Anzelm
Przyglądałem się kapitanowi straży, lecz nie podchodziłem bliżej. 'Czy on ma nas za głupców?! Miasto szykuje się na odparcie oblężenia a on wciska nam jakiś kit o tym, że będą nas szukać w razie ''zniknięcia''… po prostu śmieszne…'
Moje myśli rozproszył nagle dobrze znany mi głos. -"Słucham?? A tak mam te rzeczy w plecaku. Poczekaj moment nich no ją znajdę."
Zdjąłem bagaż i położyłem go na ziemi. Kucnąłem na jedno kolano i zacząłem przeszukiwać zawartość. -"Nie przejmuj się zapewne mają kopie tej księgi… jak nie kilka. Nie ma sensu się teraz wracać. Oddasz mu ją po powrocie, a jeśli nie wrócimy… cóż wtedy nie będzie to miało większego znaczenia, jeśli wiesz, co mam na myśli." -"O jest proszę."
Podałem Maureen cięciwę i podniosłem pakunek wstając z ziemi. -"A o walkę się nie martw… żywcem nas nie wezmą..."
'A na pewno nie nieumarli' dodałem w myślach, co mogło okazać się jedynie na wpół żartem. |