Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-06-2011, 21:42   #17
Sylverthorn
 
Sylverthorn's Avatar
 
Reputacja: 1 Sylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputacjęSylverthorn ma wspaniałą reputację
- Zanim spytasz: nie, nie jesteś w niebie. - odparła Brennan, wzdychając. Sojusznik czy brzemię, oto jest pytanie. - Żyjesz, choć ledwo. Nieźle ci wtłukli. Skąd się tu wziąłeś? Gdzie jesteśmy?
- Nie wiem co to za miejsce... Łeb mi pęka, straciłem rachubę czasu. Wpadli do mojego biura, związali dali w łeb i wywieźli... Kim Ty jesteś? Nieważne... Chyba muszę ci zaufać... oboje wpadliśmy w to cholerne bagno.
- Intrygujące spostrzeżenie. - mruknęła. - Możesz chodzić? Pamiętasz, którędy cię wnieśli?
- Myślę, że tak. Wnieśli mnie drzwiami, za nimi jest niewielki korytarz, potem schody, ciągnęli mnie po nich kilka razy, za nią zakładali mi worek na głowę i ciągnęli jeszcze kilka metrów.
- Cholera. Wiele to nie mówi. - mruknęła. Delikwent był żywy, ale mało mogła z niego wyciągnąć. - Kilka razy? Czyli co, kilka różnych pionów czy w górę i dół jak winda? Jesteśmy pod ziemią? Czułeś jakiś zapach po drodze? - pytała o wszystko, co mogło się przydać. Nie wiedziała jeszcze, co z tym zrobi, ale coś na pewno. Nie chciała skończyć jak on... albo gorzej.
- Parokrotnie... Za każdym razem było gorzej... Myślę, że możemy być pod ziemią, pamiętam plusk wody przy schodach, a potem w tym miejscu, gdzie mnie tłukli, smród stęchlizny, jak w wojskowym magazynie...
- No to ładnie. Gdybym tylko mogła się uwolnić z tych więzów, może udałoby się coś zdziałać. Nie zamierzam czekać na dalszy ciąg bez walki. - stwierdziła, rozglądając się za czymkolwiek w miarę ostrym. Gwóźdź, kawałek szyby, cokolwiek mogło rozciąć sznur. W jednym z narożników dostrzegła kawałek metalu wystający ze ściany, wyglądało jednak na to, że przeciwnicy pomyśleli o wszystkim. Został zaklepany do ściany na płasko.
- Te dranie nie zabrały mi wszystkiego. W prawym bucie mam zapalniczkę, sam nie mogę do niej sięgnąć, ale może tobie się uda.
- I to jest myśl. - stwierdziła. - Spróbuję. - mruknęła, powoli obracając się do niego plecami. Odrapała się solidnie, ale w końcu coś wymacała. - Ten?
- Nie. - odparł cicho. Jemu też nie było wygodnie.
- Szlag! - warknęła, usiłując dosięgnąć drugiego buta. - Dobra, mam. Spróbuję wydobyć tę zapalniczkę. To może być trochę nieprzyjemne. Co ja gadam, nieprzyjemnie już jest. Uwaga, zaczynam. - dotarła palcami do sznurowadeł i je rozwiązała. Ruch pobudził nieco krążenie ciasno związanych rąk. Zdjęła sztukę obuwia i wydłubała niewielki, podłużny przedmiot. - To chyba to, dobrze myślę?
- Tak... Moje zippo. Schowałem, jak mnie próbowali związać. Wyrwałem się i to było jedyne co przyszło mi do głowy... Zapalniczka.
- Zawsze coś. - zauważyła z lekkim uśmiechem. - Tylko czekaj, cholera, jak my przypalimy więzy bez skopcenia sobie rąk? - spytała, nagle zdając sobie sprawę, że to może być bardziej nieprzyjemne, niż myślała. - Nawzajem, żeby widzieć płomień? I tak się poranimy. Mój cudowny fart. - mruknęła cierpko. - Skoro nie ma innej opcji...
 
__________________
GG: 183 822 08

"Hokey religions and ancient weapons are no match for a good blaster at your side, kid." - Han Solo
Sylverthorn jest offline