Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2011, 22:12   #16
Kizuna
 
Kizuna's Avatar
 
Reputacja: 1 Kizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodzeKizuna jest na bardzo dobrej drodze
Jadła spokojnie, nie przejmując się niczym innym. Dawali jeść to jadła, z wielką ochotą. Jedzenie było... "wykwintne", jak to gadali napchani kasą obrzydliwi bogacze, co mieli się za kogoś lepszego. Nawet w czasie jak ten Włoch zaczął coś gadać, ona dalej jadła. Nie wiedziała kiedy trafi się następna okazja na darmowy żer, więc korzystała ile mogła. Dostali zadanie. Włamać się i ukraść samochód z dzielnicy bogaczy. W paczce były dwa wytrychy, rewolwer, sprężynowiec i kominiarki. Jedną schowała sobie do kieszeni, tak samo dwa wytrychy, resztę oddała Dorianowi. Miała swoje wytrychy, ale nie zaszkodzi sobie powiększyć kolekcji. Spojrzała na Zibiego, w oczekiwaniu na to co on zrobi. W końcu mieli robić to razem.

Zibi spokojnie wyszedł z restauracji, czekając chwilę za dziewczyną. Nóż schował do kieszeni, ujmując go w dwa palce. Przy tak marnej robocie nie miał zamiaru go używać.

-Bierzemy taryfę czy też wolisz już teraz zakosić któremuś z nowobogackich furę?- zapytał z lekkim uśmiechem, wypalając kolejnego papierosa. W okolicy stało kilka taksówek a nieco dalej samochody już nie tak wystawne jak te na parkingu dla gości. Mimo wszystko przygotował się już do wezwania taksiarza ruchem ręki.

Od razu wskazała głową na taksówkę. Podała również Doarianowi 3$, by dorzucić się do kursu. Nie wiedziała ile będzie kosztować, ale dała akurat tyle. Zresztą miała trochę kasy więc mogła szaleć. Poza tym się ładnie najadła, a to też się liczyło. A jeśli dołożyła za mało to odda tak, by było po połowie.

Zibi przyjął pieniądze i gwizdnął przez palce. Potem drugi i trzeci raz. W końcu machnął ręką i wydarł się.

-Te! Taxi!

Po chwili przyturlał się do nich dość poobijany środek lokomocji z uchachanym ormianinem za kierownicą. Dorian przepuścił dziewczynę przodem po czym sam wsiadł.

-Hills.- podał kierunek kursu, po czym spojrzał na siedzącą obok małolatę.- Wiesz że od kiedy przyjechałaś, powiedziałaś góra dziesięć słów?- spytał, próbując zagaić rozmowę.

Po załatwieniu taksówki, zainstalowała się w niej. Weszła pierwsza, tuż za nią Dorian. I skinęła mu głową. 10 słów? To i tak wiele, jak na nią. Była tu krótko, a już wyrobiła słowną normę. Ale ostatecznie, czasem musiała już się poświęcić.


Zibi przewrócił oczami i spojrzał na kierowce. Jego szczęśliwe oczy błyszczały w lusterku wstecznym.

-Te, kolego z taksówki, jak dobrze mówisz po angielsku, napiwek?- zapytał, specjalnie układając to dość komiczne zdanie. Mężczyzna na siedzeniu kierowcy uśmiechnął się radośnie.

-Ęgielski dobra dobra. Pan miły bardzo, dziękować.- zaśpiewał wykutą na pamięć gadkę po czym skupił się na drodze. Dorian ściszył nieco głos.

-Dobra, ten głupek nic nie zrozumie, więc mogę mówić wprost. Ja kręcę się wokół domu, niby szukając swojego znajomego, a ty załatwiasz furę, odpalasz i wracamy do warsztatu, dobra?

Spojrzał na dziewczynę.

-Warsztat nie trzeba. Taksi dobre, taksi dobre. Jeździ.- zaświergotał ponownie kierowca, myśląc że rozumie pytanie zadane dziewczynie.


Spojrzała na Doriana. Patrzyła na niego tym jednym, ze swoich przenikliwych spojrzeń. Których często używała wobec samochodów. Czy użycie spojrzenia używanego na samochodach na Dorianie było odpowiednie? Nie wiedziała, nie chciała wiedzieć i pewnie nigdy się nie dowie. Ponownie skinęła mu głową. On leje, ona otwiera, odpala i prowadzi. Prosty układ. Przyjemny, przede wszystkim.

Taksówka zatrzymała się kilka domów przed właściwym adresem. Dorian wręczył taksówkarzowi 15 doalrów, z czego dwa były napiwkiem, i spokojnie wysiadł z samochodu. Szybko przebiegł dookoła maski i otworzył drzwi towarzyszce podróży. Nie wiedział kiedy wróci na solony, ale etykietę trzeba było powoli zdjąć z półki i rozchodzić, niczym stare, eleganckie buty.


Spokojnie wysiadła z taxi, kiwając głową Dorianowi. Jednak się nie myliła, odda mu jeszcze parę dolców po tej robocie. W końcu nie mogła go wykorzystywać, nie była z takich osób. Spokojnie rozejrzała się po okolicy i spokojnie skierowała się pomiędzy domy, tuż koło tego samochodu. Spokojnie obejrzała go, przyglądając się całości. Karoserii, farbie, szybom i drzwiom. Niewątpliwie był to drogi samochód. Z pewnością wart był trochę, ale najpewniej nie na tyle by podskakiwać Donowi.

Z postanowieniem wypełnienia swoje roboty porządnie, założyła kominiarkę na głowę. Ale tak, by imitowała czapkę jaką często nosili czarni. Spokojnym krokiem, z opuszczoną głową i przygarbioną posturą, jak taki odmęt społeczny, spokojnie zbliżyła się do samochodu. Wcześniej jeszcze przyglądała się okolicy. Czy ktoś mógł ją obserwować. Ukucnęła przy drzwiach samochodu, od strony kierowcy. Zaczęła zawiązywać buty, albo raczej udawać, że to robi. W tym czasie spokojnie wyciągnęła dwa wytrychy, otrzymane od włocha i przystąpiła do dzieła, wcześniej opuszczając kominiarkę by ta zasłoniła jej twarz. Nie śpieszyła się. Pośpiech był najgorszym błędem zawodowca. Zrobiła to spokojnie, bez widocznego pośpiechu. W przeciwieństwie do innych włamywaczy, którzy starali się zmyć jak najszybciej.

Drzwi ustąpiły, a dziewczyna wręcz wpełzła na fotel. Od razu zamknęła za sobą drzwi i otworzyła te po drugiej stronie, miejsce pasażera koło kierowcy. Tam powinien zaraz wejść Dorian, a sama Dean zaczęła bawić się dalej. Sięgnęła obiema dłońmi niżej, tam gdzie wzrok nie sięgał. Po niespełna połowie minuty silnik ładnie zamruczał. Ktoś by napisał, że zaryczał. Ale ona wolała określenie "zamruczał". Czemu? Bo samochody były piękne, nie potężne. No, potężne mogły być ciągniki siodłowe, ale one były już TIR'ami, nie zwykłymi samochodowymi. Choć, czy takie cudo jak ten samochód można było określić mianem "tylko" samochodu?

Słodycz.

Odjechała spokojnie, bez pośpiechu i uprzednio czekając aż Dorian również się rozsiądzie w tym maleństwu. Jechała tam, gdzie wskazał jej jej towarzysz. W końcu ona tu prowadziła, on mógł nawigować.
 
Kizuna jest offline