Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2011, 08:46   #100
Fenris
 
Fenris's Avatar
 
Reputacja: 1 Fenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skałFenris jest jak klejnot wśród skał
Podróż przez bagna dała się Perle we znaki bardziej niż był skłonny przyznać to przed samym sobą. Jeśli tak dalej pójdzie, nie zdoła wyleczyć nogi, a wręcz przeciwnie, może uszkodzić ją na stałe. Nie mógł nie myśleć, że wtedy stanie się bezużyteczny,myśl, że nie mógłby już tak swobodnie biegać po dachach, które tak kochał, nie dawała mu spokoju. Postanowił, więc, że podczas najbliższych akcji nie będzie się wychylał, zrobi co trzeba, ale nic ponadto, już i tak dokonał więcej niż ktokolwiek przed nim w tak krótkim czasie.

Kiedy oddziałowi udało się w końcu przedrzeć przez bagna, pozwolił sobie na westchnięcie ulgi. Ukryci w zaroślach otaczających północną bramę podziwiali potęgę murów Tharbadu, teraz zbrukaną brudnymi łapami Dunlandczyków. Brama, która w czasach pokoju stanowiła dla ludzi żyjących ostoję bezpieczeństwa, teraz uwięziła ich w pułapce, a dla Perły i jego towarzyszy, stanowiła pierwszą przeszkodę, do pokonania, zanim ruszą na odsiecz miastu.

Bramy broniło około tuzina pijanych zarówno zwycięstwem, jak i alkoholem Dunlandczyków. Odgłosy balangi wewnątrz baszty były tak donośne, że nawet stado krasnoludów mogłoby ich podejść, pomyślał z uśmiechem Valamir. Mimo, że wcześniej nie brał udziału w szturmie na miasto, był do tego przygotowany. Lekcje które odebrał, miały przygotować go na wszelkie sytuacje, tym bardziej zdziwiła go zażarta dyskusja, która rozgorzała pod bramą.

Od dłuższego czasu przysłuchiwał się rozmowie jednym uchem, to o czym debatowali jego towarzysze, dla niego było oczywiste od samego początku, więc skupił się raczej na obserwacji muru, ewentualnych wart i dogodnego miejsca na wspinaczkę. Z zamyślenia wyrwało go dopiero wypowiedziane na głos jego imię.

-No Perełka, czas zostać bohaterem. Ty i Khaadz poprowadzicie ludzi do szturmu gdy bramy się otworzą.- powiedział Andaras patrząc na Endymiona.

- Macie oczywiście rację. - Odpowiedział. Szturm na bramę byłby samobójstwem. Ja i Andaras możemy spróbować rozwiązać wasz problem, podczas gdy wy będziecie ubezpieczać nas z dołu. To nie powinno być zbyt trudne. Proponuje wejść od tej strony - Perła wskazał ręką jeden z odcinków muru, który wydał mu się najwygodniejszy.
- Endymionie, z tego co widzę, konstrukcja baszty nie jest zbyt skomplikowana, więc mechanizm podnoszenia kraty powinniśmy znaleźć bez trudu. Mam jednak pytanie, o sam mechanizm, czy uważasz, że we dwóch poradzimy sobie z jego użyciem?

- Dodatkowo spróbujmy użyć trochę tego błota z bagien do charakteryzacji, przy odrobinie szczęścia nawet jeśli te brudasy nas zauważą, w pierwszej chwili mogą nas wziąć za swoich.

- Weźmiemy ze sobą kilku ludzi, położy się ich plackiem na ziemi na murze zaraz po wejściu na szczyt. W miejscu gdzie straż nie chadza... Zawsze to jakieś zabezpieczenie. Choć nie spodziewam się problemów. - Dopowiedział Andaras.

- Zatem dobrze. Andarasie, Perło przygotujcie się. Wybiorę jeszcze dziesięciu ludzi i za dziesięć minut ruszamy. Kh`aadzu, Dearbhail jak tylko wejdziemy na mury zaczniecie po cichu, na paluszkach podciągać oddział pod bramę. Jak tylko brama zacznie się otwierać ruszycie na całego- Powiedziawszy to Endymion odwraca się by wybrać ludzi do wypadu na bramę.

-My? Nie żebym się wtrącał ale miejsce dowódcy jest przy jego ludziach. A nie się będziesz po jakiś bramach szwendał. - Elf się uśmiechnął. -Wyjdę ze śmiałego założenia że tych kilku ludzi będzie nas jedynie ubezpieczać leżąc plackiem na murze. Ja i Perła damy sobie radę. Mamy to zrobić dyskretnie. Zatem w minimalnej liczbie....

Valamir zgadzał się z Andarasem, razem powinni sobie dać radę, mogli wziąć ze sobą jeszcze kilku dobrych zwiadowców, ale cały oddział to była przesada, to nie był styl jego pracy. Niestety dyskusja zaczęła się na nowo...

Perła ze znużeniem przysłuchiwał się wymianie zdań, on sam był przekonany, że Andaras ma racje, z doświadczenia wiedział, że atak oddziału, o którym mówił Endymion, to nie będzie ciche podejście tak jak planował, a raczej sprytny szturm, który jednak nie miał nic wspólnego z subtelnością. W takiej grupie nie było szans, na to, aby zachować absolutną ciszę. a to nie podobało mu się bardziej niż chciał to pokazać. Nie lubił, kiedy do jego roboty pchali się Ci, którzy o subtelności słyszeli tylko w opowieściach. Postanowił jednak spróbować przemówić do rozsądku strażnikowi.

- Endymionie, daj mi i elfowi po dwóch ludzi. Sami poradzimy sobie kilkoma pijanymi wartownikami. Wejdziemy po dwóch stronach bramy, ja zajmę się spacerowiczem, kiedy nie będzie widoczny z baszty po lewej, przy okazji sprawdzę, czy nie jest ona zbyt gęsto zaludniona, byłoby źle, gdyby podczas naszego ataku na bramę, dostali posiłki. W tym czasie pozostała trójka wejdzie po drugiej stronie. Bramę zaatakujemy z obu stron, a wszytko powinno odbyć się bez zbędnych nerwów i hałasów. - Khaadzu z Morii, z całym szacunkiem dla Twoich umiejętności, podczas tej akcji wolałbym mieć ze sobą ludzi, którzy potrafią zabijać cicho i skutecznie, a nie tylko skutecznie.- A kiedy już pozbędziemy się Dunlandczyków, reszta wejdzie aby nas ubezpieczać. Wtedy Ty Endymionie, nie będziesz tam potrzebny. Poza tym...miejsce dowódcy jest z jego ludźmi, przecież wiesz to lepiej ode mnie. To chyba dobry kompromis? - Tu Valamir zwrócił się do całej grupy.

Wydawał się to jedyny plan godny miana cichego podejścia, tym bardziej zdziwił się, że elf, który wcześniej przecież sam chciał to rozwiązać w ten sposób, teraz nagle zmienił zdanie, widać piękna twarz to nie wszystko co miał w sobie z kobiety - pomyślał z przekąsem Perła. Nie chciało mu się jednak kłócić, to nie był czas i miejsce na takie rzeczy. Skoro elf chce ryzykować swoją szacowną dupą obecnością krasnoluda to jego problem.
On sam wybrał dwóch ludzi, którzy wyglądali na profesjonalistów i odszedł z nimi zająć się lewą stroną bramy.

Wspinaczka była bolesna, ale nie mógł ryzykować rzucania liną w miejscu, gdzie przechadzał się wartownik. Na szczęście szczeliny w murze dawały wygodne oparcie dla rąk i nóg, więc poradził sobie bez większego trudu. Kiedy wartownik go mijał wszedł na blanki, tuż za nim i szybkim profesjonalnym ruchem poderżnął mu gardło, tak aby tamten nawet nie zdążył pisnąć. Wtedy też zrzucił linę dla czekających na dole zwiadowców, a sam podniósł pochodnie upuszczoną, przed młodego żołnierza, który teraz leżał u jego stóp martwy.

Baszta po jego stronie bramy okazała się jednak pusta, widział biegnące z niej łańcuchy mechanizmu które kończyły się w bramie, jeden z dwóch kołowrotów potrzebnych do otwarcia bramy został zdobyty. Perła zostawił jednego z ludzi, aby ubezpieczał tyły, a razem z drugim, przydzielonym mu zwiadowcą ruszyli w stronę bramy, aby oczekiwać na sygnał, bądź odgłosy walki i wspomóc towarzyszy atakiem z drugiej strony.
 
Fenris jest offline