Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-06-2011, 17:59   #106
Sirion
 
Sirion's Avatar
 
Reputacja: 1 Sirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputacjęSirion ma wspaniałą reputację
Miria zsunęła się apatycznie po ścianie budynku z przewieszonym przez plecy karabinem. Stanęła nieopodal Simona i Marcusa opierając się plecami o magazyn. Sięgnęła do kieszeni skafandra wyjmując pomiętą, nasiąkniętą z wierzchu jej własną krwią, paczkę papierosów. Wyciągnęła skręta zębami i podpaliła. Zaciągnęła się mocno spoglądając przed siebie z pustym wyrazem matowych oczu. Czekała na to co nieuchronne i zdaje się było jej wszystko jedno.

Golem, poprzedzany szumem serwomechanizmów i odorem spalenizny, podszedł do Marine i porucznika. W ręku trzymał hełm Ragnara a jego twarz i pancerz dobitnie mówiły o desperackiej walce na "północy" wioski. W zasadzie należałoby powiedzieć że części twarzy nie miał, i jedyne ludzkie oko było niemal niewidoczne w zmasakrowanym oczodole. Jednak drugie świeciło gniewną czerwienią. Teraz zaś zogniskowało się na obliczach obu mężczyzn i kobiety.
- Może by któryś z was ruszył dupę w pościg za tamtym złamaskiem - warknął mało uprzejmie i wskazał kierunek w którym uciekał jedyny ocalały przyboczny Nocariona. Drona zwiadowcza umieszczona we właściwym miejscu to nader przydatna część ekwipunku.
- Chyba że nie dostrzegacie plusów tego że nikt nam nie ucieka i nie sprowadza kumpli? - zapytał jadowicie. Przyjrzał się Mirii i nie czekając na reakcję "chłopców" podszedł do snajpera. Chwycił ją za kark i obalił na ziemię, twarzą w błoto, zdjął z jej pleców karabin i odłożył na bezpieczną odległość, przeszukał ją i rozbroił z pozostałych "narzędzi", nie odmawiając sobie klepnięcia w jędrną dupkę. Potem zaś zaczął zdzierać z niej spodnie...

Kobieta dała się rozbroić. Upadek w błoto zaowocował cichym syknięciem. Splunęła ziemią zaciskając pięści. Przeszukiwanie zniosła ze spokojem. Gdy jednak dłonie techkapłana sięgnęły spodni wyprężyła się zaskoczona i zaczęła się wyrywać zaciskając mocno zęby.

Simon podszedł z tyłu do kapłana i wycelował mu pistoletem plazmowym w głowę.
- Kaus zostaw ją, PROSZĘ - Ostatnie słowo wypowiedział z dużym naciskiem. Nie wątpił, że Mirii nie można jeszcze ufać w pełni, ale uważał, że takie traktowanie jest zbędne - Ona uratowała mi życie kilka chwil temu i sądzę, że przynajmniej zasłużyła na prawo do powiedzenia czegoś w swojej obronie. Poza tym - ona wykonywała swoje rozkazy, podobnie jak Ty czy ja. To wrogi Inkwizytor jest lub był naszym wrogiem, nie ona. Jasne? Odsuń się i daj jej dojść do głosu.
Simon stał kilka kroków za kapłanem mierząc w jego głowę. Był dość daleko, żeby być poza jego zasięgiem, gdyby chciał zaatakować go wręcz, ale dość blisko, żeby oddać prawie stu procentowo pewny strzał. Z niewzruszoną miną czekał na jego reakcję.

Lindeo przybył na miejsce niedługo po Kausie i z obojętnością przypatrywał się temu, co zachodzi, jakby zczytując zachowania wszystkich. Gdy jednak poruczik wymierzył w techkapłana, natychmiast go ostrzegł:
- Poruczniku Albriecht... Obejdzie się bez broni. Nalegam. Dopuszczasz się niemalże zdrady, mierząc do członka zespołu.

- Owszem Inkwizytorze obejdzie się, ale najpierw jako dowódca wymagam, aby Kaus zostawił naszego potencjalnego informatora w spokoju. Czymś takim za wiele nie zdziałamy - istnieją o wiele lepsze metody przesłuchań. Na przykład zadawanie pytań.
Simon niewzruszony stał w miejscu nie spuszczając wzroku z kapłana.
- Więc jaka jest twoja decyzja kapłanie Debonair?

Nie czekając nawet, aż porucznik skończy, psionik wzruszył ramionami jakby w westchnieniu... i wyjął pistolet laserowy, mierząc do porucznika bez jednego słowa, pozostawiając wymowność samemu gestowi.
 
__________________
"Przybywamy tu na rzeź,
Tu grabieży wiedzie droga.
I nim Dzień dopełni się,
W oczach będziem mieli Boga."
Sirion jest offline