Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-06-2011, 23:26   #17
Makotto
 
Makotto's Avatar
 
Reputacja: 1 Makotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znanyMakotto wkrótce będzie znany
Zibi szybkim krokiem ruszył w stronę wskazanego domu, niby to luźnym ale za razem pośpiesznym. Jak typowy burżuj śpieszący się na coś co może poczekać. Sam co prawda był kiedyś burżujem, ale kiedy to było? W sumie nie dawno, ale dla szulera było to jak lata świetlne. Z resztą sam uważał siebie za w miarę cywilizowanego nowobogackiego. Wtedy. Teraz był facetem który dopiero wracał do nowego życia.

Kiedy Deany zabrała się za samochód, sam stanął niedaleko, nasuwając kapelusz na głowę i zapalając papierosa. Jak określiła to jego angielska dziewczyna którą rzucił kilka lat wcześniej: "Tom Waits'ing around." Lubił to określenie. Sama dziewucha była głupia jak pustak, ale to akurat jej się udało. Spod ronda kapelusza obserwował okolicę, jednocześnie stosując psychologiczny kamuflaż numer dwa, nazywany "Zbyt rzuca się w oczy by chcieć się ukrywać". Był on niebywale skuteczny w publicznych miejscach. Zwykle ludzie opisywali go wtedy w stylu: "No taki wysoki, w kapeluszu... I papierosa palił. Miał garnitur i... Cholera! Nie pamiętam jego twarzy!.

Dorian uśmiechnął się do siebie, gratulując miejsca obserwacyjnego. Miał świetny widok na całą szerokość ulicy oraz pracującą Deany. Powolutku odwrócił wzrok od pewnych partii jej spodni i z powrotem skupił się na ulicy.

-Nie, nie, nie! Trwała to fryzura plebsu!-usłyszał za sobą dość natarczywy głos po czym obrócił się, kątem oka lokalizując źródło tego skrzeku.

Matka i córka, obie wyfiokowane i wystawione jak na bal. Szły spokojnie ulicą, prowadząc na smyczy te okropne kundle "cziłała" czy jakoś tak. Co by tu dużo gadać, córka była całkiem całkiem. Tak samo matka, z czego pierwsza miała naturlanie ładną buzię i figurę a druga litr silikonu w każdym cycku i mnóstwo botoksu na nienaturalnie gładkiej twarzy.

Zibi obejrzał się szybko, oceniając szansę na zobaczenie dziewczyny. Osłaniało ją trochę krzaków, ale nadal ryzyko było zbyt duże. Westchnął, zmuszając się do gestu często używanego przez jego znajomego w branży. Brzydził się i tamtym facetem, i tym gestem, ale nie miał wyboru. Spokojnie obrócił głowę w stronę kobiet i pochylił ją do przodu. Pod rondem kapelusza widać było tylko jego wargi, bródkę oraz papierosa.

Lekko uniósł w górę prawą dłoń, celując w parkę palcem wskazującym.

-Puff...- mruknął jak kot, jednocześnie markując dłonią wystrzał z palca w ich stronę. Córka lekko zarumieniła się zaś jej matka przyśpieszyła kroku, ciągnąc córkę za sobą.

-Spokojnie Clariss, spokojnie.- uspokajała córkę, która z zainteresowaniem obejrzała się za siebie. Spłonęła czerwinią gdy spod przechylonego nakrycia głowy mężczyzny pofrunął ku niej całus powietrzny. Sama harpia nadawała dalej, przechodząc nieświadomie obok pracującej Deany.-Powiem twojemu ojcu żeby kupił nam nowy dom. Ta ulica schodzi na psy!

Polak odetchnął z ulgą. Jakby ta franca zobaczyła młodą przy pracy... Cóź, wrzaski usłyszeli by pewnie na najbliższym komisariacie. Niebiescy nawet nie musieliby otrzymać telefonu. Wystarczyłoby im jechać za skrzeczeniem. Dorian uśmiechnął się pod nosem.

Uśmiech ten zniknął gdy zza rogu domu wyszedł ochroniarz i spojrzał w stronę samochodu. Jego dłoń odruchowo powędrowała w stronę krótkofalówki przy boku. Druga zaś do pałki z czarnego tworzywa. Sama Dean pracowała dalej, nieświadoma zagrożenia. Zibi na szęście był szybki.

Pokonanie płotu dzielącego go od faceta było czystą formalnością. Mężczyzna chwycił się go mocno i podciągnął, przerzucając nogi nad przeszkodą. Lekko wylądował po drugiej stronie i od razu ruszył w stronę ochroniarza. Szpakowaty, lekko otyły pracownik agencji ochroniarskiej Big Daddy's Protection spojrzał na nadbiegającego napastnika, w chwili gdy Dorian wyprowadzał już cios.

Plask który towarzyszył uderzeniu w twarz był nieprzyjemny i jakby mięsisty. Zibowski nie zwrócił na to większej uwagi, po prostu kontynuując manewr. Drugą dłonią chwycił grubasa za kołnierz i zdzielił go po mordzie raz jeszcze. Już pierwsze uderzenie go zamroczyło. Po drugim nie wiedział jak się nazywa.

Płynne kopnięcie z półobrotu pozbawiło go świadomości. Dorian nie był jednak sadystą. Nie uderzył piętą w twarz, jak zwykł to robić w walkach na pieniądze. Sapnął cicho z bólu, łapiąc się za łydkę. Uderzenie nią w twardy łeb faceta nie było zbyt przyjemne. Szybko dokuśtykał do samochodu i usiadł obok dziewczyny. Obejrzał się tylko jeszcze na buty ochroniarza, wystające spod jakiegoś krzaka.

-Dobra, królik. Zwijajmy się stąd.- rzucił, zdejmując z głowy kapelusz a z tłowie marynarkę oraz kamizelkę. Cały komplet położył na kolanach. Chciał nazwać dziewczynę "szarą myszką" ale jakoś dziwnie to brzmiało. Sekundę potem silnik ruszył.

Kwadrans później samochód był już w warsztacie.
 
__________________
Hello.
My name is Inigo Montoya.
You killed my father.
Prepare to die...
Makotto jest offline