Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2011, 05:39   #99
Campo Viejo
Northman
 
Campo Viejo's Avatar
 
Reputacja: 1 Campo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputacjęCampo Viejo ma wspaniałą reputację






Tharbad, Maj 251 roku




[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=2kxJ7UjDqO4[/MEDIA]



W tunelu woda sięgała po kostki gdy zbrojni biegli truchtem przed siebie. Ściany i sklepienie oświetlone dziesiątkami pochodni w milczeniu obserwowały długi szereg żołnierzy. Na wyższych poziomach mijali cele z wychudzonymi więźniami, którym nikt nie okazywał wedle wyjaśnienia przyczyny ich uwięzienia sympatii. Dotarli do miejsca w którym korytarz zamieniał się w owalne pomieszczenie. Znajome dla tych, którzy wcześniej wydobyli z niego księgę. Ciała elfa, w którym Andaras rozpoznał swojego ojca już nie było. Wyniesiono je, aby przygotować do należytego pogrzebu. Drogę blokował głaz, którym zajął się Kh’aadz. Po którym czasie z pomocą wyznaczonych mu pomocników droga stała otworem a nozdrza wszystkich uderzył nieprzyjemny odór stęchłego powietrza. Wody po tej stronie było więcej. Brocząc niemal po kolana w wodzie parli naprzód.




Wkrótce dotarli do miejsca gdzie tunel się rozwidlał. Po kilkunastu krokach zorientowali się, że jedna w odnóg wiedzie schodami na górę. Zatem musieli być pod bramą mostu. Upewniwszy się, że wyjściena górę jest gotowe, czemu towarzyszyło niesamowite zdumienie tej niepoinformowanej części załogi broniącej bramy, grupa ochotników dowodzona przez Endymiona ruszyła w długą podróż tunelem poza miasto. Druga siła na czele której stał Król z pomocą dowódcy garnizonu miała uderzyć frontalnie z bramy kiedy reszta ochotników będzie przedzierać się przez Tharbad od północy spadając z zaskoczenia na plecy rebeliantów. Zbrojni króla mieli również jak oni w sile trzystu zbrojnych przedostać się wkrótce do warowni tunelem, gdyż sam most był doskonale widoczny z brzegu i większy ruch na nim nie mógłby pozostać niezauważonym. Tam będą czekać na znak, którym miały być wystrzelone w niebo trzy płonące strzały. Później biorąc wroga w kleszcze kwestią czasu wedle planu było uwolnienie zakładników i odbicie miasta północnego. Pozostałe oddziały w liczbie czterech setek miały bronić wyspy przed Cadokiem.

Po półgodzinnym marszu ochotnicy trafili na kolejne rozwidlenie. Tym razem tunel, którym podążali wpadał w drugi, łącząc się zanim. Tutaj już nie było wody lecz muł, zasłony pajęczyn, pisk uciekających spod nóg szczurów i trzepot skrzydeł bijących nimi o ściany nietoperzy. Ta część podziemnej budowli była stara. Wedle rozeznania Kh’aadza mierzona w dziesiątkach setek lat. W miejscach, gdzie podłoże było mniej wilgotne jak również nabite na wystające ze ścian zerdzewiałe haki patrzyły na twarze śmiertelników puste oczodoły czaszek. Tunel biegł w prostej linii po kolejnych dwóch godzinach marszu pierwsi zbrojni dotarli do pierwszej w tej starszej części podziemia przeszkody. Było nimi rumowisko głazów.

Miejsce w którym zakończyła się ich wędrówka było znacznie szersze niż dotychczasowy korytarz. Kh’aadz z Andarasem jednogłośnie stwierdzili, że to musi być wyjście za miastem. Rzeczywiście powietrze było bardziej znośne dla nozdrzy a kiedy pierwsze głazy i kamienie zostały uprzątnięte przez dziesiątki rąk zaczęła się sypać ziemia a z pomiędzy kamieni ukazały się korzenie. Wkrótce otwór powiększył się na tyle, że i nawet młody trol mógłby bez problemu się w nim zmieścić. Kiedy jeden z głazów w górnej części otworu ustąpił, tym razem wypchnięty do zewnątrz , zobaczyli przed sobą bladą plamę księżyca. Byli na mokradłach. Spowici mgłą i omiatani chłodnym wiatrem żołnierze w milczeniu wygrzebywali się z pieczary, którą okazało się rumowisko kamieni porośniętych gęstą roślinnością. W oddali łuny pożarów nad Tharbadem kontrastowały z nieprzeniknioną, gęstą, ciemnością bagien.




Na rozkaz Ednymiona zgaszono niemal wszystkie pochodnie przez co wędrówka przez mokradła była niebezpieczną i karkołomną mordęgą. Ludzie jednak rozumieli, że ogień zdradziłby ich obecność jesli Dunlandczycy z rebeliantami mieli choć trochę oleju w głowie, żeby z murów obserwować okolicę. A wiadomym było, że spodziewać się krótce trzeba odsieczy w Bree, Fornostu i Annuminas. Poruszać się w zbroi po podmokłym terenie nie było łatwo i buty głęboko zapadały się w grząskim gruncie co odczuli na swojej skórze Dearbhail i Kh’aadz w sposób szczególny. Strażnik szedł pierwszy ostrożnie badając grunt i wybierając drogę dla powierzonych jego pieczy żołnierzy. Perła stąpał zwinnie na tyle na ile pozwalała mu skręcona noga. Kilkakrotnie cudem uniknął zanużenia się w gęstym błocie i parę razy powstrzymał przed tym innych. Widoczność we mgle była znacznie ograniczona i każdy z żołnierzy widział przed sobą najwyraźniej jedynie majaczące i omiatane smugami zimnego dymu plecy kompana, gdy księżyc wychylał się zza chmur. Wszyscy oprócz Andarasa i Kh’aadza względem widocznościmieli równie ciężko podczas kluczenia po kępach roślin, które rozrzucone były na rozlewiskach. Kiedy księżyc niknął co raz słychać było pluśnięcia, stłumione przekleństwa i krzyki o ratunek. W większości przypadków tonący w bagnie żołnierze byli wyciągani przez spieszące im z pomocą ręce kolegów, jednak nie obyło się bez ofiar śmiertelnych. Kilku ochotników już nigdy nie opuściło mokradeł Tharbadu nim ktokolwiek zdołał się zorientować w stanie liczebności oddziału. Kto wie, może byli i tacy, którzy po prostu wybrali dezercję, wybierając wędrówkę za mury jako okazję na ujście z życiem z oblężonego miasta. Jednak na tle trzech setek zbrojnych straty nie były znaczne i gdy mokradła ustąpiły podmokłym łąkom, którymi porośnięte były nabrzeża Gwathlo u stóp wzgórza za którym biegł Trakt Północny przemoczony i umorusany w błocie oddział zatrzymał się na odpoczynek. Zwiadowcy zostali wysłani.

Z raportu zwiadu wynikały dwie najważniejsze informacje. To, że Wrota Północne Tharbadu były obsadzone oraz to, że pilnujący jej rebelianci zachowywali się głośno świętując w najlepsze zbrojne wkroczenie Cadoca do miasta na drugim brzegu. Noc była w pełni. Żołnierze palili się do ataku.





 
__________________
"Lust for Life" Iggy Pop
'S'all good, man Jimmy McGill
Campo Viejo jest offline