Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2011, 12:05   #28
Witch Elf
 
Witch Elf's Avatar
 
Reputacja: 1 Witch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znanyWitch Elf wkrótce będzie znany
Magnus sprowadził do powozu wieśniaków. Przyglądała się im w ciszy z ogromnym zaciekawieniem. Równie dobrze i z podobnym zafascynowaniem oglądała by zwyczaje oryginalnego gatunku bretońskich danieli. Stanowili teraz zupełnie inny rodzaj. Potrafili się szybko mobilizować i równie sprawnie czmychać przed zagrożeniem, ich prosta logika często sama podsuwała rozwiązania, a to czego nie umieli wyjaśnić, zwykle przyjmowali z właściwą sobie ignorancją. Niestety nie teraz. Szczęściem nie stanowiła obiektu, w który można byłoby zajrzeć, opukać i dotknąć. Miała tylko nadzieję, że nie zainteresują się szkatułkami ze złotem. Spoglądała co jakiś czas na Magnusa licząc, że to przemyślał.

Teraz, gdy ich drużyna została znacznie zdekompletowana, wolała trzymać się blisko barczystego mężczyzny. Z resztą Grau z właściwym zwyczajem Cienia, zupełnie zniknął jej z oczu. W karczmie zasiadła obok Tileańczyka przemykając wzrokiem, po ich rzeczach, które wnosili do środka chłopi. Ta odmiana szczepu imperialnego chłopstwa była bardzo gościnna i chyba mniej agresywna od poprzednich. Zdążyła się już nieco uspokoić. Uśmiechnęła się nawet lekko na widok parującego półmiska i sięgnęła po kubek z winem z rosnącym entuzjazmem. Nie zdołała go jednak unieść do ust ani upić, bo zaraz obskoczyli ich ciekawscy. Poczuła szturchnięcie, za którym zaraz nastąpiło wezwanie do rozmowy. Uniosła pełen milczącej prośby wzrok na Magnusa. Gundulf mógł mieć stuprocentową pewność, że przynajmniej Telimenie nic niewłaściwego nigdy się nie wymknie. Mężczyzna za to sprawnie sprzedawał swoją wersję zdarzenia.

Nie nadążała za kolejnymi potrawami. Nigdy nie jadała zbyt dużo, szybko więc spasowała spokojnie sącząc trunek. Rozglądała się za szarym magiem. Dostrzegła go w końcu siedzącego na ławie i wyraźnie przysłuchującego się rozmowom. Nie była pewna, czy teraz będą zdolni wypełnić zadanie, ale spokój z jakim mag przyjmował zrządzenia losu ( a przynajmniej takie odnosiła wrażenie) i sprawność Tileańczyka rozjaśniały ponure myśli.

Robiło się coraz później. Zaczęła już nieco przysypiać ze znużenia. Izba wyraźnie się wyludniła i nadszedł najwyższy czas na spoczynek. Wtedy na zewnątrz rozległ się głuchy stukot końskich kopyt i uporczywe walenie w drewniane drzwi.
Sir Fritz von Grossberg domagał się pojedynku o to co zostało ze szlachetnej Gabrielle.
Ruszyła niedługo za karczmarzem by zza jego ramienia przyjrzeć się rycerzowi. Wyglądał na dość zdeterminowanego, ale chyba nie dość rozumnego skoro dał zbiec własnej żonie.
Gdy właściciel karczmy giął się w kolejnych pokłonach, szybko sięgnęła do kieszeni płaszcza po kartę i naskrobała węgielkiem. Uniosła ją w stronę zbliżającego się Magnusa.


 

Ostatnio edytowane przez Witch Elf : 27-06-2011 o 13:18.
Witch Elf jest offline