10-09-2006, 18:44 | #641 |
Reputacja: 1 | Maureen Dziewczyna kucnęła, by przetrząsnąć zawartość swojego plecaka i sprawdzić, czego brakuje jej by odbyć podróż. Hmm... w sumie jej broń nie bardzo nadaje się do walki z nieumarłymi. Sztylet, krótki miecz i łuk na niewiele się zdadzą. Przydało by się coś w rodzaju maczugi, ale dźwigać na plecach ciężki plecak a na ramieniu łuk i kołczan to już wystarczająco dużo. Miała cichą nadzieję znaleźć po drodze jakiś solidny konar w razie ataku. Resztę rzeczy posiadała (w końcu wędrowała już tyle czasu i wiedziała, co może się przydać) więc jedyne co zakupiła, to suchy prowiant mniej więcej na tydzień podróży. I kompas. A także bukłak wody. Tak zaopatrzona dziewczyna podeszła do Anzelma: - Słuchaj, o ile pamiętam, Ty masz resztę rzeczy zabranych z plecaka tajemniczej tei'ner. Czy mógłbyś dać mi teraz cięciwę do łuku? Potem może nie być okazji. I wiesz... nie bardzo mam się czym bronić przed nieumarłymi, dość mam do dźwigania, więc jakby co liczę na Twoją pomoc - uśmiechnęła się patrząc na kostur, którym wspierał sie kapłan - No, ewentualnie mogę posłać tym zdechlakom ognistą strzałę, może to ich trochę przystopuje. Nagle dziewczyna coś sobie przypomniała. - Zapomniałam oddać Sylvanowi książkę "Śladami matki", no i miałam wziąć amulet Zivilyn, żeby ochronił nas od złych mocy. Myślisz, że zdążę wrócić teraz do świątyni, czy nie robić już niepotrzebnego zamieszania? Wiesz, w razie czego nie będę miała gdzie odkupić tę książkę - mrugnęła. Było jeszcze coś, co musiała zrobić, choć wiedziała, że nie będzie to łatwe. Sylvan dał jej sporo wskazówek przed podróżą. Należało zebrać drużynę i przekazać reszcie cenne informacje. Zawierały one bowiem szereg uwag, nakazów, zakazów i ostrzeżeń. "Może wreszcie uda nam się współpracować i zaniechać kłótni"-pomyślała Maureen, nie licząc jednak za bardzo na cud. |
10-09-2006, 20:46 | #642 |
Reputacja: 1 | Anzelm Przyglądałem się kapitanowi straży, lecz nie podchodziłem bliżej. 'Czy on ma nas za głupców?! Miasto szykuje się na odparcie oblężenia a on wciska nam jakiś kit o tym, że będą nas szukać w razie ''zniknięcia''… po prostu śmieszne…' Moje myśli rozproszył nagle dobrze znany mi głos. -"Słucham?? A tak mam te rzeczy w plecaku. Poczekaj moment nich no ją znajdę." Zdjąłem bagaż i położyłem go na ziemi. Kucnąłem na jedno kolano i zacząłem przeszukiwać zawartość. -"Nie przejmuj się zapewne mają kopie tej księgi… jak nie kilka. Nie ma sensu się teraz wracać. Oddasz mu ją po powrocie, a jeśli nie wrócimy… cóż wtedy nie będzie to miało większego znaczenia, jeśli wiesz, co mam na myśli." -"O jest proszę." Podałem Maureen cięciwę i podniosłem pakunek wstając z ziemi. -"A o walkę się nie martw… żywcem nas nie wezmą..." 'A na pewno nie nieumarli' dodałem w myślach, co mogło okazać się jedynie na wpół żartem. |
11-09-2006, 09:07 | #643 |
Reputacja: 1 | Maureen Bierze cięciwę i chowa ją do plecaka próbując zapamiętać, w jaki zakamarek został upchnięty nowy nabytek. - Dziękuję - uśmiecha się do Anzelma - Żywcem... Taa... A właśnie, Anzelmie, mam do Ciebie jeszcze jedną prośbę - na jej twarzy malują się jednocześnie niepokój, poczucie misji i skupienie. - Sylvan zdążył przekazać mi parę cennych wskazówek co do podróży w stronę Miie'sitil. Jakbyś mógł podejść do Basta i odciagnąć go od, jakże widzę frapującej, rozmowy i przyprowadzić tu, przed sklep, byłabym wdzięczna. Skoro chwilowo wszyscy jesteśmy w jednym miejscu, to najwyższy czas, by przekazać instrukcje reszcie towarzyszy. Nie będę musiała się wtedy powtarzać. Zrobisz to dla mnie? - pyta, po czym odwraca głowę w stronę Fosht'ki, Nathiela i Phaere, stojących na szczęście na tyle blisko, by mogli ją usłyszeć: - Hej, podejdźcie tu wszyscy. Mam wam coś naprawdę ważnego do zakomunikowania, zanim zaczniemy podróż. I nie jest to coś, z czym można zaczekać. - patrzy wyczekująco w stronę pozostałych. |
11-09-2006, 11:21 | #644 |
Reputacja: 1 | Nathiel Słysząc głos Maureen podszedłem bez zastanawiania się. Może jednak będzie warto jej wysłuchać? |
11-09-2006, 17:50 | #645 |
Reputacja: 1 | Phaere Nie miała zbyt dużo rzeczy do kupienia, prawie wszystkie potrzebne rzeczy ma przy sobie,a nie ma co liczyć na jakieś stoisko z magicznymi przedmiotami. Kiedy kupowała bukłak świeżej wody, doszedł do niej głos Maureen, szybko zapłaciła i zabrała swój zakup, podchodząc do towarzyszy.
