Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2011, 13:04   #29
Lechu
 
Lechu's Avatar
 
Reputacja: 1 Lechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputacjęLechu ma wspaniałą reputację
Zachowanie chłopów było dla Magnusa co najmniej wartym uśmiechu. Ich zabobonne i naiwne podejście do życia bawiło wojownika. Mimo wszystko szanował wszystkich mieszkańców wsi za ich ciężką, codzienną pracę i życie zgodne z rytmem pór roku. Prostota była jedną z ich największych zalet. Po dwójce pierwszych pomocników szło poznać, że w ich stronach nie działo się od dawna nic ciekawego a sami chłopi byli głodni jakiejś sensacji...

W trakcie krótkiej przeprawy traktem w kierunku wioski pomocnicy pytali Magnusa o różne rzeczy - na dodatek milczący towarzysze nie ułatwiali mu rozmowy. Na szczęście większość zagadnień dotyczyła samej jego osoby. Dość łatwo udało się zepchnąć początkowy temat rozmowy - jakim był ich wypadek - na tematykę wojenną, którą Magnus znał od podszewki. Spokojnie przemywszy każdą wypowiedź starał się mówić całą prawdę o bitwach na jakich bywał - ani słowem nie wspominając o grupach najemnych czy Kolegiach. Po samych minach Erla i Wolfganga było widać, że weteran wykreował sobie wizerunek kogoś komu nie są obce problemy zwykłych ludzi - kogoś kto wie co nieoczekiwana wojna potrafi zrobić z niejednym marzeniem...

***

Po dotarciu do wioski cała drużyna została przetransportowana pod karczmę, gdzie znajdował się cały tłum gapiów. Ich poszkodowany powóz zwracał uwagę wieśniaków równocześnie przenosząc ją na samych pasażerów. Darragh wyglądał na nieco spokojniejszego po oddaleniu się od miejsca, gdzie natura została pokonana przez złe moce. Gundulf zadziwiająco sprawnie potrafił nie zwracać na siebie uwagi. Telimena - wyglądająca na nieco zagubioną w całej sytuacji - trzymała się blisko wojownika. Ten wprowadził konia do stajni i wniósł skrzynie ze złotem do wynajętego u karczmarza pokoju. Reszta rzeczy drużyny mogła zostać spokojnie przeniesiona przez chłopów - cały czas obserwowanych przez Magnusa. Weteran nie chciał aby ktoś dobierał się do ich ekwipunku. Po wniesieniu wszystkiego do pokoju przyszedł czas na zamknięcie go i dopilnowanie aby powóz trafił do rzemieślnika.

W końcu młody wojownik mógł spokojnie usiąść przy stole obstawionym różnymi potrawami. Telimena siedząca obok nie wyglądała na głodomora tak więc zjadła iście dziecięcą porcję strawy. Sącząc wino mogła zaobserwować ile musi pochłonąć rosły woj aby wypełnić żołądek. W sumie Magnus nie przejadał się chcąc zostawić miejsce gdyby zaistniały jakieś problemy i trzeba było ruszyć w drogę.

W czasie jedzenia wojownik znowu był wypytywany o różne rzeczy, ale jako, że rozmowę zaczął jeden z ich niedawnych pomocników to praktycznie wszystkie tematy wirowały wokół pól bitew. Nie chcąc za bardzo zwracać uwagi na swoją osobę wojownik jedynie uzupełniał wybujałe zdanie chłopów na temat prawdziwej wojny. Wszystko zaczynało się układać - ceny za konia i naprawę wehikułu były dość niskie a kompania mogła w końcu należycie wypocząć.

Gdy towarzystwo bardzo się przerzedziło i w sali zostali jedynie nieliczni - wśród nich Telimena i udający się już na spoczynek Magnus - nagle za drzwiami przybytku rozległ się stukot kopyt i walenie o drzwi. Jak uszy woja nie myliły to jakiś rycerz w lśniącej zbroi przybył po swoją małżonkę. Cofając się do drzwi wejściowych weteran już widział w nich karczmarza.

- Zdaje się, że masz rację... - powiedział wojownik do młodej magiczki uśmiechając się. - Zaraz się tym zajmę. – powiedział błyskawicznie dobywając i ładując kuszę.

W sumie Magnus zaczął przeklinać chwilę kiedy zaczął opowiadać jak to jeździł po polach bitew. "Wszyscy pewnie myślą, że zaraz uporam się z tym rycerzem" pomyślał kierując się pod same drzwi. Widząc karczmarza płaszczącego się niemiłosiernie przed własnym przybytkiem w żyłach wojownika szybciej popłynęła krew a serce zaczęło walić jak oszalałe.

- Ty, rycerz. Złaź no z tej szkapy i powiedz spokojnie o co chodzi! Chyba, że wolisz na pieszo wracać do swojemu zamku... - zawołał groźnie wojownik celując kuszą w rumaka. - Jakim prawem nękasz tych niewinnych ludzi?! Oni nic nie wiedzą a powóz, o którym mówisz należy do mnie. - dodał z niekrytą pewnością Magnus. - Jak chcesz ze mną porozmawiać złaź z kulbaki i odłóż broń. - rzekł ukazując wiszący u pasa topór i małą tarczę przewieszoną przez pas.

Wojownik był gotowy na różne zwroty akcji. Miał nadzieję, że konny się uspokoi, bo przecież większość z nich trzyma się dziarsko tych wychwalanych pod niebiosa kodeksów rycerskich. Jak Fritz von Grossberg zechce zaatakować to Magnus był gotów pokazać mu nadzwyczajny refleks lekkozbrojnych wojowników…
 
Lechu jest offline