Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2011, 17:24   #30
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
- Więc to ty! - ryknął rozsierdzony rycerz, odtrącając pałętającego się przed nim karczmarza.
Uderzony stalową rękawicą chłop wywinął iście malowniczego orła, lądując na ziemi cały zalany juchą. Teraz już nie było wątpliwości, że najeźdźca do słabowitych nie należał.

Nie brakowało mu też odwagi. Ruszył bowiem z miejsca morderczą szarżą, prosto na wycelowaną w konia kuszę i dzierżącego nią Magnusa. Przy takich odległościach nawet pęd martwego wierzchowca mógł być wystarczający do połamania każdej kości w ciele Tileańczyka. Na szczęście nie dano mu tego wypróbować.

Nim doszło bowiem do kolizji, na oścież rozwarły się drzwi pobliskich chat i z mrożącym krew w żyłach okrzykiem... wypadli stamtąd chłopi. Zaroiło się od morderczych wideł, kos i grabi, zaśmierdziało łajnem i przetrawionym bimbrem. Zaskoczenie było tak wielkie, że oszołomiony koń rycerza stanął dęba, zwalając rosłego męża w piach. To chłopom starczyło. Dopadli go i obleźli jak ludzka szarańcza, waląc w drogocenną blachę czym popadło.
- Uprzykrzać życie się zachciało, co? Lać niebronnych, co? Ja ci dam, panocku! -
ryczał jakiś bezzębny dziad, uderzając w hełm rycerza jak w dzwon.
- I jak to jest być w błocku, hę? Podoba się, ha? - wtórował mu drugi, z zapałem szukając w zbroi jakiejś szpary, w którą dałoby się wrazić widły.
- Hahahahahaha!!! - podbił trzeci, pędząc radośnie w stronę rycerza z saganem pełnym wrzącej wody.

Po chwili było po wszystkim. Rycerz chyba jeszcze żył, choć niewiele dało się wywnioskować z obserwacji kupki wygiętych, podziurawionych i oblanych wrzątkiem blach.
- Gdzie z nim?
- Do piwnicy u stolarza. Opodal poborcy podatkowego i strażnika dróg chyba jeszcze miejsce jest...

- Zbytnio się te całe ważniactwo rozbestwiło, oj tak!. Niechaj se miarkują, że w lasach już nie oni pany! Tutaj ino władza boska, tak!

Jeden z bardziej rozgarniętych chłopów zwrócił się w końcu do lekko oniemiałych przybyszy.
- Nie żałowaliście nam grosza, ni opowieści, tedy nie godzi się was nie obronić, gdy takie tatałajstwo na wasze życie nastaje, nie? Możecie ostać u nas ile wam trzeba. Jutro na wzgórzach wielkie ofiarowanie ku czci Rhyi, tedy będziecie se mogli poślepić jak duchy lasu zajmą się tym waszym szlachciurą.
 
Tadeus jest offline