__________________ Żeby ujrzeć coś wyraźnie, wystarczy często zmiana punktu widzenia. |
11-09-2006, 20:48 | #646 |
Reputacja: 1 | Plac wokół studni Na głos Maureen zebraliście się wszyscy wokół niej, siadając na ławkach nieopodal studni. Nawet Bast opuścił rozchichotane - a jakżeby inaczej - panny i energicznie ruszył ku Wam, wymahując bukłakiem. Najedzony Tiloup ułożył się na poobiednią drzemkę na kolanach swej pani, Calcifer natomiast zajął się czyszczeniem piór, przewidując długi lot. |
11-09-2006, 22:08 | #647 |
Reputacja: 1 | Maureen Na szczęście jej prośba odniosła pozytywny skutek. Pięć par oczu wpatrywało się w nią z oczekiwaniem i bez (właściwego dla niektórych) poczucia wyższości. "Niesamowite" - pomyślała z sarkazmem dziewczyna. Ale nie czas teraz na osobistą satysfakcję. To co ma do powiedzenia jest istotne dla ich dalszej podróży i współpracy. Maureen wiedziała, że musi się skupić, aby jej słowa brzmiały właściwie a przesłanie było jasne. -W zasadzie mam Wam do powiedzenia dwie rzeczy -zaczęła -Pierwsza i najważniejsza to to, co usłyszałam od Sylvana. Dziś rano w bibliotece, zanim jeszcze zaczęło się całe zamieszanie wokół Dereka i nieumarłych, spytałam go, jakie wskazówki może nam udzielić w związku z naszą wyprawą do Miie'sitil. Oto, czego się dowiedziałam: Musimy być niezwykle czujni na szlaku, co wydaje się oczywiste, bo nie bardzo wiemy co może nas czekać w obcym środowisku. Na otwartym terenie musimy uważać na powietrzne stworzenia - żyje tu między innymi duża populacja dzikich gryfonów. Poza tym zaraz za rozstajem przez który będziemy przechodzić rosną trujące kwiaty. Mają fioletowe, drobne dzbanki a ich zapach jest zabójczy. Wiadomo też, że wkraczając do lasu wchodzimy na teren tei'ner. To łagodne stworzenia, ale nienawidzą jak ktoś niszczy bezmyślnie przyrodę. A skoro o przyrodzie mowa - ostrożność musimy zachować też wobec hamadriad i lilend. Gatunki te cenią sobie dobre maniery, zatem dobrze by było trzymać język za zębami lub przynajmniej uważać na słowa -tu Maureen spojrzała poważnie, ale raczej prosząco niż gniewnie, na Phaere -Obrażony tei'ner bez skrupułów wyzwie nas na pojedynek. A my mamy im pomóc zamiast z nimi walczyć. A teraz jak mamy dojść do Miie'sitil - droga jest prosta - głównym traktem na północ a potem na rozstaju skręcić na zachód i iść cały czas leśną drogą na wprost. Będzie tam kapliczka poświęcona Matce i przymierzu między tutejszymi rasami. Gdy skręcimy na zachód, obok kapliczki będzie zawieszony ozdobny sznur. Musimy za niego pociągnąć raz. To forma powiadomienia, że do miasta zmierzają goście. Mam kompas, więc zlokalizowanie kierunku powinno być łatwe. -To tyle jeśli chodzi o sprawy formalne -Maureen popatrzyła na twarze zebranych. Jak dotąd nikt nie przerywał. -A teraz parę truizmów, ale postaram się strzeszczać. Jak dotąd dość niefortunnie zaczęła się nasza wspólna podróż. Od razu powstały jakieś animozje. Co gorsze, nie mamy dla siebie szacunku ani nie słuchamy siebie nawzajem, co powoduje, że niepotrzebnie tracimy czas na pewne pytania czy sprawy. No i, co gorsza, wiele z nas już ma jakieś tajemnice. Nie mówię tu, by spowiadać się ze swojej przeszłości ani nie mam na myśli osobistych tajemnic - szybkie zerknięcie w stronę Anzelma- ale takie, które mogą być istotne dla