Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-06-2011, 21:39   #24
Rychter
 
Rychter's Avatar
 
Reputacja: 1 Rychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodzeRychter jest na bardzo dobrej drodze
Udało się przedrzeć do schodów. Podczas swojej akcji dywersyjnej, Rafael przekonał się o jednym. Spora część drużyny to skrajne indywidua. Jakiś karzełek wykorzystał chaos jaki intruzi siali wśród wężowatych i podreptał prosto na schody. Tylko kilku starało się kooperować, elf świetnie władający łukiem, zgrabna blondynka, ponętna cyganka i wielebny nie pasujący do całej tej hałastry. Tylu zauważył, reszta działała raczej na własny rachunek. Rafaelowi dało to do myślenia, jeżeli wyjdzie z tego cało, będzie wiedział kogo się trzymać. Jednak najbardziej denerwował fakt, że plecakiem z większością ekwipunku nikt się nie zainteresował. Jaszczury zostały przerzedzone, lawa była daleko. Rafael już miał ruszyć po swoje fanty, kiedy jaskinia oderwała się od reszty i zaczęła spadać do jeziora magmy. Nie pozostało nic innego jak wycieczka w górę. Pal licho plecak i to jak bez ekwipunku przeżyć na panującym na zewnątrz mrozie.

~ Jebać to wszystko! ~

– Jeżeli przedtem wpadliśmy z deszczu pod rynnę, to to jest kurwa wodospad! Wielki, jebany wodospad!

Rafael zaczął przemieszczać się ku wylotowi, raz idąc raz się wspinając. Tyle dobrze, że wspinaczka szła mu niewiele gorzej od chodzenia. Teraz najważniejsze było przetrwać. Sachar nie miał zamiaru nadstawiać karku za indywidualistów, jeśli jednak ktoś z tamtych, działających w grupie potrzebowałby pomocy, tu można się było zastanowić. W nich asasyn widział prawdziwych sojuszników. Kiedy to piekło się skończy, miał zamiar wkupić się w ich towarzystwo. Poza tym… tam były kobiety. A Rafael kobietom nigdy niczego nie odmawiał… w nadziei, że będzie mógł liczyć na to samo.
Jeden z najemców przedostał się na zewnątrz spadającej bryły. Pomysł nie był głupi, w końcu istniała duża szansa, że skała przez jakiś czas będzie dryfować w magmie, a wtedy może nadarzyć się możliwość przeskoczenia na stabilny grunt. A może uda się zwiać do jakiejś groty jeszcze przed „wodowaniem” w jeziorze płomieni. Rafael poszedł śladem towarzysza i bardzo się zdziwił, tym co zobaczył na zewnątrz. Hassana z łupem i grożącego szabelką mu gościa. Postanowił się nie mieszać, jednak w skrajnej sytuacji wiadome było po czyjej stronie się opowie. Kiedy Hassan się przekręci, to kto wypłaci honorarium?
Jedyne co w tej sprawie zrobił, to upomnienie towarzysza.


– Schowaj to. Przecież nie ma gdzie uciekać. Lepiej szukaj jakiegoś wyjścia z tej chujowej jak barszcz sytuacji. Interesy później…

Tu przynajmniej można było lepiej panować nad tym, by mieć grunt pod nogami. Rafael poruszając się tak, by cały czas być na dobrej pozycji, zaczął szukać jakichkolwiek możliwości ucieczki, jaskiń w zboczach czy wystających półek skalnych. Czegokolwiek co tylko mogło zapobiec zgubnemu spotkaniu z magmą. Jeśli nie to, to tylko cud mógł uratować śmiałków.
 
Rychter jest offline