Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2011, 19:26   #14
Bachal
 
Bachal's Avatar
 
Reputacja: 1 Bachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputacjęBachal ma wspaniałą reputację
-Niezwykły „Tytan”, jak ochrzciły go media zbiegł dopiero co z transportu do tajnej bazy wojskowej, gdzie przewożono go w niewiadomych celach. Nasi współpracownicy ustalili, iż w trakcie ucieczki człowiek z żelaza poczynił wielkie szkody na rzecz konwojentów. Gdzie teraz przebywa? Co się z nim dzieje? Jeśli ktokolwiek widziałby….
Wyłączył telewizor. Nie mógł znieść tej pierdolonej papki o tym rzekomym „Tytanie”. Takie robienie wody z mózgu. Takich ludzi nie ma, to musi być jakaś sztuczka. Miał teraz ważniejsze sprawy na głowie. Szykował się właśnie do transportu córki bossa mafii Meksykańskiej, która skończyła właśnie Amerykańskie studia. Lukratywny kontrakt, ustawiłby Curtisa na najbliższe miesiące. Przejrzał papiery. Uzupełnił muzykę na iPodzie. Po chwili pędził już w stronę odbioru przesyłki.

---

Zajechał pod apartament „przesyłki” bawiąc się sprzęgłem, aby go usłyszała. Widział jej zdjęcia. Jednym słowem była nieziemska. Cóż, zaraz się o tym przekona. Wyjął papierosa, narzucił na głowę kaptur i wysiadł z auta, opierając się o niego, aby zapalić. Nie dopalił papierosa nawet do połowy, gdy wyłoniła się z budynku. Cóż to było za ciało. Długie nogi, przystrojone w buty na niebotycznie wielkim obcasie, świetny tyłeczek ozdobiony kusą mini, z pod której wystawała koronka pończoch. Obrazu dopełniał jędrny biust skryty pod minimalistyczną namiastką koszulki oraz piękne, kasztanowe włosy. Umarłego by poruszyło… Shout nie miał tego luksusu. Musiał zachować profesjonalizm. Z tym mocnym postanowieniem podszedł do niej i nie podnosząc kaptura zapytał:
-Julia? Córka Ferando Retriquo?
-Mhm – Od tego głosu wymiękł. Cały jego profesjonalizm diabli wzięli, a głos uwiązł mu w gardle. Wkurwiony na taki obrót rzeczy zdobył się jedynie na kiwnięcie w stronę samochodu, po czym wsiedli i pomknęli ku górom południowej ameryki.

---

Mimo, iż obeszła się bez przeszkód, była to jedna z najtrudniejszych przepraw Curtisa. Latynoska piękność siedząca na miejscu pasażera swoimi nogami skutecznie odwracała jego uwagę. Tak go wzięło, że dwa razy niemal wylądował na skale w ciasnych przesmykach górskich. Co i rusz go zagadywała, czyniąc miłe dla ego uwagi dotyczące jego jazdy oraz osoby jako takiej. Starał się to ignorować, jednak niezbyt mu to wychodziło. Po prostu nim zawładnęła. W końcu jednak dojechał na umówione miejsce.
Mustang Saleen wolno, z gracją wtoczył się na stację benzynową. Nieopodal zaparkowane były dwa Jeepy Cherooke oraz Rolls Royce Phantom z klasycznie przyciemnianymi szybami. ‘Lubi sobie jebany latynosik dogodzić…’, przyszło mu na myśl. Czas jednak dobić transakcji. Zarzucił kaptur na głowę, po czym wraz z dziewczyną wysiedli z auta. Ta z miejsca pobiegła do ojca. Zostawiając Shouta daleko w tyle, po drodze minęła dwóch gorylów „bossa”, którzy nieśli walizkę Curtisowi. Otworzyli ją przed nim. Była niemal pusta. Na dnie leżała koperta. Zerknął na nich podejrzliwie. Kiwnęli zachęcająco na walizkę, a ten podniósł do oczu kopertę i otworzył. W środku były tylko trzy słowa: „Business is business…”. Podniósł powoli wzrok. Akurat na tyle, aby zmierzyć się oko w oko z pistoletem kalibru 9 mm lokalnego szeryfa Avengersów. Splunął mu pod buty i rzucił się w panicznej ucieczce do samochodu. Rozległo się kilka huków, zaś Curtis poczuł trzy piekące ukłucia, jakby ktoś ciął go na odlew. Krzycząc z bólu śmigał jednak do auta jak najprędzej, aż zamknął za sobą drzwi i wdusił pedał gazu. Nie wierzył, że przeżył. Plecy piekły go, jak diabli. Musiał oberwać kulkę. Nie krwawił jednak. Ba, nawet oddychał normalnie, a wyraźnie czuł postrzał w okolicy płuc. Jedynie piekło jak diabli.

---

Wjechał do systemu jaskiń. Nawet pomimo odniesionych ran nie odpuścił pola organom ścigania. Wjechał z pełną prędkością w załom i zniknął im z oczu. Parkował właśnie w jednej ze swoich kryjówek. Zaparkował auto w zaimprowizowanym podziemnym garażu, po czym wysiadł i obejrzał swoje nagie plecy w bocznym lusterku. Zamarł.
Na jego plecach, w miejscu postrzałów pojawiły się trzy czerwonawe narośla z jakiejś biomasy. To w nich tkwiły kule, które były przez nie stopniowo wypychane. Odepchnął się w zdumieniu od auta i zaczął krążyć zastanawiając się, co to może być…
 
Bachal jest offline