przez JohnyTRS : 09-06-2011 o 20:22.
|