Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2011, 16:24   #15
SWAT
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Empire Bay żyło własnym życiem. Zmierzaliście do Sokoła Maltańskiego, a was mijali nie podejrzewający waszej przyszłości ludzie. Ważniacy w garniturach, studenci w podkoszulkach, kobiety obwieszone biżuterią ciągnące za sobą woń drogich perfum.

Wysokie budynki patrzyły na was z pogardą, mając was za mrówki nie warte nawet rozgniecenia. Samochody i ich kierowcy na ulicy, trąbili na siebie stojąc w korku i pokazywali sobie środkowe palce, przy tym głośno przeklinając i wrzeszcząc, jakby to mogło pomóc w rozładowaniu korku na głównej ulicy. Witryny sklepowe świeciły jasnym blaskiem, prezentując swój bogaty asortyment, gdzie do okien przyklejały się młode dziewczyny, panowie woleli odwiedzać sklepy z bronią, gdzie przymierzali swoje dłonie do zimnych, stalowych rewolwerów Smith & Wesson oraz pistoletów pół-automatycznych Colta.

W końcu po przejściu połowy miasta, niektórzy po przejażdżce środkami publicznymi Empire Bay, dotarliście pod wejście do Sokoła Maltańskiego. Nie czekaliście za sobą za bardzo przed budynkiem, zapewne przez ciekawski i budzący respekt wzrok dwóch wykidajłów którzy masywnością dorównywali Yereminowi, wysokością Jerychowi. Nikt nie chciał oberwać od dwumetrowego goryla. Za wystawnymi oknami tej ekstrawaganckiej knajpki burżuje spożywali swoje obiady, za barem zadbany barman wycierał kufle rozmawiając z jakimś smutnym jegomościem w smokingu, kelnerzy uwijali się na głównej sali pośpiesznie roznosząc jeszcze parujące półmiski i talerze z naprawdę smakowicie wyglądającymi przysmakami. Weszliście przez obrotowe drzwi do wnętrza, omijając ochroniarza i zajęliście miejsca przy wolnym stoliku. Jakby spod ziemi pojawił się przy was kelner z blankiecikiem i ołówkiem w ręce:
- Czego Państwo sobie życzą? – zapytał, wkładając w to tyle szacunku, ile tylko mógł.
- My do Pana Dantego Malaparte – odpowiedziało jedno z was, kelner wykrzywił minę – Dał nam te wizytówki – wyciągnęliście wizytówki z ekskluzywnego papieru.
- Ahh… Tak. Pan Malaparte niedługo do Państwa pozwoli. Tymczasem podam państwu przystawkę i coś do picia na koszt Sokoła Maltańskiego, czy nie mają Państwo nic przeciwko?
W brzuchu burczało wam już od dawna, więc bez najmniejszego sprzeciwu zgodziliście się.
Po chwili pojawił się półmisek z przepysznie wyglądającymi awokado ze szpinakiem oraz szynką parmeńską z gruszką i parmezanem. Pierwsze było wykwintną przystawką o aromacie warzyw z dodatkiem pieczonego boczku i pieczarek. Druga przystawka była za to nieskomplikowaną i elegancką przystawką z tradycyjnych składników w klasycznym przepisie. Do picia dostaliście cappuccino – pojedyncze espresso z dużą ilością piany mlecznej oraz organic earl grey – czarna, organiczna herbata połączona z pąkami cytrusów i plasterkami bergamotki.
Wasze nowe życie na ten czas bardzo się wam podobało. W połowie posiłku pojawił się w końcu Dante. Łamiąc jeden z ważniejszych przepisów savoir-vivre, pojawił się w tej samej czapce, którą miał rano. Czarna patrolówka z nadrukowaną czerwoną gwiazdą. W ręce trzymał czarną torbę podróżną. I miał jeszcze coś co towarzyszyło mu rano.
Naprawdę sympatyczny uśmiech.

