Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-06-2011, 13:19   #11
Tohma
 
Tohma's Avatar
 
Reputacja: 1 Tohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie cośTohma ma w sobie coś
Odgłos zamykanych drzwi sprawił, iż jego gość podskoczył lekko, wciąż zdenerwowany niedawnym wydarzeniem. Elster, widząc tę reakcję, uśmiechnął się jeszcze głębiej w stronę nieznajomego, sprawiając, że ten odsunął się krok w tył, przełykając głośno ślinę. Zarządca już otwierał usta, by zadać oczywiste pytania, gdy tamten począł głośny lament, z zapewnieniem, że jest niewinny:
- Proszę, Panie, to nie moja wina, ona zniknęła! O tak! – tu wykonał skomplikowany ruch rękoma, który Elestrowi bynajmniej podpowiedział w jaki sposób pozbył się jednej z dziwek. – Nawet nie przeszliśmy do rzeczy! – Długowłosemu oczy zaiskrzyły się na to wyznanie, lecz wskazał szybko, by tamten kontynuował opowieść.
- Ja… ja nie wiem nic więcej! W jednej chwili zabawiam się z piękną panienką w drugiej ona wyparowuje w chmurze popiołu. I wcale nie używaliśmy żadnych specyfików alchemicznych – powiedział, marszcząc przysmalone brwi z wyrzutem. Elster pokiwał tylko z przymusu i zmierzył badawczo całą posturę rozmówcy. Nie było widać nic nadzwyczajnego. Ciało jego było gdzieniegdzie przyczernione, lecz oparzeń brakowało. Jednakże ubrania musiały spłonąć, bo trzymał w rękach tylko obszarpane skrawki, przykrywając nimi swoją męskość. Wyglądał komicznie, wg zarządcy. Wzrokiem wrócił na jego oczy i dostrzegł w nich konsternację:
- Czy… czy ja umrę? – wyszeptał szybko.
- Mmm, wątpię. Zostaniesz tutaj jeszcze chwilkę, powiem jednej z pracownic, by przyniosła ci jakieś ubrania i oddała należytą sumę, którą wpłaciłeś. Poza tym… - w sekundzie był już za plecami ofiary i paznokciem znaczył jej na plecach długi ślad – nie powiesz nikomu o tym, co tutaj zaszło. Rozumiemy się? – Tamten tylko pokiwał głową, sztywny jak kłoda. – Nie chciałbym, by Jagoda stała się sławna ze swoich wybuchających dziwek – powiedział i poklepał ramieniu niedoszłego klienta. Przeszedł szybko w stronę drzwi:
- No to ja uciekam do pracy, klienci pewnie myślą, że się tutaj zabawiamy – na to wyznanie twarz ofiary spłonęła czerwienią. Wyglądała teraz jak jabłko, na którym ktoś oznaczył czarne plamki. Doprawdy komicznie. – Zaraz kogoś przyślę. Zapraszam ponownie w moje skromne progi. – Ukłonił się głęboko. – Tym razem obiecuję, bez żadnych sztuczek.

Drzwi zatrzasnęły się za Elsterem a ten odetchnął cicho. Wciąż i wciąż zastanawiał się kim była ta dziwka, która zniknęła. Musiała to być któraś z nowych pracownic, bo pokój, w którym miało miejsce to zdarzenie, był tym, do którego wysyłał swoje najtańsze dziwki wraz z najmniej wymagającymi klientami. Umiejscowiony blisko Sali głównej, tak więc często hałasy przenikały przez jego ściany, czyniąc go najmniej komfortowym.
Problemy, problemy. Muszę zarządzić po jakiegoś maga, by zbadał ten pył i całe zajście, może to by coś wyjaśniło. Ardaia nie będzie zadowolona z takiego obrotu spraw – myślał stając na swoim miejscu za kontuarem. – O wilku mowa. – Stała tam, rozmawiając z jedną salowych dziwek, Bruche. – Świetnie, teraz jeszcze będę się musiał z nią użerać. – Skrzywił się nieznacznie, zaraz jednak przybierając maskę radości i skierował kroki w stronę swojej przełożonej.

Nie darzyli się zbytnią sympatią. Elster odziedziczył burdel po swojej matce, poprzedniej właścicielce, przyjaciółce Ardai. Gdyby nie ta przyjaźń, zapewne pracowałby tutaj jako jedna z dziwek, a nie zarządca. Ardaia była jednak matroną interesów. Zawsze trzymała się raz danego słowa i była cholernie skuteczna w tym co robiła. Nie pochwalała jednak metod Elstera. Nie lubiła tego, że się tak panoszy, że wszędzie go pełno, że spoufala się z klientelą i pracownikami. Jednak był w całej swej nienormalności bardzo skuteczny i myślał, że to także działało jej na nerwy, mimo że nigdy tego nie okazywała.
Ta stara torba nie zmarszczyłaby brwi nawet, gdyby jej ktoś wbił nóż w plecy – pomyślał, stając za swoją pracodawczynią i nakazując bezgłośnie Bruche, by zostawiła ich samych.
– Witaj, Ardaio, co sprowadza cię w moje skromne progi? – powiedział, gdy ta już odwróciła się do niego, mierząc go, jak zawsze, bezuczuciowym spojrzeniem. – Ufam, że wieści o małym incydencie doszły już twych uszu, i że to nie powód dla którego nas zaszczyciłaś. – Uśmiechnął się perliście ukazując całą gamę perfekcyjnych, białych zębów. Na ten uśmiech wiele niewieścich serc stopniałoby z urzeczenia, lecz matrona jedynie zacisnęła usta. Elsterowi lekko zrzedła mina.
- Może udamy się do prywatnych komnat? – Nie czekając na nic, Ardaia skierowała się do pokoju Elstera, doskonale wiedząc gdzie ten się znajduje. Długowłosy nie miał wyjścia tylko iść za nią, przeklinając w myślach swój los.
 
__________________
There is no room for '2' in the world of 1's and 0's, no place for 'mayhap' in a house of trues and falses, and no 'green with envy' in a black and white world.

Ostatnio edytowane przez Tohma : 09-06-2011 o 13:22.
Tohma jest offline