Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2011, 20:48   #34
Rudzielec
 
Rudzielec's Avatar
 
Reputacja: 1 Rudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodzeRudzielec jest na bardzo dobrej drodze
~Kurde co jest?!~ pomyślała gdy na chwilę zrobiło się ciemno ~Jeszcze kurwa czarowników zabrakło w tym bajzlu...~ ponieważ jednak nigdzie nie zauważyła jaszczurki ubranej w stylu „zastrzel-mnie-jestem-magikiem” pióropuszy ani dziwacznej bielizny zamiast ciuchów więc uspokoiła się podejrzewając jednego z nowych o ten dziwaczny efekt.

-Elletar, Alrauna dacie rade nauczyć nieco pokory tych idiotów na górze?- Zapytała blondynka wyciągając kuszę z plecaka. Zauważyła, że jeden z ich ekipy rąbnął kielich i wskoczył na linę. ~I co on kurwa zamierza wejść tam na górę i porozbijać łby tym jaszczurom tym fantem? Czy może kombinuje jakiś układ o wyratowanie swojego tyłka? Jak tak to będzie fajne widowisko jak go zrobią w ciula.~ zresztą nie ważne, Hassan sam może zadbać o kielich, ona zadba o to żeby wyjść stąd w jednym, niezakrwawionym i nieupieczonym kawałku. Kilkoma wyćwiczonymi ruchami naciągnęła i naładowała po czym przyklękając wybrała jednego z gnojków na piętrze i ściągnęła spust wstrzymawszy wcześniej oddech. Bełt śmignął i wbił się pod pachę potwora, lekka w sumie rana miała jednak poważne konsekwencje gdyż raniony niósł razem z trzema innymi posąg który mieli zrzucić. Ugodzone ramię ugięło się pod ciężarem który poleciał na ziemię przygniatając jednego z jego towarzyszy gruchocząc jemu samemu przy okazji lewy bark. To jednak nie był koniec gdyż ciężka figura przetoczyła się po nich obu łamiąc kości i zrzucając ich z półki gdy sama spadła w kipiącą lawę. ~Dwóch mniej, zostało w chuj za dużo …~ Pomyślała rozglądając się dookoła, deszcz pocisków nie wywoływał u niej tak przesadnej nerwowości jak u co poniektórych, jakby nie patrzeć nie raz już była pod ogniem, pewne odruchy miała wyrobione. Wiedziała jaką pozycję przyjąć by jak najmniejszy kawałek jej osoby wystawiać na cel i robiła to niemal bezwiednie, ot co znaczy wprawa...

-A wy co tak stoicie?-spytała resztę-Kto umie i ma czym niech napierdala tych jełopów tam wyżej tylko nie trafcie w dupsko tej wiewiórki na linie bo jeszcze upuści kielich.- schowała kuszę i ruszyła w stronę pozostałych na moście przeciwników, dobywając broni.
 
Rudzielec jest offline