naszej wyprawy i przyszłości w tym dziwnym świecie, jak na przykład wizja Phaere, o której dowiedzieliśmy się nieco za późno. Tak więc - jeśli ktokolwiek wie coś istotnego, a zachował to dla siebie lub na później - teraz jest najlepsza okazja na rehabilitację. I ostatnia kwestia - w mieście mogliśmy czuć się w miarę bezpieczni, otoczeni murami i mieszkańcami. Teraz ruszamy w nieznane, bez sprzymierzeńców czy znajomych. Dlatego cokolwiek się stanie, MUSIMY trzymać się razem. Nie ma jakiegoś oddalania się, obrażania, kłócenia czy działania na własną rękę. Nie ma udowadniania kto tu jest liderem i kto jest najmądrzejszy. Wszystkie ważne decyzje powinny być wspólnie omawiane i pod żadnym pozorem nie wolno nam się rozdzielać. Tu możemy liczyć tylko na własną współpracę i zaufanie. To tyle. Aż jej tchu zabrakło. Z wypiekami na twarzy czekała na reakcję grupy. |
11-09-2006, 23:48 | #648 |
Reputacja: 1 | Fosht'ka Ale przemowa, pomyślała z podziwem. - Jak dla mnie wszystko bardzo fajnie, zobaczymy, jak to będzie w praktyce. - Zwłaszcza trujące kwiaty o fioletowych dzbankach.. Bardzo interesujace. Ale.. duża populacja gryfonów!, uśmiechnęła się do siebie. Kruk chciał coś powiedzieć, ale zatkała mu dziób.
__________________ - Dlaczego nie wolno mi kłamać? (..) Dlaczego tylko ja mam być prawdomówna? Wujek nie myśli, że to jest wystawianie się na cel? Jasne jest chyba, że jeśli ktoś tu oberwie, to nie ci, którzy kłamią, tylko ja. - (..) Tu nie o to chodzi, kto oberwie. Tu chodzi o to, żebyś nie dołączyła do ich stada. |
12-09-2006, 11:45 | #649 |
Reputacja: 1 | Nathiel Myślałem, że coś będzie na temat walki ale to nic. Może po tej przemowie w końcu wyjdziemy stąd! -Dobra idziemy stąd? Już mam powoli dosyć tego hałasu w mieście! Zatrzymałem się na przeciw strażnika, który nas zatrzymał tuż przy wyjściu z miasta i powiedziałem do niego: - Nie widzę potrzeby mówienia gdzie idę i kiedy wrócę, w szczególności że nie jestem w swoim mieście, w swoim domu. Więc nie musicie się przynajmniej o mnie martwić, że mi się coś wydarzyło, a tym bardziej marnować wasz "cenny czas" na odnalezienie mojej osoby. A teraz przepuśćcie mnie. |
12-09-2006, 22:34 | #650 |
Reputacja: 1 | Anzelm -"Z tego, co pamiętam spora część naszej drogi prowadzi przez las, więc o gryfy bym się nie martwił aż tak. Kwiatów będzie trzeba się wystrzegać, jeżeli zaś chodzi o Driady i Lilendy, jeśli dobrze usłyszałem nazwę, to o ile plotka o nieumarłych jest prawdziwa to myślę, że z radością powitają żywe dusze gotowe im pomóc." Krótka myśl przemknęła mi przez głowę. ‘Po co Maureen wspominała o tych tajemnicach! I jeszcze to spojrzenie. Na szczęście drużyna trafiła nam się ufna lub mało ciekawska. Im mniej takich wzmianek tym bezpieczniej. Będę musiał z Nią o tym porozmawiać potem.’ Nathiel najwyraźniej znudzony oddalił się od reszty grupy. ‘Tak to by było na tyle jeśli chodzi o trzymanie się razem’. Zapewne Maureen była rozczarowana jego postawą, ale mnie to nawet odrobinę rozbawiło. Ba! z resztą nie spodziewałem się niczego innego, a pewnie nie był jedynym, który chciał się już stąd wyrwać. -"Jeśli ktoś ma jeszcze coś do dodania, to niech się wypowie i ruszajmy. Kupiliśmy już wszelkie niezbędne nam zapasy, dzień nie będzie trwał wiecznie, a wymarsz nocą był by niezbyt rozważny." |