Wątek: Grzesznicy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2011, 23:16   #7
kanna
 
kanna's Avatar
 
Reputacja: 1 kanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputacjękanna ma wspaniałą reputację
23 VI, godz. 11, Cafe tram, na placu Wolnicy. Nie spóźnij się, bo odjedzie, Marek


Cafe Tram?? Co to, do cholery jest cafe tram? Przeczytała po raz kolejny smsa od Marka.
Pieprzony żartowniś. Jak kawiarnia może odjechać? Iga nie była w nastroju do żartów, jednak nudząc się w ekspresie do Krakowa weszła do Internetu.

Tramwaj - Kawiarnia
Chcesz odpocząć przy filiżance kawy, herbaty czy szklance piwa nie tracąc z oczu cennych zabytków Krakowa?
Zapraszamy do jedynej w Polsce kawiarni na szynach!


- Pieprzenie - mruknęła sama do siebie budząc oburzenie dwóch nobliwych staruszek – sióstr jadących na dwutygodniowy turnus w Wieliczce (jak zdążyły jej już opowiedzieć, nie zrażone ostentacyjnym brakiem zainteresowania) - „Nie ma nic lepszego, kochana, na bronchit. Będziemy tam nocować i cały czas wdychać jod. Czyż to nie cudowne?” Iga nie widziała w tym nic cudownego, po pierwsze cierpiała na klaustrofobie, a po drugie – po co siedzieć pod ziemia, jak jodu nad morzem skolko ugodno?
- To nie do pań, przepraszam – mruknęła zażenowana. Nie potrafiła się wyzwolić z podświadomego szacunku do starszych osób.

Od czasu pierwszego spotkania z Kamilem na korytarzu OIK chodziła podirytowana. Irytacja narastała za każdym razem, kiedy się pojawiał. W czasie terapii. Kiedy robiła zakupy w Piotrze i Pawle. Kiedy leżała z mężem w łóżku zastanawiając się, dlaczego pozwala mu się jeszcze dotykać. Opanowanie nerwów przychodziło jej z trudem, nawet sprawdzone metody - zajmowanie się ogródkiem czy przygodny seks – nie pomagały tym razem. Kłopot polegał na tym, że teraz nie był to tylko jej problem – pacjenci, po seansach u niej, też wychodzili poirytowani. Nie sądziła, co prawda (a raczej jej wyszklone mechanizmy obronne nie pozwały jej tak sądzić) żeby fakt, iż ta mała Zuza, zamiast pozwolić jak dawniej być workiem treningowym, tak walnęła swojego faceta, że leżał od tygodnia na intensywnej terapii.
„Mam prawo do swoich uczuć, pani Igo” powiedziała jej ostatnio zaciskając pieści. Iga nawet ucieszyła się, wgląd zawsze był ważny, ale widać Zuza zapomniała, że uczucia nie usprawiedliwiają czynów… szczególnie kilkakrotnego użycia tłuczka do mięsa. Nie do mięsa. Nie do nieżywego mięsa, w każdym razie.

„Weź urlop, Iga” – głos Brunona był stanowczy, ale w jego ciepłych oczach widziała niepokój. „Odpoczniesz”
„Kurwa, Bruno, nie jestem zmęczona!" – rzuciła mu w twarz.
Bruno zacisnął zęby, widziała dokładnie, jak mięśnie szczęk grają mu na policzkach i podniósł dłoń. Zacisnął pięść i zamachnął się. Uderzenie było silne, Iga odruchowo zasłoniła się ramieniem i tylko dlatego odłamek doniczki, którą zrzucił z parapetu roztrzaskując na ścianie zranił ją w dłoń, nie w twarz.
Spojrzała znów w oczy Brunona. Było w nich przerażenie. Facet, który pacjentki uwielbiały za jego męską łagodność , który nawet pszczoły łapał do szklanek i wypuszczał za okno, zamiast użyć służbowej patki… Kamil stał obok Brunona i kręcił smutno głową.

Wzięła urlop i wyjechała. Źle spała w nocy, pociąg toczył się przeraźliwie wolno, ale nie lubiła zabierać samochodu na długie trasy.

Na plac Wolnicy dotarła kilka minut przed 11. Weszła do tramwaju, Marek (? – nie widziała twarzy) siedział w kącie, roztaczając wokół zapach przebalowanych nocy. A raczej smętnych poranków. Nagle zakręciło się jej w głowie, zachwiała się i przytrzymała barierki. „Zmęczenie” pomyślała i kichnęła. Przestraszona kelnerka upuściła tacę, Iga wyminęła ją i podeszła mężczyzny. Tak bardzo przypominał mężów jej pacjentek…. Dawno już nauczyła się nie osądzać sprawców. Inaczej nie dało się z nimi pracować.

- Kretyńskie miejsce – powiedziała.
 
__________________
A poza tym sądzę, że Reputację należy przywrócić.
kanna jest offline