Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-06-2011, 17:10   #262
Icarius
 
Icarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Icarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputacjęIcarius ma wspaniałą reputację
Twardy nigdy nie był bohaterem... Miał ich za głupków. Miał jednak sam pewną słabość. Czyniącą go wcale nie lepszym od nich. Nikt nie mógł być większym skurwielem niż on! Wtedy czułby się słabeuszem, zatraciłby poczucie godności własnej wartości.. A jego życie wszak kształtowała droga walki. Kto był silniejszy miał rację.. Zatem bogowie krzyżując jego drogę z zabójcą troli musieli mieć perfidny plan utarcia mu nosa. Pomarańczowłosy wszak szukał śmierci.. Krasnolud zaś był przede wszystkim rzezimieszkiem nastawionym na zysk i przeżycie... Tliła się w nim jednak krasnoludzka duma. I to ona miała zaprowadzić go na śmierć. Widząc co zamierza zrobić jego towarzysz Twardy wahał się tylko przez chwilę. Cały jego plan opierał się na tym że cokolwiek przerobiło Reala na mielonkę zostało przez niego zranione. Jakby dołożyć jeszcze rany jakie to coś mogło odnieść w starciu z Thrunmirem i element zaskoczenia w ataku Twardego dawało to szansę na zwycięstwo. Co prawda neutralny obserwator stwierdziłby że taka szansa to żadna szansa... Jednak nie krasnoludzki wojak. On święcie uważał że szanse ma... I życie zaraz miało to zweryfikować. Napewno przeceniał swoje możliwości. Jako jednak łajdak nie zamierzał walczyć uczciwie. Wysmarował swój topór trucizną którą wcześniej udało mu się zgromadzić z ciała olbrzymiego pająka.

Wpadli do jaskini goniąc zabójców szpiczastouchego. Tamci zaś chyba nawet już nie uciekali. Bo i nie mieli po co... Twardemu ukazał się przerażający widok szczur rozmiarów Ogra. Bydle wyglądało na maszynkę do zabijania. Z pewnością tak również było... Cały plan zawalił się jak domek z kart nogi się pod krasnoludem niemal ugieły. Zdusił przekleństwo... Thrunmir zaś szedł na spotkanie krasnoludzkich bogów.
-Poczekaj na mnie za bramą... Będę szedł tuż za tobą.- nie wiedział czemu to powiedział. Mógł przecież jeszcze się wycofać... Nikt nie miałby mu tego za złe. Nikt prócz niego samego niestety... Ze zdaniem właśnie tej jednostki musiał się liczyć. Zajął dogodną pozycję na flance Szczurtrola jak roboczo nazwał go w ostatnich sekundach życia. Trzymał się jeszcze strategi i dyscypliny ostatkiem sił. Ruszyli i wszystko już na starcie poszło nie tak. Zabójca nawet nie zranił bestii spudłował. Pierdolony chybił. Gówno rozmiarów niedźwiedzia a on jebany chybił. I to kurwa akurat teraz...- było już jednak za późno by się wycofać. Bestia dosłownie wypruła flaki zabójcy. Zadam ci tyle bólu ile zdołam. I nikt ale to nikt nie powie że nie miałem jaj.. Dwa pewne ciosy jakie zadał bestii były bolesne. Co prawda marzył o takim który ściąłby jej głowę ale takie zdarzają się pewnie tylko w bajkach. Normalny człowiek umarłby pewnie ze dwa razy... Ale bydle oczywiście nie... Rany były poważne ale do śmierci stworowi było daleko. W przeciwieństwie do Twardego. Zasłonił się tarczą widząc nadchodzący cios wiedział że za kilka sekund będzie po wszystkim. Jak dobrze pójdzie zada jeszcze cios może nawet dwa... Paskuda go zapamięta. I oby się nim udławił.


I wtedy stało się to czego nikt a przynajmniej on sam się nie spodziewał. Bestia padła powalona trucizną. Chędożeni bogowie się do niego uśmiechnęli! Odlewali się na niego przez całe życie ale teraz w tej sekundzie mu najwyraźniej sprzyjali. Mało nie zesrał się ze szczęścia jednak świst rozbijanej buteleczki i skwierczenie kwasu trawiącego skałę przypomniały mu że to jeszcze nie koniec. Zaszarżował mógł może szczurowatego ogłuszać ale zdrowy rozsądek przypomniał mu że tamto bydle niebawem wstanie. A jeśli walka z tym tu się przeciągnie będzie martwy tak samo jak kilkanaście sekund temu... Zadał cios i okazał się on właśnie jednym z lepszych w jego życiu. Czełkopodobny szczur nie wydał nawet pisku padł a jego głowa się potoczyła się po jaskini. Wygrał kurwa wygrał! Jest w dupe chyba już herosem nie!? No dobra pewnie nie jest ale ta opowieść przysporzy mu sławy. I piwa całych cholernych beczek.... Doskoczył jeszcze momentalnie do bestii i zaczął ją tłuc. Płazem, drewnianą częścią topora wszystkim co tylko mógł. Pierdolona obudzi się za tydzień wycisk był solidny. Twardy jednak nie zabił bestii. Z początku dał ujść strachowi i złości... Potem mścił towarzyszy. Za elfa i zabójcę, za elfa i zabójcę!. Wszystko jednak systematycznie sprawnie. To coś jest jego przepustką do lepszego życia! Koniec z podziemiami. Przewiskał jeszcze truchło mniejszego. Były tam jakieś fiolki kwas i jeszcze coś przyda się owinął w szmaty i schował. A potem zrobił to o czym zawsze marzył. Rozsiadł się na bestii której oddech i stan wskazywał że za szybko się nie obudzi. Wygodnie położył buty na jej głowie, plecy oparł o jej masywne cielsko na którym usiadł. Odpiął piersiówkę z najprzedniejszą krasnoludzka gorzałką jaką trzymał na specjalne okazje. I pociągnął solidny łyk... A teraz poczeka na tych gamoni. W końcu ktoś to będzie musiał ciągnąć uśmiechnął się z satysfakcją.
 

Ostatnio edytowane przez Icarius : 12-06-2011 o 17:13.
Icarius jest offline