Alexander Tregardt - Mamy zakładników! - krzyknął w odpowiedzi. - Zbliżycie się, to zaczniemy ich zabijać! Macie pacierz, żeby zebrać się wszyscy na drodze! Jeśli zobaczymy tam choćby jednego mniej, też zaczniemy ich zabijać!
Zatrzasnął kopniakiem drzwi. - Jeszcze się przyda, pilnuj jej młody. - warknął do blondyna, prowadząc dziewczynę za kontuar i rzucając ją tam na podłogę. - Zabiliście przypadkiem karczmarza?
- A bo co?
- Bo jego trup też się przyda. Wypierdolimy go na zewnątrz, to im da do myślenia.
~ A wtedy spierdalam stąd, a wy radźcie se sami ~ pomyślał, obrzucając uważnym spojrzeniem karczmę, szukając czegokolwiek, co mogłoby się przydać. - A co, kurwa, z tym twoim szefem?
- Powinien być już pod wioską - skłamał. - Ale może mieć zagwozdkę, co zrobić z tymi chujkami na zewnątrz. Trzeba by mu dać jakoś do zrozumienia, żeby ich skasował.
- Niby jak?
Wzruszył ramionami. Po chwili podszedł do drzwi. - Na waszym miejscu zrobiłbym, co każemy! - krzyknął - Zaraz padnie pierwszy trup!
__________________ Now I'm hiding in Honduras
I'm a desperate man
Send lawyers, guns and money
The shit has hit the fan - Warren Zevon, "Lawyers, Guns and Money" |