- Ahh… Szynka parmeńska, moja ulubiona – wziął z tacy jedną przekąskę w palce i umieścił w swojej buzi, po czym pogryzł ją powoli delektując się smakiem i przełknął – Widzę że się pojawiliście. Mówiłem Donowi że mamy nowych pracowników, ale na razie nie ma czasu się z wami spotkać osobiście. Jakiś gang mu bruździ ostatnio w interesach… Ale mniejsza o to. Nasi najlepsi ludzie zajmują się owym gangiem, to też nie ma się kto zajmować naszymi bieżącymi problemami. Mam dla was trzy zadanka.
Rozpiął torbę podróżną i wyjął pierwszą mała torbę z materiału, zapinaną na klamrę. Klasa robotnicza używała takich do transportowania drugiego śniadania do swoich zakładów pracy. Wręczył ją pierwszej dwójce. Była to Dean Salvadore i Dorian Zibowski.
- Zadanie macie naprawdę proste. Ukraść Maybacha ze wzgórza, z dzielnicy bogatych. Stoi na podwórzu, może być tam jakiś cieć do pilnowania domostwa, ale z pewnością dacie sobie z nim radę. W środku są jakieś narzędzia (dwa wytrychy, rewolwer Colt Detective Special, sprężynowiec i kominiarki) i adres. – posłusznie wzięliście torbę i poszliście rozmówić się na osobności, jak to załatwicie, nie wiedząc jakie zadanie przypadły waszym… Przyjaciołom?
- Na granicy Małej Italii, a Downtown jest knajpa której właściciel wisi Donowi sporo pieniędzy i zaczął uważać, że nie jest pod naszą jurysdykcją. Śmiertelnie się myli i wisi Donowi okrągłą sumkę i naprawdę chce ją odzyskać. To kolejne zadanie – wyjął z torby podróżnej następną paczkę z narzędziami (kastet, sprężynowiec, kluczyki do Chevrolet Imapla, Colt King Cobra oraz adres, wraz z sumą długu tj. 7 000 tys. dolarów) i wręczył ją Aleksandrowu Zduńskiemu i Czarnieckiemu. Palcem wskazał na przeszkloną szybę za którą był parking, za nią stał dość nowy samochód koloru zielonego.
- W nim znajdziecie jakiś stary, poczciwy kij bejsbolowy albo łom, zależy co chłopacy wam tam włożyli. Ale najlepiej jak za bardzo nie poobijacie sklepikarza. Ma współpracować, a nie się bać. No już, ruszajcie – ponaglił i poszliście.
- No i została wasz dwójka z bloku wschodniego – uśmiechnął się – Dla was towarzysze mam naprawdę poważne zadanie, które nie może zostać spieprzone. Musicie zabić jednego z naszych starych współpracowników. Złamał Omertę, więc czeka go tylko jedna kara. Na razie nas tylko szantażuje że sprzeda nasze informacje policji albo drugiej rodzinie, do czego dopuścić nie możemy. Macie go zabić nie pozostawiając żadnych śladów. Jego truchło ma się rozpłynąć, w mieszkaniu ma nie pozostać ślad krwi. Tylko teraz Donowi brakuje detektywów na głowie – i wręczył wam ostatnią paczkę z narzędziami (nóż wojskowy, Colt King Cobra i obrzyn oraz kluczyki do samochodu) po czym znowu wskazał parking – Tamten bus czeka na was.

Zadania zostały wyznaczone, a wiedzieliście że nie ma mowy aby odmówić Dantemu, a tym czasem i samemu Donowi. Przynajmniej nie w tym miejscu, gdzie co drugi klient był wiernym współpracownikiem Dona i tylko czekał, aby mu pomóc i jeszcze bardziej wejść mu w tyłek. Dlaczego w takim razie nie wziął ich, tylko was? Ludzi z ulicy?
Może dlatego że jak coś byście spieprzyli policja nie słuchała by waszych zeznań, tylko od razu odesłała do domów z nakazem aresztowania.
Pewności nie mieliście, a zadania czekały na wykonanie…
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline