Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2011, 10:21   #143
Armiel
 
Armiel's Avatar
 
Reputacja: 1 Armiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputacjęArmiel ma wspaniałą reputację
WSZYSCY


Gdyby pośród prastarych ruin ukrywał się jakiś obserwator ujrzałby, jak pośród nich kłębi się wir powietrza. Małe, stożkowate tornado. Po chwili wyłonił się z niego jakiś kształt. Niewyraźny, skrzydlaty i groźny.

Spojrzał na szachownicę stojącą pośrodku zrujnowanego podwórza. Gdyby ktoś widział twarz skrzydlatej istoty przeraziłby się w tym momencie tego, co wyrażała.
Skrzydlata istota wysunęła szponiastą dłoń i przejechała sobie pazurami pod drugiej kościstej dłoni. Na szachownicę popłynęła ciemna, przypominająca dym krew.

Plansza pękła i spowił ją czarny dym. Porozwalane na niej figury stanęły w ogniu. Dym unoszący się nad zniszczoną szachownicą przez chwilę przyjął formę antropomorficzną.
Skrzydlata istota wydala bezgłośnie polecenie i ciemność zniknęła rozpływając się w powietrzu.


Rafael Jose Alvaro i Claire Goodman


Na ekranie komputera Mastroianiego pojawiały się kolejne zdjęcia, w które Goodman wpatrywała się z napięciem, co jakiś czas robiąc tylko przerwę na fajkę, lub po to, by napić się bimbru. Alvaro siedział z boku i zastanawiał się, jak też – u licha – chciał pomóc w rozpoznaniu twarzy dziewczyny, której nie widział na oczy? Wierzył tylko w to, że będzie to twarz kogoś z szachownicy.

Mijały kolejne kwadranse, a galeria przyszłych matek zdawała się nie mieć końca. Tysiące twarzy kobiet. Młodszych i troszkę starszych. Nawet ograniczenie wieku i koloru skóry stworzyło katalog złożony z tysiąca dwustu jedenastu twarzy. Czujne oko policjantki znanej w Wydziale z tego, że potrafiła dostrzec szczegóły, które uciekały innym
Pamiętała dobrze obraz dziewczyny namalowanej przez Natashę Kalynsky. Kolor oczu, długość i barwę włosów. Wróć!

- Wróć – powiedziała do Mastorianiego. – To młoda dziewczyna. Mogła zmienić fryzurę i przefarbować włosy. Lecimy jeszcze raz. Tylko wolniej.

Alvaro już wiedział, że nie jest w stanie pomóc w tej robocie. Siedział wiec cicho, obserwując pozostałą dwójkę przy pracy. Myślami wracał do planszy, na której zbił figurę przedstawiającą Claire. Bał się, czy ten ruch może mieć jakieś konsekwencje. Bał się, że jego chwila gniewu, słabości, może skrzywdzić Goodman. Bał się, że symboliczny akt zbicia swoim pionkiem jej pionka doprowadzi do rzeczywistych zachowań agresywnych jego przeciwko niej. Bał się.

Godzinę później Claire tryumfowała. Mieli ją. Dziewczynę namalowaną przez Tashę. Dziewczynę, której dziecko miało być kimś wyjątkowym.

- Mamy cię – syknęła Goodman zadowolona.



Zdjęcie z prawa jazdy. Sprzed kilku lat, na pewno. Dane personalne. Adres.

Jade Marion. Lat 26. Adres na Queens. Czterdzieści minut jazdy stąd.

- Jedziemy – rzuciła Claire chwytając kurtę. – Idziesz?

Nie musiała pytać. Alvaro już był gotów do drogi.


Patrick Cohen


Przerzuciłeś kolejną stronę gazety i wtedy zorientowałeś się, że już nie jesteś na korytarzu szpitala.

To znaczy owszem, był to szpital, ale na pewno nie był „po tej stronie lustra”.

Ściany w budynku łuszczyły farbę, niczym jakieś zwierzę gubiące skórę, z sufitu schodziły jakieś plamy grzyba i pleśni, a podłogę pokrywała warstwa płynów organicznych.

Siedziałeś wcześniej przed salą zabiegową. Wejście do niej było otwarte i usłyszałeś z niej dziewczęcy szloch. Odłożyłeś gazetę i ruszyłeś w tamtą stronę. Byłeś zimny, opanowany i zdeterminowany. W ostatnich dniach widziałeś już tyle nadprzyrodzonego gówna, że fakt znalezienia się „po drugiej stronie krat” zupełnie cię nie poruszył.

Pokój zabiegowy był mały i tak samo zniszczony, jak reszta szpitala. Tahsa stała przy oknie, twarzą zwrócona na zewnątrz.

- Podejdź – powiedziała spokojnie słysząc mlaszczące kroki, jakie wydawały twoje nogi w zetknięciu z całym tym świństwem na posadce.

Podszedłeś do niej i spojrzałeś przez okratowane okno na to, na co patrzyła Kalinsky.

Szpital miał coś w rodzaju wewnętrznego dziedzińca. Betonowe ściany, poprzecinane tu i ówdzie paskudnymi dziurami zakratowanych okien, otwierały się na małe, przypominające studnię podwórze. Na samym środku popękanych płyt betonowych leżała na brzuchu jakaś postać. Blada skóra i wyraźne dziury na plecach.



- Musisz do niej zejść, Cohen – Tasha spojrzała na ciebie. Zauważyłeś, że po twarzy dziewczyny płyną łzy. – Ona strasznie cierpi i nie jest tutaj bezpieczna. Ocal ją. Dla mnie. Proszę.

- Dlaczego? – zapytałeś.

- Bo na to nie zasłużyła – odpowiedziała Tasha. – A ty jesteś dobrym człowiekiem. Za-je-bi- ście dobrym chociaż i za-je-bi-ście mrocznym. Szczególnie ten twój głos.
Z niepokojem zauważyłeś, że w niektórych oknach pojawiały się jakieś twarze. Niektóre, nawet przy odrobinie dobrej woli, trudno byłoby nazwać ludzkimi. Były zbyt okrwawione, zbyt zębate, lub zbyt zdeformowane.

- Zwęszyły ją – powiedziała Tasha z niepokojem. – Musisz się pośpieszyć. Proszę.


Terrence Baldrick


O moście Brookloińskim wiedział każdy nowojorczyk, który odczuwał dumę z tego, że urodził się w tym mieście.
Cytat:
Most Brookliński jest jednym z najstarszych mostów wiszących na świecie i w chwili ukończenia zaliczał się do największych stalowych mostów wiszących. Konstrukcja znajduje się nad rzeką East River i łączy nowojorskie dzielnice Brooklyn i Manhattan. Budowę Mostu Brooklińskiego rozpoczęto w 1869 roku, a 24 maja 1883 roku nastąpiło jego otwarcie. Konstrukcja jest wykonana ze stali, kamienia i granitu i kosztowała około 15,1 miliona dolarów. Długość Mostu Brooklińskiego wynosi 1834 metry. Główne przęsło znajdujące się nad wodą ma 486 metrów i spina ono dwa pylony o wysokości 84 metrów. Przęsła boczne, które łączą pylony z brzegiem mają 284,5 metra długości. Most położony jest 41 metrów nad powierzchnią wody, ma on około 26 metrów szerokości, a jego całkowita waga wynosi 14 680 ton. Most podtrzymują cztery prawie 1100 metrowe kable, które mają 40 centymetrów średnicy i składają się z wiązki 19 kabli, z których każdy zawiera 278 drutów. Głębokość fundamentów pod wodą po stronie Brooklyn'u wynosi 13,5 metra, zaś po stronie Manhattan'u - 24 metry. Na początku most obsługiwał jedynie ruch konny i tramwajowy, obecnie ma sześć pasów ruchu dla samochodów, a także chodniki dla pieszych i rowerzystów.



* * *


Tyle mówiły fakty ze znanych ci źródeł. Więcej powiedział ci krótki spacer po okolicy.
Most był chętnie odwiedzanym zabytkiem, nawet teraz, kiedy nad miastem – jak trąbiły media – wisiało widmo zagłady nuklearnej. Po jednej i po drugiej stronie znaleźć było można małe lokale, w których serwowano gorącą kawę, słynne na cały Nowy York kanapki z pulpetami, hamburgery i inne typowo amerykańskie żarcie.

Most był też częstym miejscem schadzek zakochanych oraz równie chętnie wybierane przez samobójców.

I właśnie, kiedy maszerowałeś tuląc dłonie w kieszeniach płaszcza, przez ten most zobaczyłeś jakąś postać stojącą poza barierką i spoglądającą z przestrachem na zamarzniętą rzekę leżącą dwadzieścia metrów niżej. To była dziewczyna. Młoda kobieta. Mogła mieć, co najwyżej dziewiętnaście lat. Wiatr szarpał jej długimi włosami, a ona wpatrywała się w przepaść nad którą stała z napięciem. Chyba usłyszała twoje kroki, bo odwróciła się gwałtownie.

- Niech pan nie podchodzi, bo skoczę! – wykrzyknęła rozhisteryzowanym głosem.
Widziałeś płaszcz opinający jej brzuch. Duży brzuch. Dziewczyna była w zaawansowanej ciąży. Ale to nie była ta, której szukaliście. Wasza była biała, a ta tutaj była niewątpliwie zambo – mieszanką Azjaty lub Indianina i Murzyna.

- Niech pan nie podchodzi! – krzyknęła ponownie.

Nad wami trąbiły samochody schwytane w korek. Ludzie w panice wyjeżdżali gdzieś z daleka od Nowego Yorku. Po torach przejeżdżał pociąg. Dudnienie kół narastało zagłuszając inne dźwięki.
 
Armiel jest offline