Dach był przeraźliwie zaśnieżony, do tego dość stromy po bokach. I to ma być wyjście ewakuacyjne!? W końcu jednak Marie dotarła do schodów, po których- z drobnymi problemami spowodowanymi ogromnym oblodzeniem schodów- w miare sprawnie zbiegła. No tak, przed szpitalem 4 radiowozy...
Szybko odwróciła się i zadzwoniła do Paula. - Mam cytować?- zapytał się po chwili szofer- Znana piosenkarka Maria M. podejrzana o zabójstwo bezdomnego! Nie wiem w co się wpieprzyłaś, ale wiem, że nie wyjdziesz z tego łatwo... Napisz do mnie, a przyjadę jakimś mniejszym wozem po Ciebie...
Paul był czasem naprawdę cudny. Tak jak teraz. Ale o tym Marie już nie myślała... Spojrzała na swoje dłonie, dłonie zabójczyni... Zabiła kogoś! Ona! MORDERCZYNI! Stanęła tak na ulicy, z jednym słowem w głowie i brakiem sił... Morderczyni...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |